Wykonanie
Na blogu zawiało ostatnio pustką i chyba już nawet jakieś pajęczyny powiewają w kątach. Wielkie przedświąteczne
plany wypiekowe diabli wzięli, przyszło choróbsko,
potem poświąteczne lenistwo… i się jakoś tak zeszło. Wybaczycie, co?Z całej tej przerwy tyle wyszło dobrego, że chcąc nie chcąc miałam sporo czasu na przemyślenia i ostatecznie postanowiłam nieco profil bloga zmienić. To znaczy, nie żebym planowała jakieś wielkie wywracanie wszystkiego do góry nogami, co to to nie, właśnie do wniosku, że tego jednak nie chcę ostatecznie doszłam. Trochę się jednak zmieni i więcej będzie tu przepisów wytrawnych, być może dań obiadowych lub jakichś sałatek. Wszystko, jak zwykle, zależało będzie od tego, na co akurat najdzie nas ochota :)Skąd te zmiany spytacie? Ano głównie stąd, że skoro udowodniłam już sobie (i Wam przy okazji, mam nadzieję), że piec może każdy, to teraz czas na kolejne wyzwania :) Zresztą po prawdzie samym
ciastem żyć się nie da, a ja, przyznaję bez bicia, jak już utknę w kuchni z jakimś przepisem na ciasto, o obiadach czasami zapominam, na czym niewątpliwie cierpią pozostali domownicy. No może Zuzia nieco mniej, niż Piotrek, bo ona akurat mogłaby żyć na jogurtach, owsiance i bagietkach, gdybyśmy jej pozwolili ;PTakże wkraczam dziarsko na
drogę nowej przygody kulinarnej, z nadzieją oczywiście, że pójdziecie ze mną :) Mówią, że gotowanie to sztuka, podczas gdy w pieczeniu więcej jest nauki, skoro więc wypieki mamy z grubsza opanowane, gotowanie powinno być już przysłowiową
bułką z
masłem ;)Ok, to tyle słowem przydługiego nieco wstępu. Teraz przejdźmy do konkretów, czyli do przepisu na bardzo ciekawą propozycję pasty kanapkowej, którą wynalazłam u niezastąpionej Lady Calzonelli (o dokładnie tu klik) pomiędzy przepisami na całą masę innych pyszności :)Przyznam szczerze, że nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, nigdy wcześniej nie robiłam takiej pasty, a moje eksperymenty z różnorakimi smarowidłami skończyły się na hummusie, który sama musiałam
potem jeść, bo Zuzia niczego mazistego nie tknie, a Piotrek na nowości patrzy na ogół podejrzliwie, spróbuje dla mojej satysfakcji, ale nawet jeśli mu posmakuje, dobrowolnie po dokładkę nie sięgnie. On prosty chłopak jest i najbardziej lubi rosół i
kiełbasę ;)Tym razem odniosłam nieco większy sukces, niż w przypadku hummusu – mi smakowało bardzo, a Piotrek, choć początkowo podejrzliwy, zajadał później, aż mu się uszy trzęsły :) Tyle tylko, że zgodnie stwierdziliśmy, że bardziej nam to smarowidło pasuje jako dodatek do
surowych warzyw i
chrupkiego pieczywa, które podjadamy czasem na podwieczorek, niż jako pasta kanapkowa.Pasta ze
słonecznika jest bardzo prosta w wykonaniu, choć wymaga posiadania malaksera lub chociaż dobrego ręcznego blendera. Ma intensywny
pomidorowy smak, jest niezbyt słona i bardzo sycąca. Jeżeli lubicie takie zdrowe pasty, a do tego, jak ja, przepadacie za
pomidorami w
oleju, z pewnością Wam posmakuje. Ja swoją zblendowałam dość mocno, niemal na gładko, bo inaczej
ziarno słonecznika wydawało nam się zbyt mocno wyczuwalne, co nam osobiście przeszkadzało, ale najlepiej po prostu próbować w trakcie miksowania, aż konsystencja będzie Wam odpowiadać. Do tego możecie ją nieco modyfikować, dodając np.
zioła jak
bazylia lub
oregano oraz odrobinę
kolorowego pieprzu, bądź
ostrej papryki dla smaku.Polecam :)Składniki na około 200ml pasty:150g łuskanych pestek
słonecznika1 słoik
suszonym pomidorów w
oleju (około 280g)2 średniej wielkości
cebule2 – 3 ząbki
czosnku1 łyżka ciemnego
cukru, np. muscovado (ja dałam łyżeczkę, ale myślę, że można go całkowicie pominąć)1 łyżka
soku z cytryny (nieco mniej, jeśli pominiecie
cukier)1 łyżeczka
solipieprz,
bazylii i/lub
oregano (opcjonalnie, do smaku)Wykonanie:
Ziarno słonecznika opłucz na sicie pod bieżącą
wodą i odsącz, a następnie przełóż do miseczki lub dużego kubka, zalej przegotowaną lub źródlaną
wodą i odstaw na minimum 3 godziny do napęcznienia.Podczas gdy
słonecznik nasiąka, pokrój
cebulę w kostkę ( nie musi być specjalnie drobno, bo i tak zostanie zblendowana) i podsmaż na odrobinie
oliwy. Przestudź.Napęczniałe
ziarno słonecznika odsącz dokładnie i umieść w misie malaksera*. Dodaj
pomidory z
oleju (zalewę zostaw), pokrojony
czosnek,
cebulę,
cukier oraz
sok z cytryny i
sól. Dodaj mniej więcej połowę zalewy z
pomidorów i zblenduj, mieszając od czasu do czasu, by masa miała jednolitą konsystencję. Dopraw
pieprzem oraz
ziołami (nie jest to konieczne) i blenduj do momentu uzyskania pożądanej konsystencji. W razie potrzeby dodaj więcej zalewy z
pomidorów lub nieco przegotowanej
wody.Przełóż pastę do szklanego słoiczka lub innego pojemnika, zamknij szczelnie i przechowuj w lodówce.Smacznego :)