Wykonanie
Dzisiaj Anny - imieniny mojej mamy :) Postanowiłam przygotować coś nowego, a jednocześnie pasującego do konkursu, w którym biorę udział.Padło na
polędwiczki wieprzowe :D Uwielbiam je przyrządzać w każdej postaci, bo są delikatne, przepyszne, łatwo się je robi a przede wszystkim szybko!
450g polędwiczek250g
jabłek1 średnia biała
cebula250ml białego
wytrawnego wina250ml
śmietany2 łyżki
sosu sojowego4 łyżeczki
mąki kukurydzianej (ew. zwykłej pszennej)4 łyżki
wody1 łyżeczka
chrzanuszczypta
cukru trzcinowego2 ząbki
czosnkusól,
pieprzoliwa z oliwekPolędwiczki oczyszczamy z włókien i kroimy na plastry grubości ok. 2cm. Delikatnie je rozgniatamy/ubijamy dłonią, solimy, nacieramy zmiażdżonymi ząbkami
czosnku, oprószamy świeżo zmielonym
pieprzem, polewamy
sosem sojowym. Wkładamy do lodówki na 2-3 godz.Następnie wlewamy na patelnię
oliwę, podgrzewamy ją. Wrzucamy plastry polędwiczek i smażymy je 2-3 minuty z każdej strony. Gdy wszystkie są już obsmażone - przykrywamy patelnię pokrywką i dusimy na małym ogniu przez 2 minuty.
Jabłka obieramy, usuwamy gniazda nasienne i kroimy w ósemki.
Cebulę obieramy i kroimy w piórka. Do garnka wlewamy
wino, dodajemy
cebulę, którą dusimy 3 minuty.
Potem dokładamy
jabłka i dusimy wszystko przez 2 minuty. Następnie wyjmujemy
jabłka i
cebulę a pozostałości z
wina będą bazą do sosu (nie przejmujcie się, że część
cebuli rozpadła się i została w
winie).Sos: do garnka z
winem dodajemy
śmietanę i dobrze mieszamy cały czas podgrzewając.
Mąkę łączymy z
wodą i przelewamy do garnka. Dodajemy
chrzan,
cukier,
sól i
pieprz. Całość mieszamy aż sos zgęstnieje.Na chwilę przed podaniem dorzucamy do gorącego sosu
jabłka, by je ogrzać.Jest to tradycyjne barbórkowe danie, na dodatek z kuchni niemieckiej - a wcale nie ciężkie i nie tłuste, jak mogłoby się wydawać. Inspirację zaczerpnęłam z religia.tv, trochę zmodyfikowałam, bo nie byłabym sobą, gdybym nie dodała jakiegoś smaczku od siebie :)
Polędwiczki podałam z podsmażonymi kluseczkami gnocchi. Danie wyszło rewelacyjnie!!Potrawę tę przyrządza się na cześć św. Barbary - patronki dobrej śmierci i trudnej pracy.Powszechnie uważa się św. Barbarę za patronkę górników. W wielu kopalniach górnicy zjeżdżający do pracy na dole kłaniają się przed figurą lub obrazem św. Barbary i jej opiece powierzają siebie i bezpieczeństwo swojej pracy. Za patronkę obrali sobie ją także ludzie pracujący na wodzie. Jej dzień - 4 grudnia - świętują razem z górnikami flisacy,
rybacy, marynarze, ale i hutnicy, żołnierze, więźniowie i wielu, wielu innych. Nasza polska tradycja oddaje w opiekę św. Barbarze także ludzi umierających. Wierzono, że ten, kto w krytycznym momencie życia wzywa jej pomocy, nie umrze bez sakramentów. Doświadczył tego np. św. Stanisław Kostka, gdy w Wiedniu, w domu protestanta Kimberkera leżał złożony ciężką chorobą. Wzywał św. Barbarę, a ona nie odmówiła swemu czcicielowi, który mógł przyjąć upragnione sakramenty. W czasie stanu wojennego całe podziemie demokratyczne obrało św. Barbarę za swoją opiekunkę w trudnej i niebezpiecznej pracy konspiracyjnej.
Św. Barbara żyła w III stuleciu, wywodziła się z pogańskiej rodziny z Heliopolis . Ojciec (Dioskuros) wysłał ją na naukę do Nikomedii. Zetknęła się tam z niewielką grupką chrześcijan, którzy ukrywali się przed prześladowaniami ze strony jednego z najokrutniejszych cesarzy – Galeriusza Waleriusza Maksymina. Dioskuros pragnąc uchronić córkę przed wpływami zdeprawowanej młodzieży, niechcianymi konkurentami, a także ustrzec przed chrześcijaństwem, wybudował warowną wieżę, w której umieścił córkę i trzymał pod zamknięciem. Zezwolił jej jednak na wizyty różnych nauczycieli. I to okazało się zgubne... Jak podaje legenda znalazł się wśród nich lekarz, chrześcijanin (
niejaki Walentiusz), który szerzej zapoznał swoją uczennicę z religią chrześcijan. Efektem było nawrócenie Barbary – dziewczyna, w tajemnicy przed rodzicami, przyjęła z rąk swego nauczyciela chrzest. Wyrzekłszy się dotychczasowych bogów i bogactw ojca postanowiła poświęcić się Chrystusowi, żyjąc w dozgonnej czystości.
Jej czyny wzbudziły gniew nienawidzącego fanatycznie chrześcijan Dioskura, który zakazał córce praktykowania nowej religii – znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Barbara jednakże nieugięcie trwała w swej wierze. Dręczona przez ojca, uciekła w końcu do lasu i ukryła się w górskiej
grocie. Zdradzona przez tamtejszego pasterza, została ujęta przez służbę ojca i przekazana władzom rzymskim. Ponieważ Barbara nie chciała wyrzec się swojej wiary, torturowano ją: biczowano, przypalano ogniem, kaleczono,
szarpano żelaznymi szponami, obcięto piersi, pędzono nago ku pośmiewisku obywateli rodzinnego miasta i w końcu wydano wyrok. Barbara została skazana na śmierć przez ścięcie mieczem. Według legendy poniosła śmierć męczeńską w roku 306 z rąk swojego ojca, który dał tym samym świadectwo gorliwego poganina. Męczeństwu dziewczyny towarzyszyły cuda – w nocy miał ją odwiedzić Chrystus, zaleczyć jej rany i udzielić Komunii Św. Ojciec po zabiciu córki został porażony piorunem a owce pasterza-zdrajcy zamieniły się w szarańczę.
W ikonografii Św. Barbarę ukazywano przede wszystkim jako patronkę dobrej śmierci w koronie i aureoli, w płaszczu z welonem, trzymającą
palmę męczeństwa, kielich z hostią lub monstrancję lub wspartą na mieczu, od którego zginęła. Często w tle umieszczano wieżę, w której była więziona, z trzema oknami symbolizującymi Trójcę Świętą. Czasami u stóp Św. Barbary ukazywano jej ojca Dioskura.(źródło: teberia.pl)