Wykonanie

Gdy trzeba unikać
nabiału i
jajek, upieczenie dobrego ciasta bywa nie lada wyzwaniem. Owszem – mój bananowiec oraz jego dyniowa wersja są naprawdę smaczne, ale ileż można piec dokładnie to samo! Czasami potrzeba jakiejś odmiany, prawda? Wszak rutyny należy się wystrzegać, nie tylko w kuchni ;)Sporo wegańskich przepisów, które przetestowałam pozostawiało wiele do życzenia, przede wszystkim jeśli chodzi o konsystencję wypieku. Nie lubię (i nie używam) proszkowego substytutu
jajka (zbyt długa lista składników + dodatek tłuszczu
palmowego, którego unikam), a jeśli już naprawdę muszę – używam zmielonego
siemienia lnianego lub nasion chia (zmieszanych z
wodą), choć i tutaj i konsystencja, i smak nie zawsze są takie jak bym sobie tego życzyła. Do każdego nowego przepisu podchodzę więc jak do jeża, starając się unikać kulinarnych rozczarowań.Podobnie było z przepisem na
czekoladowe ciasto bez
jajek i
nabiału, opublikowanym u Sabrine d’Aubergine (blog ‚Fragole a merenda’) wiosną tego roku – musiał najpierw swoje odczekać w kolejce i nabrać mocy prawnej ;) A gdy już je upiekłam, pojawiły się ogromne wyrzuty sumienia, że… że nie uczyniłam tego wcześniej ! To był naprawdę wielki błąd, przed którym Was przestrzegam :)Środkiem spulchniającym jest tutaj
soda, która dzięki dodatkowi
octu powoduje natychmiastową reakcję chemiczną* (dlatego po krótkim wymieszaniu składników należy natychmiast wlać masę do formy i wstawić do piekarnika). Ciasto świetnie rośnie, jest dosyć puszyste i – jeśli nie przetrzymamy go zbyt długo w piekarniku – pozostaje wilgotne. Absolutnie nie czuć w nim ani smaku
sody, ani
octu (i nawet osoby, które zazwyczaj stronią od wypieków z użyciem
sody, pochłaniają to ciasto w zastraszającym tempie ;)).*zawsze uczono mnie, by używać
sody, a nie proszku do wypieków zawierających kwaśny dodatek, nigdy jednak nie tłumacząc dlaczego; jeśli więc chcecie ten problem zgłębić, to zapraszam do lektury jednego z wpisów Wisły – klikJak pisze Sabrine – rodowód tej receptury sięga biednych, kryzysowych czasów Ameryki; jest to banalnie proste, jednomiskowe ciasto, które nie może się nie udać (i chyba nie może nie smakować…) i którego przygotowanie zajmuje aż pięć długich minut :D A największym komplementem dla takiego ‘biednego’ wypieku jest fakt, iż wszyscy dopytują o przepis i nie wierzą, że nie ma w nim ani
jajek, ani
masła na ten przykład. I ochoczo sięgają po kolejny kawałek :)

