Wykonanie
Jeszcze wczoraj pogoda była zupełnie paskudna. Wszędobylski wiatr wciskał się we wszystkie najmniejsze szpary i szczeliny sprawiając, że nawet po domu chodziłam w grubym swetrze. Tym
granatowym, który kupiłam w Polsce przy okazji ostatniej wizyty. Choć szalenie mi się podoba, miałam nadzieję, że z dna szafy wydobędę go dopiero na jesień...Dzisiaj, choć nadal dmucha wręcz nieprzyzwoicie, wiatrowi towarzyszą promienie
słoneczne i wariacka wręcz temperatura: całe trzynaście stopni! Aż oczy przecierałam ze zdziwienia, patrząc na termometr w aucie.Czyżby wiosna przypomniała sobie o Danii...? Mam szczerą nadzieję; bo w końcu jak długo można chodzić w najcieplejszym z zimowych płaszczy...? Mi już się naprawdę znudziło.W niedzielę wybraliśmy się na zakupy. Takie poważne - meblowe . W zasadzie chcieliśmy tylko pooglądać, ale jak to w takich sytuacjach bywa, znaleźliśmy okazję, której nie mogliśmy przepuścić. Tym sposobem stałam się posiadaczką łóżka wartego małą fortunę (przynajmniej w oczach
Polki nienawykłej do takich luksusów); z
wodą w materacu, którą w dodatku można sobie podgrzać! Co prawda na wypróbowanie tych dziwności muszę poczekać do lipca (a ciągle żyję nadzieją, że chociaż wtedy będzie ciepło i podgrzewane łóżko mi się nie przyda), ale i tak jestem niesamowicie podekscytowana.Gdy bowiem podpisywaliśmy dokumenty o zakupie domu, czułam się niesamowicie dorosła. Ale tak naprawdę dostałam wtedy tylko teczkę pełną papierów, których i tak nie rozumiem. A na łóżku usiadłam, poleżałam sobie nawet, mogłam je dotknąć z każdej strony i... Wszystko nagle stało się takie prawdziwe .Zadziwiające, jak działa ludzki mózg.Na cudownie
słoneczną pogodę i idealnie układające się życie mam doskonale wpasowujące się w te standardy babeczki. Można je przygotować na zalegających w zamrażarce białkach pozostałych po wielkanocnych babach; a mimo, że jakby z resztek, są zaskakująco pyszne i delikatne. Do tego lekki i słodki krem z
białej czekolady i wieńczące dzieło, intensywnie czerwone
truskawki. Twistem są liofilizowane
truskawki zmielone na pył, którym posypujemy babeczki. Dzięki temu prezentują się jeszcze bardziej elegancko, wręcz wytwornie.Czy ktoś byłby w stanie takiej babeczce odmówić...?Nie sądzę...
Składniki:(na 12 sztuk)6
białek100 g
cukru pudru190 g
mąki pszennej1.2 łyżeczki
proszku do pieczenia150 g
masła1 łyżeczka ekstraktu
migdałowegokrem:300 ml
śmietany kremówki (38%)150 g
serka mascarpone100 g
białej czekoladydodatkowo:2 łyżki liofilizowanych
truskawek3
truskawkiMasło rozpuścić, a następnie podgrzewać, aż nabierze złoto-brązowej barwy i zacznie intensywnie,
orzechowo pachnieć. Zdjąć z palnika, przestudzić.
Mąkę, proszek i
cukier puder przesiać, wymieszać.
Białka ubić na pół sztywno. Powoli wlewać letnie
masło, mieszając łyżką. Następnie partiami dodać
mąkę z
cukrem, delikatnie połączyć.Masę przelać do formy na muffiny wyłożonej papilotkami.Piec w 170 st. C. przez 20-25 minut.Ostudzić.50 ml kremówki zagotować. W tym czasie posiekać
czekoladę, przełożyć do miseczki. Zalać
czekoladę gorącą kremówką, wymieszać aż do jej rozpuszczenia. Ostudzić.Pozostałą kremówkę ubić na sztywno, dodać
mascarpone, połaczyć. Powoli wlewać
czekoladę, miksując na najniższych obrotach.Krem przełożyć do rękawa cukierniczego z tylką w kształcie dużej gwiazdy. Wyciskać na babeczki.Liofilizowane
truskawki zmielić lub rozetrzeć na pył. Przed podaniem oprószyć babeczki, udekorować pokrojonymi na ćwiartki
truskawkami.Smacznego!Żeby nie było tak słodko i lukrowo, dzisiaj w pracy pocięłam się kartonami (znowu!). Nie
mogę wyprostować środkowego palca lewej dłoni, bo ranka pęka i krew się leje niczym z poważnej rany ciętej.Jak bardzo bolą nawet najdrobniejsze zacięcia papierem wie pewnie każdy z Was, więc tłumaczyć nie
będę, i po prostu skupię się na trzymaniu palca w tej samej, zgiętej pozycji...