Wykonanie
Pewnego pięknego,
słonecznego dnia, wracając do domu, zauważyłam, że Szklarz już szklarzem nie jest.. musiałam przyjrzeć się tej sprawie z bliska ;)
Okazało się, że w
budynku, gdzie kilka(naście??) lat temu moja Babcia, będąc w Polsce na święta, dorabiała szkiełko do podręcznego lusterka, znajduje się
cukiernia. Nie lubię, gdy miejsca z dzieciństwa tak drastycznie się zmieniają.. Uznałam jednak, że warto sprawdzić nowy „słodki” punkt, tym bardziej, że nie mam do niego daleko. I tak znaleźliśmy się w Deserowni.
Pierwszą rzeczą, która zwróciła naszą uwagę była porcja brownie ze słonym karmelem, czekająca na ladzie na fanów łączenia słodkiego ze słonym, czyli m.in. na mnie. Oprócz kawałka czekoladowej dobroci skusiliśmy się na 3 wypieki ze stojącej nieopodal szklanej witryny – tartę z
malinami, sernik z
owocami i
bezę z
truskawkami.Przewrotnie zacznę od pozycji, która najmniej mi smakowała – od tarty. Cudownie świeże
owoce, ułożone na delikatnym kremie, z cienką warstwą
dżemu owocowego zapobiegającego rozmoczeniu kruchego
spodu. I własnie ten spód, przy całej jego kruchości i idealnej grubości, najmniej przypadł mi do gustu. Może był zbyt wytrawny i
kakaowy, jak na mój gust?Sernik z
owocami, podanymi w formie
dżemu na wierzchu i pomiędzy
serową i
ciasteczkową warstwą. Delikatny, nie za słodki – zdecydowanie jeden z lepszych, jakich mieliśmy okazję spróbować.Jednak to
beza z
truskawkami była
absolutną gwiazdą. Dwie warstwy kruchej z zewnątrz i delikatnie miękkiej wewnątrz
bezy, z warstwą
dżemu i kremem zawierającym
mascarpone i
bitą śmietanę. I jak byłam sceptycznie nastawiona do obecności tego niezwykle popularnego w deserach
sera, tak po pierwszym kęsie przekonałam się, że jednak można zrobić z niego „coś” delikatnego. Jednak największą zaletą deseru było to, że nie był on za słodki. A z kilkoma zbyt słodkimi
bezami miałam już niestety do czynienia.
Druga wyprawa do Deserowni była już jak najbardziej zaplanowana – spotkałam się z Elą, przesympatyczną połową małżeństwa, prowadzącego tę krainę cudowności. Przy okazji dowiedziałam się, że Szklarz nie zniknął, tylko przeniósł się do innej części
budynku – kamień z
serca.. ;)
Tym razem miałam okazję spróbować Banoffee – tarty, którą możecie zobaczyć na pierwszym zdjęciu tego wpisu. Na jasnym, kruchym spodzie znalazła się
bananowo-karmelowa smakowitość, wykończona
płatkami migdałów. Do tego porcja znakomitej lemoniady z
miętą.
Zdecydowanie najpopularniejsze wśród klientów Deserowni (i zarazem będące ulubionym wypiekiem Właścicielki) są
bezy. Do tej
pory mieliśmy okazję spróbować 4 wersji i każda była znakomita.Z
truskawkami – opisałam wyżej.Z
malinami (i
borówkami) – ta sama historia, co w wersji z
truskawkami, tylko bez
truskawek.Cytrynowa – z sosem
cytrynowym na wierzchu i również
cytrynowym kremem w środku.. Balansująca na granicy „za słodkości” i „za kwaśności”, ale jej nie przekraczająca. Idealne wyważenie smaków.Z karmelem – po pierwszym kęsie czułam niedosyt i mało brakowało, a stałaby się sporym rozczarowaniem. Ale! Oprócz standardowego kremu i karmelu na wierzchu i wewnątrz, w środku znajdziecie
rodzynki (!) i
orzechy włoskie (!), które „robią” ten deser.
Beza i bakalie? Tak, poproszę!
Jeśli kiedyś skierujecie swe kroki w kierunku Deserowni, możecie być pewni, że znajdziecie w niej
bezę i sernik, którąś z tart i blok. Oczywiście, jeśli jakaś banda łasuchów Was nie uprzedziła ;)Z kolei gdybyście chcieli zamówić wypiek na specjalną okazję (np tort urodzinowy), pamiętajcie, by zrobić to z wyprzedzeniem – 3-4 dniowym dla „zwykłych”
tortów i min. tygodniowym, dla „zamówień specjalnych” dekorowanych np figurkami z lukru plastycznego. I nie bójcie się się prosić o wersje bezglutenowe, bezcukrowe, na bazie mąk
orzechowych czy o mniej typowych połączeniach
smakowych :)
Oprócz punktu stacjonarnego na Ursynowie, wypieki Deserowni znajdziecie m.in. na Targu
śniadaniowym na Żoliborzu, Ursynlove, O obrotach ciał niebieskich na Powiślu, jak i w kawiarniach w Centrum i Wilanowie.
Śledźcie ich profil na Facebooku (KLIK), żeby być na bieżąco.
Z całego
serca polecamy Wam Deserownię – ze względu na fantastyczne wypieki (i lemoniadę!) jak i miłą atmosferę i przesympatycznych Właścicieli. Trzymamy kciuki za rozwój i już nie możemy doczekać się propozycji jesienno-zimowo-bożonarodzeniowych!
PS na zdjęciu poniżej czekoladowa
tarta z
owocami i
kremem czekoladowym (o smaku BARDZO zbliżonym do kremu w mrożonych ciastkach mojej Babci),
tarta cytrynowa,
tarta z
malinami i niepozornie wyglądające kruche
ciasteczko z
płatkami migdałowymi.