Wykonanie
Czwartek. Tłusty. Było nie było, pączki być muszą. I kropka.Tylko że, moi
drodzy, przygotowanie pączków to
droga przez mękę. Wyrobienie
ciasta drożdżowego z kilograma
mąki rzeczą prostą nie jest (chyba, że ma się stojący mikser, który wszystko robi za nas, ale ja się takiego jeszcze nie dorobiłam). Mięśnie prawej ręki z pewnością mam teraz nieco lepiej wyrobione. Rośnięcie i lepienie kuleczek to drobiazg, przyjemność nawet, ale
potem przychodzi czas na... Smażenie. Koszmar! Nie wiem dlaczego, ale mając w kuchni garnek wypełniony gorącym tłuszczem czuję się średnio komfortowo. Poza tym nie wiem, jak to się dzieje, ale w
oleju oprócz pączków jest też bliższa i dalsza okolica garnka. Więc kiedy fura
słodyczy piętrzy się na talerzu, garnek ze swą zdradliwą zawartością powoli stygnie, trzeba się za sprzątanie zabrać. Naprawdę, czuję się tym smażeniem zmęczona. Jednak dobrze pamiętałam, że w zeszłym roku przy tych pączkach jakiś haczyk był...Tak czy inaczej, trzy talerze pełne pączków
stoją spokojnie na
stole i czekają na D. i Najlepszych Sąsiadów. Wyszło 30 całkiem sporych sztuk, więc myślę, że na naszą czwórkę starczy. Każdy nie tylko spróbuje, ale przypuszczalnie porządnie się
naje. I pewnie w przyszłym roku też się na to szaleństwo i masochizm czysty
porwę. Bo jednak taki domowy pączek to jest coś ... O niebo lepszy od kupnego! I rozanielone miny konsumentów wynagradzają wszystkie cierpienia, piekące oczy i lodowatą po wietrzeniu kuchnię...Tak naprawdę nie mam pojęcia, ile ten przepis ma lat. Moja Mama dostała go od swojej Teściowej, i obie zawsze używają właśnie tej receptury. I zawsze pączki są pyszne - puchate, delikatne, niezbyt słodkie, za to ze słodziutkim wnętrzem. Pychota! I tak, wiem, ilość tłuszczu może przerazić... Ale błagam! To są pączki - one nawet nie udają, że próbują być dietetyczne. Milion kalorii - i o to chodzi! W końcu raz nie zawsze, zawsze nie wciąż ...Mimo wszystko pokusiłam się o pewne zmiany - dałam połowę
drożdży przewidzianych w oryginalnym przepisie (100 g to jak na moje oko stanowczo za dużo), a i tak ciasto wyrastało jak szalone. I oczywiście do wyrabiania użyłam miksera i zwykłej plastikowej miski zamiast makutry i drewnianej pałki. Babcia zawsze uderza w ciasto 1000 (słownie: tysiąc!)
razy, i według tradycji dopiero wtedy jest wystarczająco napowietrzone, żeby ładnie urosło. Cóż... Mi się udało osiągnąć ten efekt za pomocą miksera. A i tak padam z nóg - to znaczy ręka mi odpada. Ale oczywiście, co kto lubi...Babciowo-Mamowe pączki na żółtkach
Składniki:(na około 30 sztuk)1 kg
mąki8
żółtek50 g
drożdży świeżych110 ml
oleju100 g
masła50 g
cukru500 ml
mlekadodatkowo:
cukier puderdżem lub
marmoladaziemniakpół garnka
olejuMasło rozpuścić i przestudzić.
Żółtka z
cukrem ubić na puszystą, jasną masę. Wkruzszyć
drożdże, miksować aż do ich całkowitego rozpuszczenia.Wlewać na zmianę
olej i
masło.Następnie dodawać
mąkę na zmianę z
mlekiem. Kiedy końcówki do ubijania
białek przestaną dawać sobie radę z gęstym
ciastem, wymienić je na te do
ciast drożdżowych.Wyrobić gładkie, nieklejące, sprężyste ciasto. Odstawić w ciepłe miejsce na około 1 godzinę, do podwojenia objętości.Z wyrośniętego ciasta formować kulki (u mnie po około 65 g), układać na oprószonym
mąką blacie i zostawić do napuszenia na około 30 minut.
Ziemniaka obrać i pokroić w średniej grubości plastry.W szerokim garnku rozgrzać
olej. Kiedy osiągnie odpowiednią temperaturę (kropla zimnej
wody spowoduje pryskanie i gwałtowne bulgotanie), wkładać pączki i smażyć z obu stron na brązowo (około 1,5 minuty z każdej strony). Razem z pączkami wrzucać po plasterku
ziemniaka; kiedy zbrązowieje, wyjmować i wkładać nowy.Pączki wyjmować na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem. Nadziewać ulubionym
dżemem lub
marmoladą (dosyć gęstą, żeby nie wypływała z pączków).Posypać
cukrem pudrem.Smacznego!Moim zdaniem są to jedne z lepszych pączków, jakie
jadłam. Siła przyzwyczajenia? Być może. W każdym razie jestem z siebie bardzo dumna, że się udały. Takie puchate, mmm... Bajka. Czego więcej chcieć?