Wykonanie
Nadeszła
pora wielkiego otwarcia jeszcze większej książki kucharskiej, w którą od wielu lat wpisywałyśmy nasze receptury. Przeglądanie zapisanych kart miało być inspiracją do odnalezienia tego, co stworzy świąteczny klimacik, mimo braku ukochanego śniegu za oknem. Miało to też na zadaniu rozwiać kotłujące się w głowie młodszej kucharki dylematy dotyczące wyboru tego, na co tak na prawdę ma największą ochotę. Miało być po naszemu, ale nie ściśle tradycyjnie. No i? No i padło na sernik! SERNIK. Toż to synonim słowa tradycja, ale i wyraz bliskoznaczny określający święta. A z czym się jeszcze kojarzą święta? Z
cytrusami! Tak więc rękami młodszej kucharki stworzony został on - bezglutenowy sernik wiedeński z
rodzynkami i nutą
pomarańczy i
cytrynki. Niebo. Świąteczne, gwieździste, magiczne niebo.

SKŁADNIKI:Sernik:-
ser, kilogram, (potrójnie mielony),-
jajka, 10-
masło, kostka,-
cukier, 30-35 dag-
laska wanilii,-
kaszka kukurydziana, 4-5 łyżek,- otarta skórka z
pomarańczy,- otarta
skórka z cytryny,-
rodzynki,Polewa:-
czekolada deserowa/mleczna, tabliczka-
masło, 1 łyżka,-
mleko w proszku, 4-5 łyżek,-
mleko, 3-4 łyżki.

WYKONANIE:Sernik:
Masło ucieramy na puch. Powoli dodajemy po łyżce
cukru i... nadal ucieramy. Dodajemy po jednym
żółtku, cały czas ucierając. Dodajemy po łyżce
ser i... tradycyjnie - nadal ucieramy. Dodajemy zawartość naszej waniliowej laski i ucierając nadal wrzucamy po łyżce
kaszę kukurydzianą wraz z otartymi skórkami ze sparzonej
cytryny i
pomarańczy. Teraz
pora na nasze
rodzynki.Na koniec dodajemy ubite na sztywno
białka i delikatnie mieszamy.

PIECZENIE:Spód tortownicy (u nas kwadratowa, największa) wykładamy papierem do pieczenia, całą formę wraz z wyłożonym
spodem smarujemy
masłem i obsypujemy
kaszą kukurydzianą.Wylewamy naszą
serową masę.Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i pieczemy około godziny (góra - dół, bez termoobiegu).Jeśli sernik na środku tortownicy nadal jest nie upieczony (nie jest ścięty) to przedłużamy czas pieczenia o około 15 minut, ale już w zmniejszonej temperaturze do 150 stopni.Studzenie: Po upieczeniu uchylamy piekarnik. Wyciągamy go po około 2 godzinach. Zaoszczędzamy mu tym samym szoku termicznego - czyli nie fundujemy mu oklapnięcia.

POLEWA:
Mleko wlewamy do garnka, zagotowujemy. Dorzucamy
czekoladę i
masło - pokrojone w kosteczki. Na minimalnym gazie cały czas mieszamy nie dopuszczając do wrzenia. Gdy masa ostygnie dodajemy
mleko w proszku - cały czas miksując. Możemy je rozmieszać w naczyniu z maleńką ilością
mleka lub
wody i wtedy dodać - unikniemy w ten sposób grudek w
masie.Polewamy sernik i staramy się nie podjadać. :)

Z przepisu wychodzi naprawdę spora blaszka, ale... co z tego, skoro "dzieło" tak szybko ucieka. W naszym domu nocne pieczenie to już tradycje, więc z piekarnika wyskoczył około północy. Wielkie cięcie przeprowadzono na nim w okolicach 14:00 a do 17:00 został jeden kawałek specjalnie odłożony (choć dziwnie zmniejszał się jego rozmiar). I pewnie teraz myślicie o nas jak o strasznych łasuchach (przyznajemy się bez bicia), ale... to nie tak, że rzuciłyśmy się na niego a teraz opłakujemy dodatkowe kilogramy i centymetry (a troszkę szkoda, bo minimalny plusik by się przydał, by xs nie wisiało). My w zasadzie nawet nie wiemy kiedy i jak to się stało, że na paterze nie zostało nawet okruszka. Nie ma jednak co wchodzić w szczegóły, skoro "strzelił" to znaczy, że był przepyszny. Teraz
pora podkasać rękawy i zrobić... powtórkę z rozrywki. Smaczną powtórkę.


Konsystencja tego sernika jest taka, jaką kochamy najbardziej - jak chmurka. Nie jest ani "zbity" ani "budyniowy".
Kaszka kukurydziana ma tu swoją zasługę. Jeśli o jej smak chodzi - genialnie zgrała się z
cytrusową nutką. Wszystko to razem wzięte stworzyło coś pysznego! Do tego delikatna otulina czekoladowa i mamy raj. Raj dla podniebienia i dla oczu. Tylko
rodzynki u nas odrobinkę za duże, ale tak to jest gdy się faceta do sklepu wyśle (choć my, baby wcale nie lepsze - faceci pójdą po
rodzynki i
wrócą z
rodzynkami-gigantami i strachem w oczach, a my pójdziemy po
masło i wrócimy z torebką i kacem moralnym).




Sernik wyszedł tak dobry, że jako autorka dzieła (o dziwo z pawimi piórkami tu i ówdzie) postanowiłam (ja - czytaj młodsza kucharka), podzielić się nim na szeroką skalę i zawalczyć w konkursie z BOTTI i z
Kasią z bloga Z kuchni do Kuchni . Zaciśnięte kciuki mile widziane. :)Idą magiczne święta, więc może właśnie mój smakołyk zaczaruje smakoszy z jury.



Zapraszamy Was również po inne przepisy: TUTAJ . i pozostając w temacie ŚWIĄT:Bezglutenowy pierniczek z
pigwą znajdziecie: TUTAJ .a Bezglutenowy piernik z
powidłem śliwkowym i
imbirowo-
czekoladową polewą: TUTAJ.Reszta świątecznych potraw (zarówno słodkich jak i wytrawnych): TUTAJ .I... aby nic Wam nie umknęło, zachęcamy - zaobserwujcie nas: tutaj i polubcie na facebooku tutaj :)
