Wykonanie
Chwilowa cisza na blogu spowodowana jest... Hmm...
Brakiem zaangażowania. Nie mam ostatnio głowy i
serca do spędzania czasu w kuchni. I choć mam kilka zaległych przepisów, trzy książki i całą masę mniej istotnych dla bloga rzeczy do opowiedzenia, na pisanie też nie mam ochoty. Mały zawrót w życiu osobisto-zawodowym sprawił, że siedzimy z C. zastanawiając się, jak wszystko poukładać. Gdyby zabrzmiało to nazbyt dramatycznie, uspokajam wszystkich, którzy chcieliby się o nas martwić - nie jest źle. Po prostu zostaliśmy postawieni w sytuacji, w której trzeba podjąć pewne decyzje, i mogą one
mieć kolosalne znaczenie dla naszej przyszłości. Można by się wstrzymać i poprzestać na drobnych zmianach, ale skoro i tak coś trzeba zrobić, to dlaczego by nie od razu na większą skalę...? Bo skoro już zdarzyło się coś, co zmusza nas do zmian, to może należy to wykorzystać i iść na całość ...?Sama jeszcze nie wiem, jak będzie i co się nam przydarzy; do czego dojdziemy. Decyzje trzeba podjąć, ale nie chcemy tego robić nierozważnie, a skoro mamy czas, chcemy go dobrze wykorzystać. Postaram się dodawać przepisy (mam jeszcze kilka propozycji na wykorzystanie
rabarbaru, i wiem, że muszę się pospieszyć, żebyście jeszcze zdążyli z nich skorzystać) w miarę możliwości, ale naprawdę -
póki co nie mam natchnienia na pisanie, bo zbyt zaabsorbowana jestem sprawami, które z kuchnią i blogiem wspólnego mają niewiele. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Póki co, ponieważ dziś piątek, zaproponuję Wam coś pysznego na sobotnie śniadanie. Wszyscy wiedzą, że domowe
pieczywo to bajka i czysta poezja. W książce Brød: fra bagels til knækbrød Görana Söderina i Georga Strachala znalazłam przepis na cudowne, bardzo duńskie
bułki. Można je dostać w każdej piekarni, jednak wiadomo - nic nie zastąpi zapachu wydobywającego się z piekarnika z samego rana... Ich przygotowanie nie zajmuje wiele czasu, ale można je upiec wieczór wcześniej - na śniadanie nadal będą pyszne, chrupiące z wierzchu i mięciutkie w środku. Cudownie maślane, ślicznie prezentują się pokryte makowymi kropeczkami (birkes to
mak, więc wręcz nie wypada przygotowywać ich z niczym innym), a charakterystyczny kształt tylko dodaje im uroku. Gwarantuję, że zachwycą każdego.Tebirkes
Składniki:(na 10-12 bułeczek)zaczyn:20 g świeżych
drożdży400 ml letniego
mleka300 g
mąki pszennej1 łyżka
cukruciasto:250 g
mąki pszennej1 łyżeczka
soli50 g
masładodatkowo:75 g
masła2 łyżki
wody15 g
makuDrożdże rozmieszać w
mleku, dodać
cukier i
mąkę. Dobrze wymieszać - najlepiej miksować kilka minut mikserem z hakami. Odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia.Po tym czasie dodać
sól i partiami wsypywać
mąkę aż do otrzymania odpowiedniej konsystencji - ciasto powinno być nielepiące, miękkie i sprężyste. Wlać rozpuszczone i ostudzone
masło, dobrze wyrobić. Odstawić na 10-15 minut.Dodatkowe
masło rozpuścić i przestudzić.Ciasto rozwałkować na prostokąt 30x40 cm. Posmarować
masłem, złożyć wzdłuż dłuższego
boku na trzy (jak przy składaniu
ciasta francuskiego). Przełożyć tak, żeby złączenie znajdowało się pod
spodem. Pokroić ciasto na trójkąty ze ściętym czubkiem. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i odstawić na 30 minut do wyrośnięcia.Wyrośnięte bułeczki posmarować
wodą i posypać
makiem.Piekarnik nagrzać do 250 st. C. Włożyć blachę do piekarnika, zmniejszyć temperaturę do 200 st. C. i piec bułeczki przez 15-20 minut.Ostudzić na kratce.Smacznego!A
póki co, zajadam się
truskawkami ze
śmietaną. Choć wiem, że powinnam już sięgać po inne
owoce sezonowe, nie
mogę nacieszyć się tymi czerwonymi pysznościami... Ach, dlaczego sezon
truskawkowy jest tak krótki...?