Wykonanie
Kwiecień-plecień już się kończy. Razem z nim odchodzi kolejny rok z osobistego kalendarza C. - znów starszy, poważniejszy (akurat), pełen nowych przeżyć i doświadczeń. I choć dzisiejszy dzień niczym nie różni się od całego zabieganego tygodnia, to planujemy wspólny leniwy weekend. Mają być długie godziny spędzone na kanapie i wspólne mordowanie wrogów (urodziny mają do siebie to, że na pocieszenie dostaje się prezenty.
Między innymi kolejną część jedynej gry, w którą potrafię i lubię grać ja ; i wbrew pozorom, to nie był podarunek ode mnie), wielkie zakupy, podczas których mam zamiar uzupełnić nadszarpnięte zapasy
czekolady,
orzechów i innych smakołyków, być może jakiś miły spacer z Ptysią, o ile pogoda pozwoli. I jakieś dobre jedzenie - a co! W końcu urodziny.Koniec kwietnia zmotywował mnie również to pokazania Wam ostatniego wielkanocnego przepisu. Zapodziała się gdzieś ta babeczka
między innymi zdjęciami... Szczerze mówiąc, przygotowałam ją już po Świętach, gdy wybierałam się do koleżanki z wizytą. Zaopatrzona byłam w duże,
czekoladowe jajka dla jej pociech; pomyślałam też, że miło by było zjeść coś jeszcze w wielkanocnych klimatach do
kawki (najlepsza
kawa - tylko u Karoliny). A że pomysł na taką właśnie babkę chodził za mną już od dawna, zabrałam się do pracy.Tak naprawdę nie ma jej tutaj dużo. Ot - zwykła baka, niezwykle śmietankowa dzięki dodatkowi kwaśnej
śmietany, lekko kwaskowata od
malin, słodka od
białej czekolady i bardzo efektowna dzięki dekoracji z liofilizowanych
owoców.Tutaj mała dygresja - nie wiem, jak to wygląda w Polsce, ale tutaj liofilizowane
owoce robią prawdziwą furorę. Można je kupić wszędzie, i to coraz taniej (choć nadal są stosunkowo drogie; używamy ich jednak oszczędnie, więc nawet mały słoiczek jest dość wydajny). Mają niezwykle intensywny, lekko kwaskowaty smak, świetnie podbijają smak świeżych
owoców. Mojej babeczce dodały urody i smaku, i bardzo jestem z nich zadowolona. Oczywiście, jeśli nie macie takich pod ręką, możecie użyć
cukrowych perełek albo poprzestać na
czekoladzie - i tak będzie ślicznie (bo czy ktoś kiedyś widział brzydką babkę...?).Ostatnia uwaga - trzeba być ostrożnym i użyć wszystkich składników w temperaturze pokojowej, gdyż istnieje ryzyko zakalca. Sama miałam duszę na ramieniu, gdy Karolina kroiła ciasto... Na szczęście się udało. Jeśli nie macie ręki do ucieranych, proponuję utrzeć z
cukrem całe
jajka, pomijając ubijanie
białek. Dzięki temu ciasto będzie bardziej stabilne i ryzyko zakalca zmaleje. Babka może wyjść odrobinę mniej puszysta, ale smakować i tak będzie wspaniale.Przepis z bloga Słodka babeczka - od siebie dodałam
maliny i zmieniłam proporcje składników.Babka na kwaśnej
śmietanie z
malinamiSkładniki:(na formę z kominem o pojemności 2 , 5 l)300 g kwaśnej
śmietany4
jajka340 g
mąki pszennej115 g
mąki ziemniaczanej2 łyżeczki
proszku do pieczenia45 ml
oleju200 g
cukrudodatkowo:250 g
malin1 łyżka
mąki pszennejlukier:150 g
białej czekolady2 łyżki liofilizowanych
malinMąki przesiać, wymieszać z
proszkiem do pieczenia.
Żółtka utrzeć z
cukrem na puszystą, jasną masę. Partiami dodawać
śmietanę, następnie
mąki i
olej. Na koniec dodać ubitą pianę z
białek, delikatnie mieszając łyżką.
Maliny obtoczyć w
mące, dodać do ciasta, wymieszać delikatnie, żeby rozgnieść
owoców.Masę przelać do wysmarowanej tłuszczem formy.Piec w 180 st. C. przez 45-60 minut, aż patyczek wbity w ciasto będzie suchy.Ostudzić.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli
wodnej, przestudzić. Polać wystudzoną babkę, udekorować liofilizowanymi
malinami.Smacznego!A Wy - macie już
plany na majówkę...?