Wykonanie
Jesień to dobry czas na
wino, czerwoną hiszpańska Rioja, albo chilijskie carmenere, których ostatnio kupiłam kilka butelek. Bez zapowiedzi i specjalnych ambarasów wpadają znajomi, otwiera się jedna butelka,
potem kolejna. Nigdy nie mam w domu słonych paluszków, czy
solonych orzeszków jako przekąsek, bo to nudne, niezdrowe i takie bez polotu. Na spotkanie przy
winie piekę kruche ślimaczki z tapenadą, smażę boskie empanadillas z morcillą, stawiam półmisek pimientos de Padrón z
kozim serem i
miodem . W trakcie wieczoru, gdy powoli opróżniają się małe miseczki z tapas, podaję jeszcze mieszankę hiszpańskich
oliwek, które sama doprawiam, a na rozgrzaną
oliwę wrzucam pimientos de Padrón - są gotowe w 3 minuty. Wieczór trwa dalej.
Bywają wieczory, gdy włączam playlistę ulubionych utworów gitarowych, gapię się w ogień trzaskający w kominku i podgryzam tapas do
wina, które wypijamy we dwoje. Posłuchajcie wirtuoza gitary Johna Williamsa …Tapas są takie niezobowiązujące, można się bawić ich kształtem, teksturą, ale przede wszystkim prostotą. Ostatnio byłam na spotkaniu ze znajomymi w jednym z warszawskich tapas barów. Zamawialiśmy chyba wszystko z karty, do tego wyśmienita Cava, słowa i śmiech brzęczały na
stole jak kastaniety. Tej jesieni mam w planach kilka wieczorów w mniejszym lub większym gronie właśnie z tapas i hiszpańskim
winem, tym razem w domu i przy kominku.
Październik aż prosi się o oglądanie zdjęć z wakacji na Wyspach Kanaryjskich! No właśnie, podgryząc ostatnią pimientos de Padrón oprószoną kwiatem
soli, który przywiozłam z Lanzarote uświadamiam sobie, że nie było jeszcze na blogu ani słowa o cudownej kuchni kanaryjskiej ! zdecydowanie do nadrobienia tej jesieni. Bo jesień to świetny czas na planowanie kolejnych wakacji. Ciemność zapada dość wcześnie, zamiast gapić się w telewizor, czy smęcić, że znów zimno, można zaplanować wakacyjną podróż do pięknego
kraju, w którym tyle smaków.
Jeśli tylko macie pod ręką sklep z hiszpańskimi specjałami (na szczęście są takie w Warszawie !), popytajcie i hiszpańskie papryczki pimientos de Padrón .
Pisałam już o nich w tym
poście - małe niepozorne, a cholery. W zasadzie są słodkie, znaczy nie pikantne, ale mniej więcej co dziesiąta jest ostra jak piekło. I tu zaczyna się zabawa - nigdy nie wiesz, na jaką trafisz.W wersji, którą proponowałam ostatnio, pimientos de Padrón przekraja się wzdłuż i usuwa pestki by dalej faszerować je
serem. W najprostszej wersji po prostu wrzuca się całe umyte i osuszone pimientos de Padrón na
oliwę, chwile przesmaża i podaje oprószone
solą morska - najlepiej kwiatem
soli. I te pestki, które są w środku, otóż one mają w sobie odrobinę mocy, zatem nawet jeśli nie trafisz na "piekielnika" w swojej miseczce tapas, mimo wszystko poczujesz to przyjemnie, bardzo przyjemne ciepło w gardle.garść pimientos de Padrón na osobę
oliwa z oliweksól morska, a najlepiej kwiat
soli morskiejNa rozgrzaną
oliwę z oliwek wrzuć umyte i ususzone papryczki (w całości, bez usuwania pestek). Przesmażaj chwilę, aż skórka miejscami pęknie i zarumieni się - ok 2-3 minut. Podawaj natychmiast oprószone kwiatem
soli morskiej. Cudo!
Oliwki z
oreganową tapenadą
Oliwki uprawiane są w wielu krajach basenu Morza Śródziemnego, jednak ponoć najwięcej produkuje ich Hiszpania.
Oliwki to w Hiszpanii jeden z najprostszych do podania tapas, gdy planujesz wieczór z
winem i przyjaciółmi. Nie podaje się ich jednak prosto ze słoika, czy puszki, ale odpowiednio doprawia, obowiązkowo dobra
oliwą z oliwek, ale można wymyślać własne wariacje dressingów do
oliwek.2-3 rodzaje
oliwek hiszpańskich - czarne, zielone, faszerowane, z pestkami lub drylowane70g
rukoli30g listków świeżego
oreganokilka sztuk zielonych, drylowanych
oliwek hiszpańskichząbek
czosnkuświeżo mielony
pieprzsól morskaszczypta
płatków chilli50g
startego sera Manchega
viejo (dojrzały, twardy
ser)ok 100ml
oliwy extra virgenWszystkie składniki oprócz
sera i
oliwy zmiksuj razem, dodaj starty
parmezan, wymieszaj i wolno miksując wtłaczaj powoli
oliwę. Wymieszaj z mieszanką
oliwek, podawaj z wykałaczkami.