Wykonanie
Mój pierwszy wypiek z użyciem ziaren
amarantusa - prawdopodobnie najzdrowsze muffinki, jakie w życiu
jadłam i robiłam!

Przyznam się bez bicia, iż
amarantusa wcześniej nie znałam, a nazwę kojarzyłam bardziej z kolorem, niż produktem spożywczym :) Wszystko zmieniła współpraca ze SKWORCU, od której to firmy otrzymałam ziarna tej rośliny do kulinarnego przetestowania. Efekt taki, że
amarantus od teraz na stałe zagości w mojej kuchni - spróbowałam raz i czuję postępujący nałóg :) Naprawdę warto zainwestować w
mąkę, ziarna (dostępne TU) czy popping z
amarantusa, nie tylko ze wzgl. na walory smakowe, ale przede wszystkim składniki odżywcze.Cytując za Smakiem Zdrowia oraz e-ogrody :
amarantus (szarłat) to ponoć najstarsze zboże świata, był podstawą diety już starożytnych Inków i Azteków. Jego nasionami płacono wtedy podatki, a figurki wypiekane z szarłatowej
mąki składano w ofierze bogom - istne złoto Inków ! W naszej kulturze
amarantus był do niedawna raczej mało doceniany, dopiero ostatnio został okrzyknięty przez naukowców "zbożem XXI wieku" .Jego wartości odżywcze mówią same za siebie - bogactwo wapnia, cynku, potasu, fosforu, magnezu i witamin (A, E, C i z grupy B). Ż elaza mają więcej niż
szpinak, błonnika więcej niż
otręby owsiane, a zawarty w nim skwalen to miecz na miażdżycę i silny antyoksydantem opóźniający procesy starzenia się organizmu. Ziarna zawierają bardzo wartościowe i łatwo przyswajalne
białko, p omagające w walce ze "złym" cholesterolem, idealne dla bezglutenowców i niezwykle istotne w codziennej diecie wegetariańskiej. A na dodatek, jest wyjątkowo lekkostrawny - istna dietetyczna "perełka" !W kuchni
amarantus można wykorzystywać jako dodatek do
musli czy granoli, do słodkich wypieków czy
pieczywa lub jako zamiennik
mąki. Nasiona można też samemu skiełkować i dodawać do sałatek i past.

Od łacińskiej nazwy
amarantusa pochodzi nazwa koloru szkarłatnego - czerwieni z domieszką różu i fioletu - taką barwę właśnie przyjmują
amarantusowe kwiatostany.

Składniki na 8 muffinek o średnicy 7cm:150g
mąki pszennej pełnoziarnistej120g
płatków owsianych górskich60g ziaren
amarantusa(dostępne w sklepie SKWORCU)2
jaja - duże2 czubate łyżki
kakao - gorzkiego1 łyżka melasy - u mnie z
buraków cukrowych2 łyżki
cukru trzcinowego - nie będą wtedy mocno słodkie, jeśli ktoś jest słodkolubny, sugeruję 3 łyżki - kto odczuwa wstręt przed
cukrem, może zastąpić go melasą lub
miodem.1 łyżka
oleju rzepakowego1 płaska łyżeczka
proszku do pieczeniaszczypta
soli100g świeżych
truskawek100g świeżych
malinpłatki migdałowe - do posypania
Płatki owsiane zalać w miseczce gorącą
wodą - ok 400ml . Odczekać 10 min aż napęcznieją i odcedzić, dociskając talerzykiem zawartość.W większej misce wymieszać składniki sypkie -
mąka,
kakao,
cukier,
proszek do pieczenia,
sól,
amarantus . W drugiej miseczce wymieszać produkty mokre -
jaja, melasa,
olej - a następnie przełożyć je do miski z suchymi, dodając jeszcze
płatki owsiane. Wszystko krótko wymieszać łyżką - masa powinna wyjść dość gęsta .
Truskawki pokroić w mniejsze kawałki - moje były drobne, więc wystarczyło przeciąć każdą na 4 części.
Maliny podzielić na połówki - lub nie dzielić w ogóle :)Silikonowe foremki na babeczki wypełniać wg schematu: warstwa masy, warstwa
owoców, warstwa masy. Nie bać się, że zawartość "ucieknie" z foremek, można zapychać je do pełna - babeczki nie wyrastają szalenie wzwyż . Wierzch posypać
płatkami migdałowymi.Piec w nagrzanym do 190C piekarniku ok 25min - u mnie na środkowym poziomie, bez termoobiegu .Muffinki wychodzą mocno wilgotne i miękkie.
Amarantus dodaje wnętrzu ciekawej faktury, a
owoce świetnie się z nim komponują.Konsumować jeszcze ciepłe, najlepiej w towarzystwie szklanki
mleka :) Mniam, niebo w gębie!


