Wykonanie
Kuchnię autorską niełatwo jest prowadzić, wymaga to wiele kreatywności i dbałości o szczegóły. W poznańskiej restauracji Cucina szef kuchni Ernest Jagodziński poradził sobie z tym zadaniem doskonale.W ubiegły czwartek wraz z koleżankami blogerkami miałam przyjemność poznać tajemnice przyszłych działań restauracji i spróbować dań z jesiennej oferty.Najpierw dyrektor hotelu
City Park Ziemowit Majewski oprowadził nas po zapleczach restauracji pokazując pracownię cukierniczą i wypieku
chleba ( dla
cukierni Capuccina dedykowanej specjalnie paniom i na potrzeby restauracji oraz delikatesów ), gdzie pracuje Przemek, nowy cukiernik z doświadczeniem nabytym za granicą .Właśnie testowano
bezy, jeden z elementów nowego menu .
Potem poszliśmy zobaczyć pizzerię i pracownię
makaronu ( można go będzie kupić na miejscu) z piecem opalanym drewnem i dużym stołem, sprzyjającym rozmowom ( doceniłam to, bo zawsze powtarzam, że nic tak nie ułatwia kontaktów jak wspólny stół).
Zanim spróbowaliśmy pierwszego dania, częstowaliśmy się upieczonym w pracowni
chlebem i
masłem smakowym .
Cały czas towarzyszyły nam
wina dobrane przez sommeliera, wyjaśniającego powiązanie smaków . Na pobudzenie apetytów dostaliśmy wyborne Prosecco .
Na początek były przegrzebki Ceviche ( marynowane w
soku z cytryny) z delikatnym
zielonym groszkiem , sosem
agrestowym i zaskakująco pysznym kontrastowo
syropem z kwiatów czarnego bzu zmieszanym z
czarnuszką. Wszystko doskonale
smakowo skomponowane.
Syrop z bzu, który sama robię wykorzystywałam jedynie do
napojów i deserów a tu w towarzystwie
czarnuszki wprawił w zachwyt moje
kubki smakowe. Do tego
wino Poully Fume, la
Porte 2013.
Potem była podkarpacka
wołowina dojrzewająca w
serwatce w towarzystwie
lodów z rokietnika i musu
malinowego, z
chlebowym chipsem. Wyrazista
wołowina była wyborna ale mnie uwiodły smakiem
lody z rokietnika z
malinowym musem, lekko cierpkie, przełamane
słodyczą, z dominującą nutą świeżości. Dla mnie zdecydowanie numer 1 menu . A
wino- Gavi di Gavi, tym razem włoskie.Krem z topinamburu na
oliwie tymiankowej moim zdaniem został nieco zdominowany słodkim smakiem
marchewki . Smak topinamburu uwielbiam , wolałabym, żeby to on dominował.
Za to żabnica sous vide z czarną
soczewicą i karmelizowanym plastrem antonówki miała doskonały smak i konsystencję. Uwielbiam potrawy przygotowane metodą sous vide, tutaj było to w 37 C i dało rybie odpowiednią jędrność. I
wino- Chateauneuf du Pape.
Przy tak smacznym jedzeniu przy
stole trwały ożywione dyskusje pod
wodzą znanego poznańskiego blogera i smakosza Juliusza Podolskiego i pod czujnym
okiem menagerki
City Park Pauliny Prusieckiej. Z przyjemnością przekonałam się, że nie muszę szukać wyjaśnień pojęć takich jak sois vide, ceviche czy rokitnik, nawet dodałam co nieco od siebie…
Ernest Jagodziński na bieżąco pytał nas o wrażenia smakowe. Okazało się, że pamięta mnie z warsztatów z Eterno i moje ciasto, które nagrodził . Pracę w jego kuchni mogliśmy obserwować na żywo, podziwiając zgranie kucharzy rozumiejących się bez słów. Zaprezentowano nam też zamówiony przez restauracyjnych gości
stek Tomahawk, solidny kawał
mięsa podany w widowiskowy sposób :
Przed daniem głównym – combrem z jelenia dostaliśmy kulkę
lodów z
maracui, na pobudzenie apetytu. Znam ten sposób od przyjaciół z Francji, oni to nazywają ” Normandzką dziurą ” i podają w formie
lodów jabłkowych polanych
calvadosem przed głównym daniem mięsnym.Comber z jelenia, przyjemnie różowy , został podany na brownie z
kaszy jaglanej , z karmelizowana
gruszką i jarzębinową
konfturą. Tym razem doskonale pasujące
wino czerwone, Fatalone Giola .
Na deser była
beza z domową
konfiturą jagodową – zdjęcie Kasi z W krainie smaku, bo mi padł aparat. Autorskie menu Ernesta Jagodzińskiego jest warte polecenia, zróżnicowane , wyważone
smakowo i moim zdaniem- uwiedzie smakiem każdego, kto go spróbuje !