Wykonanie

To dobry moment, by pomyśleć o zrobieniu uszków do barszczyku - bardzo pysznego i taniego świątecznego dania. Nie warto zostawiać tego na ostatnie chwile, kiedy to jest mnóstwo miłego zamieszania wokół prezentów, czy ubierania Bożo-Narodzeniowej choinki.Na ogół przygotowuję ciasto z 3 szklanek
mąki pszennej i 1
żółtka. Jest to solidna porcja na 10 osób.Składniki:

1 kilogram
kiszonej kapusty8-10 sporych suszonych borowikowatych lub 30 dag
świeżych pieczarek3 szklanki
mąki pszennej1
żółtko250 ml
wody chłodnej (mniej więcej)1 łyżka
oleju do ciasta1 średnia
cebulka1 łyżka
mąki pszennej3-4 łyżki
oleju do podsmażenia
cebulki1 płaska łyzeczka
ziół prowansalskichsól,
pieprz i
cukier do smakuprzepis na czerwony barszczykPrzygotowanieZobacz, jak robię uszka i farsz na filmie1. Około 1 kilograma kiszonej ugotowanej
kapusty gotuję w wodzie z dodatkiem jednego
liścia laurowego i 2-3 ziaren
ziela angielskiego.
Grzyby gotuję w tej samej wodzie (trochę ją
solę), w której były moczone kilka godzin i odsączam.
Kapustę lepiej ugotować razem z
grzybami, żeby nimi nasiąkła już na gorąco, ale ja gotowałam większą ilość
kapusty i stąd tym razem przygotowałam ją oddzielnie. Zarabiam ciasto z
mąki,
żółtka,
oleju i
wody. Przykrywam je talerzem (na ogół robię to w misce) i dodatkowo wkładam całość do folii. Ciasto nabierze elastyczności, że uszka można kleić bez używania przy tym
mąki. GENIALNE CIASTO. To
olej sprawia, że nie ma z nim kłopotu.
Wody z
grzybów nie wylewam. Zawsze ją do czegoś można wykorzystać, jak nie do zupy, bigosu czy jakiegoś sosu. Ostudzona
kapustę odciskam na sicie.2. Siekam na drobniusieńko
kapustę,
potem grzyby. Posiekaną drobno, posoloną
cebulkę rumienię delikatnie na
oleju, dodaję pod koniec podsmażania płaską łyżeczkę
ziół prowansalskich i bardzo króciutko podgrzewam. Gotowe. Dokładam
cebulkę do
kapusty,
grzybów, trochę
tartej bułki, przyprawiam i mieszam (lubię też do farszu dodać trochę
cukru - dla mnie równowaga smaku to podstawa). Poza świętami podobny farsz często przyprawiam
sosem sojowym w niewielkiej ilości - mówię Wam smak doskonały.

Wypoczęte ciasto (na ogół
daje mu na to minimum pół godziny) z reguły dzielę na 3 porcję, po kolei rozwałkowuje cienkie placki (ciasto trzymam pod przykryciem, nie może wysychać), jak na kluski i kieliszkiem o średnicy 5-6 cm wycinam kółka. Oj! Jest przy tym zabawy, ale z moim
ciastem zleci Wam piorunem. Obowiązkowo nastawcie fajną muzykę i do roboty. Kleję uszka, czy pierogi bez używania
mąki. Nawet mój małżonek potrafi sklejać i jakoś nie wyprowadzają go z równowagi... Uszka wkładam do dużego gara na 2
razy do osolonej
wody (
sólcie według uznania i dodajcie do
wody trochę
oleju, by uszka dobrze się ślizgały, mieszajcie co jakiś czas). Od momentu zagotowania, na małym płomieniu,
daję im pół minuty. Zaopatrzcie się w duży czerpak, bo te małe łyżki z dziurkami to daremny sprzęt. Zanim zdążycie wyjąć pierwsze uszka te ostatnie mogą się Wam rozgotować. Z tej ilości
mąki powinno wyjść minimum 100 uszków, chyba uszków się
mówi a nie uszek. Ach ta nasza polszczyzna: dobrze, jak mówisz w liczbie mnogiej w dopełniaczu: ojców, ale już nie dobrze, jak mówisz mamów, bo musi być mam.Miłej zabawy w kuchni i tylko smakowitych lekkich dań.