Wykonanie
ŚLUBNYLAWENDOWO-
CYTRYNOWO-
JAGODOWY
Na wstępie przepraszam Was za jakość zdjęć. Niestety okropnie żałuję, że nie zrobiłam tortowi zdjęć w domu rankiem, takich na bloga. Wtedy, kiedy był w idealnym stanie i kiedy mogłabym go zaprezentować tak, jak być zaprezentowany powinien. Liczyłam, że obsługa restauracji stanie na poziomie i troszeczkę się przeliczyłam. Patera na ciasto nagle się rozpłynęła.I zamiast
tortu mufinkowego z pięknym szczytem, został podany tort, w otoczeniu muffinek... . Już pomijam, że tort dostarczyłam w stanie idealnym, a podano go, jak widać zahaczonego przy wyciąganiu i nie mocno zmrożonego, o co prosiłam kilka
razy, a z lekko chłodnej lodówki.... . Ale oprócz tych drobnych wpadek, które mi mam nadzieję wybaczycie, tort wyszedł idealny :) Państwo Młodzi byli zachwyceni, goście byli przekonani, że został zamówiony w
cukierni, więc próbę ogniową w postaci mojego pierwszego
Tortu Ślubnego uważam za zaliczoną :)Tort nie banalny, bo lawendowo-
cytrynowo-
jagodowy. Kiedy usłyszałam, że ma być z
jagodami wiedziałam, że zrobię go z lawendą. I wiedziałam, że będzie cały z ciasta muffinkowego. Również sam szczyt
tortu - pomysł to strzał w dziesiątkę. Tort jest cięższy niż
biszkoptowy, dzięki
czemu doskonale znosi obciążenie lukrem plastycznym oraz transport. No i robiłam go z myślą dodania do dwóch cudownych Akcji - Muffinkowo III i Kwiatożercy :) Myślę, że mi się udało (co Dziewczyny ? ;) ):) Dziękuję bardzo Gosi z Trochę innej
Cukierni za nieocenioną pomoc przy dobieraniu smaków do lawendowego ciasta i wsparcie duchowe :) Oraz Zuzi z Beetlebits, która doradziła w sprawie dekoracji, pomogła dobrać papilotki w idealnym odcieniu i zasugerowała brokat :)

Co się zaś tyczy samego
tortu. Poezja. Nawet mnie zaskoczył. Podany był dwa
razy. Raz sam szczyt - tort próbny ;) - na Chrzcinach Małej
Jagódki - bratanicy Mojego
Męża :) - oraz dopracowany w szczegółach - taki, jak na zdjęciu - na Przyjęciu u Sabinki i Szymona :) Lawendowo-
cytrynowe ciasto, przeplatane domową
konfiturą truskawkowo-
jagodową oraz kremem
jagodowym na bazie
bitej śmietany i
mascarpone. Pokryty
serkiem jagodowym i powleczony cieniutką warstwą lukru. Dekoracja jest wykonywana samodzielnie - łącznie 70 kwiatuszków ;) Ale warto było :) Muffinki też są nadziane ;) Oczywiście możecie w swoim domowym zaciszu wykonać albo sam tort, albo same muffinki :) Pomysł na ciasto zaczerpnęłam od Ani z bloga Dolce, zaś krem
mascarpone od Bistro Mamy, lekko je modyfikując. Polecam :)

Składniki na tort o średnicy 15 cm oraz 20 sztuk * muffinek o średnicy 4 cm u
spodu:* 24 sztuki - ale podano i udekorowano tylko 20 i na tyle jest podana jest ilość lukruciasto*:9 jaj450 g
mąki tortowej450 g
mąki krupczatki

1,5 szklanki
oleju1/2 do max 3/4 szklanki
cukru2 i ciut szklanki
maślanki6 łyżeczek
proszku do pieczeniałyżeczka płaska
sody oczyszczonejskórka otarta z 6
cytryn4 łyżki
soku z cytryny6 łyżeczek suszonej lawendyszczypta
