Wykonanie
Dzisiaj mój organizm miał ochotę na
pora i
marchew. A ja go słucham, bo jak czegoś chce, to znaczy, że wie:-)
Por, poza tym, że jest źródłem tego i owego pozytywnego dla zdrowia, to obniża poziom złego cholesterolu. Może moje ostatnie objadanie się
czekoladą mam zrównoważyć porem?M
archew dostarcza ważnych związków mineralnych, takich jak wapń, żelazo, fosfor, miedź, cynk, molibden (pierwszy raz zobaczyłam taką nazwę, więc poszukałam, co to jest: http://www.mineraly.biz/molibden.htm), magnez, jod oraz potas, dzięki którym mamy jędrne ciało, piękną cerę i karnację skóry, zdrowe i mocne włosy oraz paznokcie. Po zimie skóra wymaga trochę uwagi, a to przesuszona od ogrzewania, a to ciągle ukryta pod grubą warstwą ubrań, a to słońca ma za mało. Zatem
słoneczna marchewka ma jej pomóc.Żeby zrobić
porową marchwiankę, potrzebuję:

oczywiście sporego
pora, głównie jego białą część, ale i trochę zielonej. Zi
elone części
pora często traktuje się jako bezwartościowe i niesmaczne, a okazuje się, że niesłusznie. Zawierają wiele cennych składników odżywczych!kilka średniej wielkości
marchewek,2 ząbki
czosnku,
oliwę,1 łyżkę
masła,pół szklanki
białego wina (może być nawet półwytrawne),gotowaną gorącą
wodę,kilka ziarenek
kolendry,kilka ziarenek
zielonego pieprzu,pół łyżeczki
imbiru i pół łyżeczki
kurkumy,odrobina suszonej peperoncino,2 ziarenka
ziela angielskiego,1
liść laurowy,
sól,
sos sojowy,uprażone na suchej patelni ziarenka
słonecznika i dyni.Zaczynam od pokrojenia
pora. Nie. Wróć. Oczywiście zaczynam od umycia
pora:-)
Potem go kroję w cienkie plasterki. Uwielbiam ten zapach. Aż
szczypie!
Marchewkę obieram, opłukuję, kroję też w cienkie plasterki. Do garnka wlewam odrobinę
oliwy i dodaję
masło. Jak się roztopi, to wrzucam
pora +
czosnek przeciśnięty przez praskę. Smażę przez chwilę. Odrobinę
solę. Dla pewności używam
soli gruboziarnistej;-) Dodaję
marchewkę. Jeszcze przez chwilę podsmażam. Wlewam gorącą
wodę, tylko tyle, żeby zakryła warzywa. Dolewam
wino. Całość ma uroczą biało-zielono-
pomarańczową barwę. W moździerzu ucieram
kolendrę,
zielony pieprz i peperoncino. Wrzucam mieszankę +
imbir i
kurkumę oraz
liść laurowy i
ziele angielskie (w całości) do zupy. Jak
wywar trochę się pogotuje, to zaczynam smakować. Lubię, jak porowa marchwianka jest lekko ostra, ale też słono-słodka. I to jest zazwyczaj moment na dodanie
sosu sojowego. Gotuję do czasu, aż
marchewka będzie miękka. Wyjmuję część warzyw z garnka. Resztę miksuję, ale że nie przepadam za całkiem kremowymi zupami (w końcu mam jeszcze zęby, to lubię ich używać;-)), to nie wszystko staje się papką. Dorzucam pozostałe niezmiksowane warzywa i już:-) Podaję z uprażonymi
pestkami słonecznika i dyni.