Wykonanie
Nastolatki myślą, że niezdrowe jedzenie stanowi podstawę udanego spotkania. Przyznałabym im rację, gdyby nie "nadęte" brzuchy następnego dnia!Duma "nadyma" się wtedy, kiedy muszą przyznać, że lepsze są mamusiowe placki, gorąca
czekolada z
bitą śmietaną i pyszne, wytrawne ciacho z orzeźwiającym kremem.Powodem towarzyskiego spotkania małoletnich był sobotni finał ligii mistrzów, a skoro nie potrzebowali dorosłych, bo atrakcyjnie wcinali czipsy, zapijane dużą ilością koli, chętnie ulotniliśmy się na sąsiedzkiego, garażowego, grilla.Sąsiedzi już nie poszli na skróty i uraczyli nas idealnie przyprawioną
karkówką, wspaniałym
żurem, kilkoma dobrze zgranymi
sałatkami, przepyszną szarlotką i biesiadną muzą... Wszystko zagrało, tylko pogoda się zachmurzyła, co dla naszej, dobrze zorganizowanej wspólnoty nie stanowiło przeszkody.Kulinarną inicjatywą wykazałam się dopiero rano i kiedy standardowa para męska "wylazła" na światło dzienne, a po niej dwa, dodatkowe, męskie chromosomy, zaplątane w stercie pustych opakowań po niezdrowej żywności, byłam gotowa z placuszkami z
cynamonowym sosem i
syropem klonowym, gorącą
czekoladą z
bitą śmietaną i dobrze schłodzonym
ciastem czekoladowym.Zaskoczona pięknym bukietem czerwonych róż i "zmiękczona" szczerym całusem, uwinęłam się z podaniem śniadania w trzy sekundy... Pierwszy kawałek ciasta był też, prawie, na śniadanie :)

Spód250 g
gorzkiej czekolady125 g
masła6 jaj175 g drobnego
cukruskórka z
pomarańczy50 ml
likieru pomarańczowego (użyłam z Lidla)płaska łyżeczka
cynamonuszczypta świezo zmielonego
pieprzuKrem500 g
śmietany kremówki20 ml
likieru pomarańczowego1 łyżka pasty waniliowej lub
laska wanilii250 g
mascarpone2 czubate łyżki
cukru pudrułyżeczka
kakao i
cynamonu
Tortownicę wyłożyłam papierem do pieczenia, a boki wysmarowałam
masłem.
Czekoladę roztopiłam w kąpieli
wodnej razem z
masłem i odstawiłam do ostudzenia. Cztery
białka ubiłam ze 100 g
cukru, aż były lśniące, ale nie sztywne.
Żółtka i dwa całe
jaja ubiłam z pozostałym
cukrem, do nich dodałam roztopioną, zimną
czekoladę, skórkę,
likier,
cynamon i w dwóch partiach
białka. Piekłam w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku (góra dół bez termoobiegu) przez 40 minut. Po tym czasie delikatnie uchyliłam drzwiczki, a po kolejnych 10 otworzyłam na całą szerokość. Ciasto przełożyłam na zimną kratkę do całkowitego ostudzenia. W tym czasie przygotowałam puszysty krem. Ubiłam
śmietankę z
cukrem i
wanilią. W osobnej misce rozbiłam
ser mascarpone, stopniowo dodawałam ubitą
śmietanę, na końcu dolałam
likier. Przełożyłam masę na zimny spód, posypałam zmieszanym
kakao i odstawiłam do lodówki na cztery godziny.

Ciasto jest zaskakująco wilgotne, nawet następnego dnia. Uwielbiam
gorzką czekoladę przełamaną
pomarańczową nutą z delikatnym, puszystym kremem... Jestem mamą urodzoną w Dzień
Czekolady, musiałam zrobić sobie święto:)