soli*proporcje na cisto to potrójna porcja na cisto na muffinki - jeśli chcecie zrobić same muffinki z takiej ilości wyjdzie wam ich ok. 36 ;) jeśli chcecie 12 - podzielcie wszystko przez 3 ;)krem
mascarpone :300 g
serka mascarpone420 g
śmietany kremówki 36%4 łyżki
cukru pudru2
śmietan-fix'y1 szklanka
jagód czyli dla mnie zawsze
borówek po prostu ;)
serek jagodowy:ok. 350 g
serka mascarponeszklanka
jagód czyli dla mnie zawsze
borówek po prostu ;)łyżka
cukru pudruponadto :
konfitura z
jagód i
truskawek - lub jagodowa - dwa małe słoiczki - myślę, że w
sumie około 400 ml500 g (choć mnie starczyło na styk - wiec polecam 600 g ) fioletowego - u mnie ametystowy - lukru plastycznego250 g lukru plastycznego o kolorze ecruwstążka satynowa w kolorze ecru ok. 50 cmpapilotki ozdobne - w kolorze ecrubrokat do zdobienia ciast w kolorze fioletowympodkład do
tortu 20 cm lub paterawyobraźnia ;)sporo czasu :PNa początku zabieramy się za ciasto. W jednym naczyniu mieszamy składniki suche: obie
mąki - przesiewamy je !!!,
sól,
cukier,
proszek do pieczenia i
sodę - dobrze to zrobić w naprawdę dużej misce. W drugim trzepaczką do jaj łączymy mokre składniki:
maślankę,
skok z cytryny,
olej i
jajka. Do suchych składników wlewamy mokre i mieszamy dwa, trzy
razy. Dodajemy startą
skórkę cytrynową, lawendę i mieszamy byle jak, aby połączyły się nam składniki - zniknęła sucha
mąka, ale mogą pozostać grudki ;) Przypominam, ze ciasto muffinkowe nie lubi długiego mieszania !!Jeśli mamy określoną ilość gości - u mnie 20 - to wkładamy po dużej łyżce ciasta do formy na muffinki i pieczemy pierwszą partię - 12 - w temperaturze 180-190'C przez około 20 - 25 minut. Zróbcie test patyczkowy. Ja swoje muffinki piekłam w silikonowych foremkach. W czasie ich pieczenia się, przygotowujemy tortownicę. Smarujemy ją
olejem, a na spód kładziemy dodatkowo papier do pieczenia. Upieczone muffinki wyjmujemy - pozostawiamy 4 minuty w foremkach, a następnie wykładamy na kratkę do studzenia i pakujemy kolejną partię do pustych foremek - 12 (4 muffinki zróbcie rezerwowe, gdyby poszło coś nie tak przy ich napełnianiu ;) ). Resztę ciasta wylewamy do tortownicy i wyrównujemy górę.Ciasto pieczemy ok. 1 godz i 15 minut w temperaturze 190'C -200'C. Nie przestraszcie się, jeśli ciasto będzie Wam rosło, jak babeczka. Stożek również wykorzystamy. Pod koniec pieczenia można zmniejszyć temperaturę do 160'C. To bardzo mokre cisto, wiec ważne jest, aby w całości się nam upiekło. Wyjmujcie je dopiero wtedy, kiedy długa wykałaczka, zanurzona w samym środku ciasta, wyjdzie sucha! Inaczej środek będzie niedopieczony !Upieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika i dajemy mu wystygnąć. Po 15 - 20 minutach , można okroić brzegi tortownicy i zdjąć obręcz, by szybciej stygło.W czasie studzenia zabieramy się za kremy.Szklankę
jagód miksujemy w blenderze.
Śmietanę lekko ubijamy. Kiedy nam zacznie puchnąć, dodajemy
cukier puder wymieszany z
fixami i ubijamy na sztywno. Dalej ubijając na wolnych obrotach, dodajemy
serek mascarpone i mus
jagodowy. Ubijamy tylko tyle, by połączyć składniki, aby nam
serek nie popłynął. Wstawiamy do lodówki.
