Wykonanie
Za mną emocjonujący czas. Planowanie menu i dumanie nad projektem
tortu (
tortu ślubnego!) pochłonęły mnie bez reszty. Tym bardziej, że wszystko organizowane dla Niej - Gaduły, zwanej również czasem Elizą;) Sen z powiek spędzał mi stres. Uda się, czy się nie uda? Czy menu jakie obmyśliłyśmy się sprawdzi, czy będzie smakowało, czy nie zabraknie?! Ręce mi się trzęsły podczas układania przekąsek na talerzach a przy wyjmowaniu
tortu z lodówki drżały mi kolana a
serce waliło jak przed pierwszym pocałunkiem;)) Stałam czerwona (czego na szczęście pod makijażem nie było aż tak widać) podczas zachwytów Pana Waldka i przemiłych komentarzy pozostałych gości. Jednak najważniejsze były dla mnie uśmiechy Elizy i Grzesia. W końcu to dla Nich się starałam, żeby wszystko wyszło jak należy. Mówili, że wyszło więc wierzyłam i bawiłam się fantastycznie! Toasty, toasty, przekąski, toasty a w końcu jak rodzice poszli spać zaczęły się i tańce oraz walka o
alkohol, który skutecznie zablokowałam na balkonie naciskając z ciekawości magiczny guziczek w klamce od drzwi balkonowych;) Umysł jednak kreatywny więc po marnych próbach znalezienia klucza do owych drzwi wzięłam Beniutka pod pachę, krzesło w łapę i ruszyliśmy na podbój balkonu z zewnątrz (bo to pierwsze piętro było). Krzesło było mniej niż za niskie więc pan z ochrony drabinę nam pożyczył, Benio na balkon się wdrapał a ja dumna z pomysłu wróciłam do mieszkania z zimnym trunkiem pod pachą i uśmiechem na pysku:) Zabawa trwała dalej! Cały wieczór starałyśmy się z
Panią Szymańską na bieżąco wszystko ogarniać (talerze, sztućce, szklanki itd. do zmywarki, śmieci do kosza, pozostałe jedzenie ładnie popakowane do lodówki) dzięki
czemu Państwo Młodzi mogli w niedzielę odpoczywać i leczyć zbolałe od emocji ślubnych głowy;)Kolejna rzecz, która przyczyniła się do braku czasu na gotowanie i brak weny na pisanie postów, to przeprowadzka. Kolejna! Niby zapowiadana od dawna, niby planowana a jednak wyszło jakoś tak na szybko. Znaleźć mieszkanie (dobre mieszkanie) w tydzień, nie jest łatwo. Zasugerowaliśmy się więc okolicą, połączeniem ze światem (czyt. centrum stolicy) oraz dużym centrum handlowym po przeciwnej stronie ulicy. Życie na kartonach to udręka. Mam nadzieję, że kolejna taka akcja będzie już związana z zamieszkaniem we własnym M3:) Na szczęście już wszystko rozpakowane, ogarnięte w miarę możliwości tak jak chciałam, koty zadomowione - no połowa kotów;) Kajto był przeprowadzany po operacji usunięcia jego męskości i zakuty w kołnierz (pani doktor powiedziała, że żaden jej koci pacjent do tej
pory nie wymagał zakładania kołnierza bo żaden nie interesował się stratą tak jak nasz Rudy) obijał się o wszystkie meble ponieważ nie potrafił ocenić czy się zmieści za szafę czy też nie. Obecnie zostawia nam w nocy niespodzianki na podłodze w kuchni zamiast w kuwecie, co najprawdopodobniej związane jest ze zmianą miejsca. Mam nadzieję, że w końcu się zaaklimatyzuje i
wróci z potrzebami do łazienki;)Chyba już wystarczająco Wam przynudzam więc ten przydługi wywód zakończę hasłem "
Róbcie ravioli
póki dyni w sklepach do woli!" Inaczej żałować będziecie czekając do przyszłego sezonu
dyniowego:) Zaprawdę powiadam Wam!:)



Składniki ciasta
makaronowego:300 g
mąki typu "00"3
jajka (M)łyżka
oliwyłyżeczka
soliPrzygotowanie według tego przepisu .Składniki farszu:350 g obranej i wypestkowanej dyni pokrojonej w kostkę2 łyżki
oliwy2 łyżki
masładuży ząbek
czosnkuszklanka
wodyspora szczypta
gałki muszkatołowejłyżeczka tartego świeżego (najlepiej) lub mielonego
imbiru4 łyżki
sera ricotta5 łyżek tartego
parmezanu3 łyżki solonych pestek dyni uprażonych na suchej patelni
sól,
pieprz do smaku* do podania: 100 g parzonego
boczku w cienkich plasterkach, duży ząbek
czosnku, solone
pestki dyni,
parmezan.Przygotowanie farszu:Na głębokiej patelni rozgrzej
oliwę i dodaj do niej
masło oraz
dynię. Przesmaż przez 3-4 minuty a następnie zalej
wodą, wciśnij
czosnek, wymieszaj i przykryj. Duś pod przykryciem, na małym ogniu, aż
dynia lekko zmięknie po czym zdejmij pokrywkę i zwiększ nieco gaz, aby odparować całą
wodę - farsz nie może być wodnisty bo będzie się wylewał podczas lepienia ravioli:).
Dynia powinna być miękka i nieco się rozpadać, tak aby
potem w farszu były wuczuwalne jej kawałki.Dopraw
gałką muszkatołową,
imbirem i
pieprzem. Wyłącz gaz i odstaw do ostygnięcia.Do chłodnej już dyni dodaj
ricottę,
parmezan i utłuczone (ale nie na proszek) uprażone
pestki dyni. Wymieszaj i ew. dopraw do smaku
solą (lub
parmezanem).Składanie ravioli:Ciasto podziel na 3 części i każdą rozwałkuj za pomocą maszynki na poziomie 1 po czym zawiń oba końce do środka i dociśnij a następnie przepuść przez poziom 1 jeszcze dwa
razy i kolejno od 2 do 9 już po razie. Długie pasy ciasta prósz od
spodu mąką i odłóż na bok.Na każdym pasku
makaronowego ciasta, układaj wzdłóż jednego brzegu (pozostawiając 1-1,5 cm wolnego miejsca/ciasta od brzegu na zlepienie) po łyżeczce farszu w odstępach ok 5-6 cm
między sobą. Posmaruj ciasto wokół farszu roztrzepanym lekko
białkiem jajka lub
wodą, załóżcie na farsz drugi (szerszy) brzeg ciasta i dokładnie dociśnijcie ciasto wokół farszu tak, aby wokół farszu nie było powietrza.Za pomocą radełka, specjalnych wycinarek do ravioli, noża, lub okrągłej foremki do wycinania
ciastek wytnijcie pierożki. Gotujcie je w osolonej wodzie przez 2 minuty od wypłynięcia na wierzch.Podawanie:Na głębokiej patelni podsmaż na brązowo pokrojony w kostkę
boczek i zdejmij go z patelni.Zmniejsz gaz i na tą samą patelnię włóż kilka łyżek
masła. Wsyp trochę solonych pestek dyni (tych które dodałaś/eś do farszu) oraz wciśnij duży ząbek
czosnku. Dołóż ravioli (wszystkie na raz się nie zmieszczą ;)) i podgrzewaj aż całe będą pokryte
czosnkowym masłem a
masło odrobinkę się zarumieni. Podawaj od razu posypane chrupiącym
boczkiem i tartym
parmezanem. Omnomnom! :)
