ßßß Cookit - przepis na Miodowa blondynka, czyli nie ufaj nikomu. I tartaletki z (podobno) oszukaną czekoladą

Miodowa blondynka, czyli nie ufaj nikomu. I tartaletki z (podobno) oszukaną czekoladą

nazwa

Wykonanie

Fryzura przyprawia o ból głowy niejedną kobietę. Długie, krótkie, a może do pół ucha? Prostować, kręcić, czy postawić na naturalność? Farbować...? A jeśli tak, to jak: ciemne, jasne, a może czerwone...? Wybór nie jest prosty; a przecież nie każda z nas ma duszę eksperymentatora. Co zrobić, gdy wyjdzie nie tak, jak miało być?
Ja akurat w tej materii nie stronię od nowości. Przez ostatnie dziesięć lat trochę poszalałam: od włosów za pas przechodziłam do zupełnie króciutkich jednym cięciem. Asymetria również nie jest mi obca (choć, szczerze mówiąc, nie zachwyciła mnie i wydała się zbyt mało praktyczna). Zaczynając od delikatnych blond pasemek, przez ostrą, stonowaną i rubinową czerwień, czerń w kilku odcieniach (łączenie z granatem), brązy jasne i ciemne, znów czerwień, która kusi mnie swoją wyrazistością, aż do rudych, niczym słynna Ania Shirley. Od jakiegoś jednak czasu chodził za mną blond. Z uwagi na ciemną oprawę oczu podchodzę do niego trochę jak do jeża, z pewną dozą nieufności. Bo co, jak będę wyglądać okropnie...? Dzisiaj jednak w sklepie, za namową C., przemogłam się. Kupiłam dwa opakowania farby w kolorze miodowego blondu; stonowany, niezbyt jasny, ale jednak blond.
Nakładałam na włosy drżącymi dłońmi; czekanie wydawało się torturą. W końcu farbę spłukałam, włosy wysuszyłam i... Jęknęłam rozczarowana. Kolor jest całkiem przyjemny, ale określiłabym go kasztanowo-rudym. Czy jakoś tak... Obok blondu to on nawet nie stał.
I tak, rozumiem, że na każdych włosach wyjdzie inaczej. Ale żeby różnica była aż tak duża...?
Cóż, w dzisiejszych czasach nie można ufać nikomu; a już na pewno nie producentom farb.
Na szczęście w lodówce czekały na mnie absolutnie bajeczne tartaletki, które sprawiły, że zapomniałam o nieudanym farbowaniu.
Przepis z bloga Kokoko wypróbowałam już kiedyś i smak mnie zachwycił. Teraz do przepisu wróciłam, w nieco tylko innej formie, z lekko zmienionymi proporcjami i udoskonaleniem w postaci truskawek.
Połączenie białej czekolady z kardamonem jest absolutnie obłędne. Do tego kruchutki, intensywnie kakaowy spód i soczyste truskawki; wszystko to podane w formie małych, zgrabnych tartaletek. Wyglądają uroczo, a smakują niebiańsko.
I tak, słyszałam, że niektórzy białej czekolady do szacownego grona czekolad nie zaliczają. Ja się pozwolę sobie z nimi grzecznie nie zgodzić; zamiast tego zachwycę się wybornymi tartaletkami.
A Wy - po której stronie staniecie...?
Czekoladą zapachniało dzisiaj również u Malwinny, Justinki, Chantel, Mirabelki, Sianko, Emilii i Martynosi . Koniecznie sprawdźcie, co wyczarowały dziewczyny!
Składniki:
(na 6 tartaletek)
kruche ciasto:
225 g mąki pszennej
25 g kakao
25 g cukru pudru
100 g zimnego masła
2 żółtka
2-3 łyżki zimnej wody
krem:
200 ml śmietany kremówki (38%)
150 g białej czekolady
1 łyżeczka mielonego kardamonu
2 listki żelatyny
dodatkowo:
truskawki
wiórki białej czekolady
kakao
Mąkę, kakao i cukier puder przesiać. Dodać masło, posiekać, a następnie rozetrzeć palcami. Dodać żółtka, zagnieść. Ewentualnie dodać wody, żeby ciasto dobrze się połączyło.
Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce 30 minut.
Po tym czasie ciasto rozwałkować na grubość 3-4 mm. Wycinać koła nieco większe niż średnica foremek, wyłożyć ciastem formy na tartaletki.
Schłodzić w lodówce 30 minut.
Po tym czasie ciasto nakłuć widelcem, przykryć papierem do pieczenia i wysypać w zagłębienia kamyki do pieczenia.
Piec w 190 st. C. przez 15 minut.
Po tym czasie usunąć kamyki i papier.
Piec w 190 st. C. przez kolejne 15 minut.
Ostudzić.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie, czekoladę posiekać.
Kremówkę z kardamonem zagotować. Zdjąć z palnika, dodać odciśniętą żelatynę i wymieszać do jej rozpuszczenia. Kremówką zalać posiekaną czekoladę, wymieszać, ostudzić. Gęstniejącą masę przelać do foremek, schłodzić w lodówce przez noc.
Przed podaniem udekorować kakao, wiórkami z czekolady i pokrojonymi na kawałki truskawkami.
Smacznego!
Weekend powoli dobiega końca. Za chwilę poniedziałek znów brutalnie wedrze się dzwonkiem budzika w błogą, niedzielną ciszę.
Ale już taka kolej rzeczy, prawda...?
Źródło:http://razadobrze.blogspot.com/2016/04/miodowa-blondynka-czyli-nie-ufaj-nikomu.html