Serek jagodowy.Szklankę
jagód - może nawet 3/4 - miksujemy w blenderze razem z
cukrem pudrem. Następnie łączymy mus z
serkiem mascarpone - również tyle, by nam
serek nie popłynął, a był gęsty. Wsadzamy do lodówki.Z wystudzonego
tortu ścinamy górę, czyli stożek ;) Tak by nam powstał ładny spód. Po czym odwracamy tort na podkładkę lub paterę. Zdejmujemy spód tortownicy i papier do pieczenia. Ta część będzie nasza górą
tortu. Kroimy tort na 3 części.Naszą najbardziej wierzchnią część od
spodu smarujemy
konfiturą jagodową i przykładamy do niej środkową część
tortu, lekko dociskając. Zostawiamy.Część leżącą na paterze również smarujemy
konfiturą z
jagód . Na wierzch kruszymy nasz stożek z
tortu - czyli górę, którą odkroiliśmy. Na nią wykładamy około połowy (może być troszeczkę więcej ) masy
mascarpone - najpierw dokoła rękawem cukierniczym, a
potem wypełniamy środek. Na krem nakładamy resztę
tortu - a więc nasze kolejne 2 części zlepione
konfiturą. Możemy delikatnie po dopychać części pokruszonego ciasta w ich warstwę, jeśli zobaczymy, że w stosunku do góry mamy jakieś dziury ;)Żeby było bardziej zrozumiale, poniżej schemat warstw
tortu - wybaczcie, ale robiąc taki tort nie robiłam zdjęć w trakcie pracy. Czas mnie gonił jednak.

Tak złożony tort obtaczamy z wszystkich stron
serkiem jagodowym i wstawiamy do lodówki.Zabieramy się za tworzenie dekoracji. Ja osobiście już w czasie studzenia
tortu zabrałam się za lepienie kwiatuszków. Od nich najlepiej zacząć, gdyż po pierwsze schodzi, bo drugie lepiej jeśli nam one delikatnie podeschną. Ale uwaga - nie wyschną - gdyż będą się kruszyć.Na blacie stołu lub silikonowej macie wylewamy odrobinkę
oleju i rozsmarowujemy. Na taką natłuszczoną powierzchnię kładziemy kulkę lukru plastycznego ecru i rozwałkowujemy, co jakiś czas obracając go na drugą stronę na pół centymetra. Wykrawamy foremką lub wykrawaczką kształt kwiatuszka, a resztę lukru przykrywamy folią. Kwiatuszka w środku smarujemy pędzelkiem
woda, przyklejamy kuleczkę z lukru.
Płatki naciskamy lekko
bokiem wykałaczki. Na koniec obsypujemy środek delikatnie brokatem i odkładamy na natłuszczona matę. I tak 70
razy ;) Dobrze jest na początek zrobić około 40-50 kwiatuszków. A jeśli nam zabraknie dorobić na bieżąco.Kiedy kwiatuszki są gotowe zabieramy się za nakładanie lukru na cały tort.Szczegółowo opisywałam, jak się nakłada
lukier plastyczny przy Torcie Żabka . Wtedy jednak nie wiedziałam kilku spraw, które teraz tutaj zaznaczę, bo są mega ważne.Kilka uwag technicznych:NIGDY nie nakładamy lukru plastycznego NA MASĘ NA BAZIE
BITEJ ŚMIETANY. Roztopi nam ona
lukier. Stało się tak, w moim pierwszym próbnym torcie, który płyną powolutku zanim go pokroiłyśmy ze Szwagierką. Przerażona doczytałam i teraz już wiem. Stąd pod warstwą lukru u nas w torcie jest
serek jagodowy.
Mascarpone świetnie się sprawdził, i moim zdaniem jest lepszy, niż masa
maślana.Nie trzymajmy lukru plastycznego w lodówce, ale w szczelnie zapakowanym woreczku.
Lukier w lodówce wysycha, twardnieje i się kruszy.
Potem nie nadaje się do użytku - można go oczywiście lekko ogrzać w mikrofali, ale jeśli nie będziemy trzymać go w lodówce, spokojnie uformuje nam się w dłoniach i ogrzeje do odpowiedniej temperatury do modelowania.