(wg ‚Fragole a merenda’, z niewielkimi zmianami)keksówka ~ 23-25 cm x 10 cm (wymiary
spodu)260 g
mąki (używam T650 – 720)40 g
kakao w proszku (gorzkiego)165 – 180 g
cukru (używam zmielonego trzcinowego)1 łyżeczka
sody¼ łyżeczki
soli(opcjonalnie – 100 g b. drobno posiekanej kandyzowanej
skórki pomarańczowej)ok. 80 ml
oliwy /
oleju1 łyżka
octu (używam
jabłkowego lub cydrowego)250 – 300 ml
wody /
soku pomarańczowego (lub innego płynu)Piekarnik nagrzać do 170-180 st.Keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia.Wymieszać w misce suche składniki (wraz z ewentualną
skórką pomarańczową). Zrobić dwa oddalone od siebie zagłębienia – jedno mniejsze i drugie większe; najpierw w większe zagłębienie wlać
oliwę /
olej, a następnie w drugie –
ocet, po czym natychmiast wlać
sok pomarańczowy /
wodę i dokładnie wymieszać (dosyć szybko, nie dłużej niż 20-30 sekund). Przelać masę do formy, lekko wygładzić wierzch i natychmiast wstawić do piekarnika.Piec ok. 30 – 35 minut (ciasto ma wciąż być lekko błyszczące na powierzchni; jeśli jest matowe, oznacza to, iż będzie lekko przesuszone…). Pozostawić jeszcze kilka minut w formie, a następnie wystudzić na kratce.(edycja – 10 . 11.2013)Uwagi :U nas przepis ten zaczął żyć własnym życiem i doczekał się wielu ‘wariacji na temat’; przede wszystkim dodaję mniej
cukru (ok. 165 g zamiast 180 g), a zamiast
wody często używam
soku pomarańczowego (może być też z chlustem Cointreau czy
rumu – zastępuję nimi ok. 50 ml soku). Do tej pomarańczowej wersji idealnie pasuje kandyzowana
skórka pomarańczowa (lub świeża, otarta skórka, jeśli wolicie…), a ostatnio ok. 1/3 soku zastąpiłam mocną
kawą, co zyskało jeszcze większe rzesze zwolenników :). Ostatnio był również niewielki dodatek podgrzanego uprzednio
dżemu pomarańczowego, wymieszanego z
sokiem, co nadało jeszcze lepszej konsystencji i smaku…Czasami, w zależności od typu użytej
mąki i jej chłonności, zdarzało się, iż potrzebowałam więcej płynu, do 300 ml, zaczynam jednak zawsze od 250 ml i jeśli podczas mieszania widzę, że masa jest dosyć sucha – dolewam jeszcze 30 – 50 ml.Oczywiście jak to u mnie bywa –
dodatkiem do ciast bardzo często jest również moja ulubiona starta tonka, której aromat i tym razem świetnie tutaj pasuje (spodobała nam się równeż wersja posmarowana po upieczeniu podgrzanym uprzednio
dżemem pomarańczowym /
mandarynkowym czy z
marakui).Ciasto można też upiec zamieniając połowę
mąki na razową (używam orkiszowej), choć wtedy trzeba zazwyczaj użyć nieco więcej płynu.Jak wspominałam wyżej – ważne jest, by nie przesuszyć ciasta zbytnio podczas pieczenia, dlatego (jak pisze również Sabrine), dobrze jest upiec je w nieco szerszej keksówce czy np. w foremce chlebowej. A jeśli okaże się mniej wilgotne niż być powinno, zawsze można nasączyć je dodatkowo tuż po upieczeniu, lub podać z
syropem pomarańczowo-
mandarynkowym (o który nota
bene jestem proszona nawet wtedy, gdy ciasto jest odpowiednio wilgotne… ;)).(
syrop przygotowuję gotując sok z
pomarańczy z dodatkiem soku z
marakui i
miodu z kwiatów
pomarańczy, czasami dodając niewielki chlust
rumu ;) oraz 1-2 lekko zmiażdżone ziarna tonki;
syrop gotuję kilka – kilkanaście minut, aż odpowiednio zgęstnieje, a następnie dodaję do niego cząstki
mandarynek lub
pomarańczy i odstawiam do maceracji na kilka godzin, a najlepiej na całą noc; przed podaniem lekko podgrzewam)

edycja 10.11.2013 : oto ostatnia wersja
pomarańczowo-kawowa, z
syropem pomarańczowo-
mandarynkowym (z dodatkiem
marakui)Dziś ciasto w wersji
kawowo-pomarańczowej (oczywiście z dodatkiem
syropu i
mandarynek ;)) umiliło współpracownikom całodniowe szkolenie (a całkiem niedawno zdobyło drugie miejsce w pewnym wypiekowym konkursie! Na dodatek Ci, którzy nie zdążyli zagłosować, po degustacji stwierdzili, że to właśnie TO było ich ulubione ciasto… :)).Ancora una volta – grazie per questa deliziosa
ricetta Sabrine! Baci :)‚