Wykonanie
W ubiegłym tygodniu miałam przyjemność spróbować gęsiny w wykonaniu Marcina Michalskiego, szefa kuchni restauracji Pastela w blogersko- dziennikarskim towarzystwie. Gęsi , które
jada się w Pasteli , nie tylko w tym sezonie pochodzą z moich rodzinnych Kujaw , z Kołudy Wielkiej. W tym roku próbowałam ich na kulinarnych spotkaniach , co nieco zrobiłam sama i dlatego byłam bardzo ciekawa, co wymyśli Marcin, którego kuchnię bardzo lubię.Zaczęliśmy od zimnej przystawki – galarety z gęsiny i antonówek, zakwaszonej
sokiem z
buraka. Miała rosołowy smak , dodatki w postaci marynowanej rzodkwi i prażonego
słonecznika ciekawie ją uzupełniały.
Ciepłą przystawką były duszone gęsie
serca z pulpecikami z
soczewicy i kopytkami .
Serca smakowały mi bardzo, miały super konsystencję i podpytałam o sposób ich przygotowania – były najpierw podsmażone a
potem duszone z
cebulą,
czosnkiem i
porem, z czego powstał pyszny sos. Wywołało to dyskusję na temat
podrobów, które teraz są coraz bardziej doceniane. W rozmowach i trawieniu gęsich przysmaków podanych w sporych porcjach pomagało nam pyszne Pinot
Noir z Mołdawii , sprowadzone przez firmę Partner Center, które serwował nam sommelier Karol Korolkiewicz.Do gęsich
serc były pulpeciki z
soczewicy , lekko pikantne i mięciutkie ziemniaczane kopytka.
Rosół z gęsi był podany ze słynnymi zielonymi kluseczkami pietruszkowymi Marcina i podsmażoną na
maśle z
czosnkiem marchewką. Te kluseczki przyciągają do Pasteli dzieci- podobno nawet największe niejadki zjadają taki rosół z apetytem. W żartach padła propozycja , by nazwać ten rosół imieniem Shrecka. Pięknie pachniał i miał intensywnie
mięsno-warzywny smak.
Pierwszym głównym daniem były plastry gęsiej piersi pieczone podane na
dyniowym puree i z
tymiankowym burakiem pieczonym. Zarówno smak jak i faktura gęsiej piersi była doskonała , Marcin zapytany o długość pieczenia odpowiedział wymijająco , nie chcąc zdradzić swoich tajemnic.
Dyniowe puree przyprawione
imbirem było przyjemnie pikantne, pieczony
buraczek z
tymiankiem uzupełniał smaki. Nie każdy z gości zdecydował się polać
mięso pysznym
pieczeniowym sosem, niektórzy chcieli spróbować samego smaku
mięsa. Ja spróbowałam i tak i tak, obie wersje mi smakowały. Piliśmy do tego chilijskie Siglo de Oro.
Po tym daniu nastąpiła mała przerwa w daniach ( ale bynajmniej nie w jedzeniu) , Marcin pokazał nam, jak rozebrać gęsią
tuszkę i wyjaśnił sposób jej maksymalnego wykorzystania. Chodzi o to, by wykorzystać całe
mięso i
podroby, wtedy porcje konkretnego
mięsa mogą
mieć nieco niższą cenę.
Pisałam już o tym w relacji z tych warsztatów .
Przyglądając się pracy Marcina mogliśmy spróbować jego pasztetu z gęsiego
mięsa,
podrobów i ugotowanych w rosole warzyw,
smalcu i
kiszonych ogórków od Wiórka. Pasował do tego wszystkiego
ser dojrzewający od
Marka Grądzkiego. O całej akcji, zaletach gęsiny i potrzebach jej efektywnego wykorzystania opowiadała zajmująco gospodyni wieczoru, współwłaścicielka Pasteli,
Asia Mnich.Do drugiego dania
mięsnego siedliśmy ze sporymi obawami, czy się zmieści – w tym momencie większość gości poprosiła o
herbatęGęsie udka, wcześniej zamarynowane z
przyprawami jedliśmy pieczone w cieście francuskim . Po otwarciu pokrywy z ciasta buchnęła aromatyczna para-
mięso było wyśmienite, upieczone do miękkości, ale trzymające „fason ” , Podane było z
kaszą gryczaną i ciekawym w smaku i fakturze
jarmużem z wielkopolskim
serem smażonym. Ledwo je zjadłam, bo doprawdy dania były solidne .Teraz jest najlepszy czas, by spróbować tego pysznego
mięsa. W poznańskiej Pasteli jest w różnych wariantach i w każdym pyszne.
Zobacz wpisy← „Drożdżowy miś na dzisiejsze święto” „Poznańskie Targi
Piwne 2015” →