Wykonanie
Jak wszystko (lub prawie wszystko) u mnie w kuchni, własne wypieki
pieczywa muszą być również łatwe i szybkie, dostępne nawet dla totalnego beztalencia albo maksymalnie zajętego zwykłego człowieka.Zazwyczaj
pieczywo i tak kupujemy, bo nie mamy czasu codziennie piec własnego ale jeśli jest możliwość, robimy własne
bułki czy
chleb i najczęściej zjadamy jeszcze ciepłe.Nigdy nie
brałam się za
chleby na zakwasie, bo do tej
pory nie czułam pociągu do tego totalnie, więc kiedy wreszcie przemknęła mi przez głowę taka myśl: "a może by tak upiec własny
chleb", zaczęłam przegrzebywać internet w poszukiwaniu
chleba bez zakwasu oczywiście.Najbardziej spodobał mi się przepis na blogu Veggieola na "szybki chlebek włoski, który uda się każdemu" i to zdanie przesądziło sprawę.
Chleb faktycznie udał mi się za pierwszym razem, do tej
pory pamiętam, jak
skakałam z radości, a było to ponad 2 lata temu. Zawsze uważałam się za totalne beztalencie, jeśli chodzi o takie rzeczy i byłam pewna, że w środku zobaczę jakiegoś gniota, zakalec czy coś. Nic, był piękny :)Od tamtej
pory robiłam ten
chleb kilkanaście
razy, zupełnie bez strachu, że coś się nie uda, choć podobno
drożdżowe ciasto jest bardzo wymagające. Drobne modyfikacje też mu nie szkodzą, więc naprawdę super przepis, bez modlenia się i odmierzania wszystkiego co do grama.Składniki na ten
chleb to:
-
mąka pszenna - ile? to zależy od typu
mąki i tego, jak pochłania płyn ale max 0,5 kg,- LETNIA
woda (nie zimna i nie gorąca) - 300 ml,-
olej - 1 łyżka (używałam już
oliwy z oliwek,
oleju rzepakowego,
kokosowego - nawet w stanie stałym,
sezamowego - z każdym
chleb wyszedł dobrze),- 1 łyżeczka
soli i 1 łyżeczka
cukru,-
drożdże - Mariola podaje saszetkę suszonych, ja używam zawsze świeżych, więc 1/4 kostki.
Teoretycznie należy wszystko oprócz
mąki umieścić w misce, dosypywać
mąkę i wyrabiać ciasto najpierw łyżką, a
potem rękami i jeśli jest czas zostawić
chleb do wyrośnięcia, a jeśli nie, to piec od razu w piekarniku nagrzanym do 220 stopni przez 45 minut.Postaram się jednak napisać trochę więcej w tym temacie, z myślą o takich osobach, jak ja kiedyś, kiedy zastanawiałam się nad każdym składnikiem i każdą czynnością, bo nie miałam żadnego doświadczenia.Jako że używam
drożdży świeżych, a nie suchych, zaczynam od rozrobienia
drożdży w kubku
wody. Mam taki kubek akurat na 300 ml, więc wlewam do niego letniej
wody do połowy, wrzucam rozkruszone
drożdże i
cukier, mieszam porządnie, dolewam
wody do pełna i całość przelewam do miski. Dodaję 1 dużą łyżkę
mąki, znowu mieszam porządnie, przykrywam miskę talerzem i odstawiam na chwilę, żeby
drożdże zaczęły pracować. Coś tam robię w międzyczasie i kiedy widzę, że w misce jest już ruch, dodaję do zaczynu
olej,
sól i większość
mąki, powiedzmy 400 g, i zaczynam "zagniatać" ciasto łyżką. Kiedy płyn już znika z oczu i masa w misce zaczyna być całością, odkładam łyżkę, nabieram w obie ręce jeszcze trochę
mąki i wyrabiam kulę ciasta, która niedługo zamieni się w pyszny
chleb z chrupiącą skórką.Jeśli ciasto za bardzo klei się do rąk, podsypuję jeszcze trochę
mąką ale nie za dużo, żeby
chleb nie wyszedł za suchy!Jeśli mam już czas, żeby zrobić
chleb w domu, to mam też czas, żeby dać mu wyrosnąć. Przykrywam ciasto ściereczką, kładę obok kaloryfera i zapominam o nim na jakąś godzinkę - dwie.Kiedy ciasto wyrośnie już prawie do brzegów miski, zbieram je ponownie w kulę, smaruję blaszkę z piekarnika
olejem, wykładam na nią kulę ciasta i albo zostawiam taką okrąglutką, albo spłaszczam i wydłużam trochę na kształt
jaja, albo dzielę ciasto na pół i formuję 2
bagietki, jak tam akurat się zdarzy.Najlepiej taki uformowany
chleb jeszcze raz przykryć i jeszcze raz pozwolić wyrastać, ale mnie najczęściej spieszy się już do pieczenia i w piecu
chleb tak samo fajnie jeszcze rośnie.
Chleb wkładamy oczywiście do NAGRZANEGO piekarnika, ja wkładam do 220 stopni i po mniej więcej 15 minutach zmniejszam do 200, żeby nie był za bardzo spieczony i żeby skórka nie wyszła zbyt gruba,
potem zostawiam na jeszcze jakieś pół godziny. Jeśli czasem spieszy mi się jak zwykle z wszystkim i ciasto wyrasta tylko chwilę albo nawet wcale, w czasie pieczenia
chleb pęka ale moim zdaniem to tylko dodaje mu uroku :)Pilnujcie, żeby
drożdże były świeże (w sensie dobrej jakości), bo na starych drożdżach
chleb Wam nie wyrośnie.Jeśli w czasie wyrabiania ciasto klei się do rąk, starajcie się pracować rękami, żeby je odkleić, a nie dosypywaniem zbyt dużej ilości
mąki, bo kromki będą się kruszyć.Nie zostawiajcie też ciasta do wyrośnięcia na zbyt długi czas, bo przerośnięte ciasto = zakalec.I nie bójcie się, ten
chleb na pewno Wam się uda, końcowe uwagi są naprawdę chuchaniem na zimne ;)Moja starsza córka
mówi na ten wypiek
BUŁKO-
CHLEB, bo wygląda jest
chleb a smakuje jak dobra
bułka.Dziś popełniłam jeszcze mały mezalians, bo przez przypadek pierwsza łyżka dosypywanej do zaczynu
mąki była
mąką amarantusową, jednak na szczęście nie zepsuło nam to smaku
chleba aż tak bardzo (wyczuwalne tylko w suchym
chlebie, kiedy jest już czymś posmarowany
amarantusowe echo na szczęście niknie). To nie koniec.Kiedy
chleb wyrastał sobie pod ściereczką przy kaloryferze jedno Dziecię przez przypadek usiadło na nim tak, że ciasto przykleiło się do ścierki... Jak widać, spokojnie dało się uformować na nowo i w żaden sposób nie zaszkodziło wypieczeniu pięknego
chleba :))Jeśli nie piekliście jeszcze własnego
chleba, bo
boicie się, że nie wyjdzie, wypróbujcie ten przepis koniecznie - jeśli mnie się udaje, to każdemu się uda, pozdrawiam Was!