Lukier plastyczny możemy rozwałkowywać na 3 sposoby. Podsypując go ciuteczką
mąki ziemniaczanej, rozwałkowując go na papierze do pieczenia - przykrywając drugim papierem lub jak ja zrobiłam w tym wypadku - rozwałkować go na macie silikonowej najpierw naoliwionej, a następnie przenieść na papier do pieczenia i rozwałkować cienień z drugiej strony. Wszystkie techniki się dobrze sprawdzają - kwestia wprawy.A więc. Wyciągamy tort z lodówki.Rozgniatamy dobrze
lukier fioletowy (około 300-400 g) tak, by stał się plastyczny i rozwałkowujemy dowolnie wybraną przez nas techniką na 3-4 mm na wielkość taką, by swobodnie przykrył nam cały tort. W przypadku tego
tortu, który jest malutki, nakładanie jest naprawdę proste. Płachtę lukru możemy nawinąć z papierem do pieczenia w wałek lub jeśli mamy dość wprawy, podnieść za wystający papier, narzucić sobie na dłonie i nałożyć na tort, tak by nam swobodnie opadł na tort. Jeśli wybieramy wersję z wałkiem są dwie techniki :1.Obracamy wałek w dłoniach, tak, by rozwijać go od
spodu (warstwa lukru, która była naszym wierzchem wałkowanym będzie teraz wypadać od środka
tortu). Nakładamy
lukier na tort od zewnątrz, ku górze, na dół sukcesywnie wałek rozwijając. W
sumie nam papier do pieczenia zostanie na wierzchu
tortu. Teraz go pięknie i delikatnie zdejmujemy i wyrównujemy powierzchnię
tortu lekko ja dociskając i wygładzając. 2. Ustawiamy zwinięty wałek obok
tortu i sukcesywnie rozwijamy
lukier kładąc go na torcie, delikatnie ściągając wewnętrzną stronę z papierem do pieczenia - czyli jakby rozwarstwiamy rozwijając nasz wałek nad
tortem. Nakładamy
lukier na tort od zewnątrz, ku górze, na dół.Wybierzcie najbardziej naturalną dla Was technikę ;)Wierzch
tortu wygładzamy i dociskamy, a następnie stopniowo, zaczynając od
boku u szczytu - starając się zachować 90', aby tort ładnie wyglądał, dociskamy boki pozbywając się powietrza. Kiedy dotrzemy do patery, okrawamy tort dookoła. Resztę lukru zagniatamy w kulę, wkładamy pod folię, aby nie wysechł.Zabieramy się za zdobienie
tortu. Najpierw sam dół
tortu delikatnie smarujemy
wodą i owijamy wstążką. A następnie delikatnie smarując
wodą kwiatuszki przyklejamy je do
tortu w wybrany przez siebie sposób. Esy floresy, robimy z cieniutkich wałeczków jasne lukru i podobnie przyklejamy do
tortu. Efekt może wyglądać mniej więcej tak ;)Kiedy tort jest gotowy, zabieramy się za zdobienie muffinek. Każdą wydrążamy wykrawaczką w samym środku. Do dołeczka wkładamy łyżeczkę
konfitury z
jagód, dopełniamy do szczytu kremem
mascarpone. Następnie całą smarujemy cienką warstwą
serka jagodowego.Pozostały fioletowy
lukier rozwałkowujemy na blacie, wykrawamy szklanką lub wykrawaczką do pierogów kółka. Nakładamy na wierzch posmarowanej babeczki. Wyrównujemy górę. Pozostaje nakleić kwiatuszek oraz esa floresa. Następnie otaczamy muffinke ozdobną papilotka i odstawiamy. I tak 20
razy ;) Gdy wszystkie babeczki są gotowe, możemy je delikatnie pędzelkiem oprószyć brokatem po fioletowej części. Podobnie zresztą, jak tort. Babeczki i szczyt
tortu trzymamy w lodówce do chwili podania - powinien nam leżakować najlepiej 24 godziny. I już :)Prawidłowy sposób podania powinien wyglądać, jak tutaj, na mojej inspiracji (znalezione w necie). wiem, że mój nie jest tak piękny, ale co tam ;)Smaczności !


A na koniec Ci sami Piękni Państwo Młodzi w oku mojego aparatu na plenerze na dowód, że zdjęcia robić potrafię ;) Chociaż
tortu wyszły takie nie fajne...Sabinko i Szymonie!Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego co najpiękniejsze na Waszej Wspólnej nowej Drodze Życia...Niech słońce zawsze Wam świeci, nawet wśród wielu ciemnych drzew :)


Tort Muffinkowy z dziką radością dodaję do Akcji Muffinkowo III i Kwiatożercy :)
