Wykonanie
Langoš (czeski) lub Lángos (węgierski) to chyba moja pierwsza miłość :-) Kulinarna dodam, żeby nie było nieporozumień... Jadłem go po raz pierwszy w podstawówce; dawno to było. Tato pracował w Czechach i byłem tam dość częstym bywalcem. Zaprowadził mnie do obskurnej budy i tam mnie uświadomił :-) Uświadomił, że jeszcze nic nie jadłem, skoro nie jadłem langosza. A holka, która go sprzedawała... Ach, to już zupełnie inna historia ;-)Langosz to
drożdżowy placek, który piekło się z ciasta
chlebowego blisko ogniska. Zresztą sama nazwa znaczy tyle co płomień . Teraz smaży się placki na głębokim tłuszczu.Pochodzenie węgierskie, ale teraz w dobie globalizmu, nic to nie znaczy. Jadają go
Węgrzy i Słowacy, Czesi i Polacy, a ostatnio, po raz pierwszy, widziałem go na jarmarkach bożonarodzeniowych w Niemczech. Jak zawsze - przepisów na langosze jest tyle ile ich wykonawców. Ja znam cztery typy podstawowych receptur. Pierwszy to ten, który Wam prezentuję. To klasyk - typowe
ciasto drożdżowe, puszyste i smaczne. To ciasto najczęściej wykorzystywane w Czechach, bez szaleństw w przygotowaniu, ale za to szaleństwo w jedzeniu :-)Inne dwa rodzaje to jego pochodne, wykorzystywane z reguły do słodkich wersji langoszy. Pierwszy jest z dodatkiem
śmietany, drugi z dodatkiem
jajka. Nigdy ich nie robiłem, bo podobnie jak w przypadku placków ziemniaczanych, słodkie do tego mi nie pasuje...Ostatni przepis wykorzystuje dodatek ugotowanych, zmielonych (startych)
ziemniaków. To częsta wersja z Węgier i Słowacji - przepis na langosza z ciasta ziemniaczanego .Jak wcześniej zauważyliście langosze je się na słono lub słodko. Słodka wersja jedzona jest z
konfiturami lub
owocami,
śmietaną i
cynamonem, czasem z
syropem klonowym, a nawet z nutellą lub
miodem.Wersja, którą ja preferuję to wersja słona. Z
czosnkiem,
żółtym serem i
ketchupem lub
sosem czosnkowym,
szynką konserwową, czymś w rodzaju jajecznicy, a na Węgrzech nawet z leczo .Jest w
sumie jeszcze trzecia wersja - nadziewana. Taki niby kulebiak. Nigdy nie jadłem, wiec rozpisywać się nie
będę :-)

Składniki (4 porcje):500 g
mąki pszennej30 g świeżych
drożdży250-300 ml
mleka1 łyżeczka
soli1 łyżeczka
cukruolej do smażeniaDodatki :3 łyżki
oliwy z oliwek1 ząbek
czosnku200 g
sera żółtegoketchupNajpierw przygotować zaczyn, czyli w czeskiej dźwięcznej mowie kvásek . Do miseczki wlać 100 ml
mleka, rozpuścić w nim
drożdże,
cukier. Dodać kilka łyżek
mąki, wymieszać i zostawić na 30 minut przykrytą ściereczką, żeby zaczyn zaczął pracować. Zimą stawiam miskę na kaloryferze, latem na parapecie w promieniach słońca.Gdy kvásek jest gotowy, w większej misce wyrabiamy (robotem lub ręcznie)ciasto - z zaczynu, pozostałej
mąki, pozostałego
mleka i
soli. Odstawiamy do wyrośnięcia na 30-40 minut.Gdy ciasto wyrośnie, dzielimy je na 4 części. Z każdej rękami formujemy na blacie lub stolnicy placek o grubości ok. 1 cm. Wychodzi spory - zajmuje mi prawie całą 28 cm patelnię. Przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia na kwadrans.Teraz czas na smażenie. Rozgrzewamy w szerokim garnku lub na patelni
olej. Zazwyczaj używam 700 ml
oleju. Placek smaży się na głębokim tłuszczu. Gdy
olej się grzeje przygotujemy pomazánke - z 3 łyżek
oliwy, 3 łyżek
wody i ząbka
czosnku (z praski) mieszamy sos.
Ser żółty trzemy na tarce. Placek smażymy na tłuszczu na złoty kolor, z obu stron.Po wyjęciu z garnka, langosza odsączamy na papierowym ręczniku, przy pomocy pędzelka smarujemy pomazanką i posypujemy
serem. Na
ser wędruje
ketchup i bierzemy się za konsumpcję :-)Dobrou chuť - czyli smacznego :-)Na wersję ziemniaczaną zapraszam poniżej:Prawdziwy węgierski langosz