Wykonanie
Gdy ktoś zapyta mnie, jaki
czekoladowy deser lubię najbardziej, bez wahania odpowiem, że najbardziej lubię… kawałek dobrej, nieprzetworzonej
czekolady . Najchętniej takiej od ‘czekoladnika’ (‘ maître chocolatier ’). Koniecznie gorzkiej – minimum 70%
kakao. Uwielbiam tę z dodatkiem
skórki pomarańczowej, ale również tę z orzeszkami piniowymi, z
suszonymi morelami, z
figami, z karmelizowanymi
migdałami lub z
pistacjami. I kawałek takiej
czekolady całkowicie wystarcza mi do szczęścia – szczególnie w towarzystwie dobrej, gorzkiej
kawy :)(na zdjęciu obok : na górze –
czekolada z orzeszkami piniowymi, nieco po lewej – z karmelizowanymi
migdałami i na spodzie – pomarańczowa)A jedyne, co lubię bardziej, od kostki
czekolady, to… rozpuszczona
czekolada ! Unoszący się wtedy aromat i aksamitna wręcz tekstura przyciągają mnie jak magnes, bardzo niebezpieczny magnes ;) I to jest właściwie moja największa przyjemność podczas przygotowywania
czekoladowych deserów – topienie
czekolady :) Kto wie – może w którymś z wcześniejszych wcieleń parałam się
czekoladowym przetwórstwem? I może minęłam się z powołaniem? ;)W tym roku na
Czekoladowy Weekend (poprowadzony dzięki Atinie) przygotowałam więc również coś na bazie rozpuszczonej
czekolady, coś dla miłośników dosyć ciężkich, wilgotnych
czekoladowych deserów . Jest to coś jak brownies lecz o bardziej ‚truflowej’, kremowej konsystencji. Jestem pewna, że nie może Wam nie posmakować :).Przepis oryginalny pochodzi z magazynu Donny Hay (październik-listopad 2011), a pod przepisem znajdziecie kilka uwag / ewentualnych możliwych modyfikacji.‚
Czekoladowo-
malinowe mini brownies na 4 foremki o śr.10 cm200 g posiekanej
czekoaldy (używam gorzkiej, 70%
kakao)60 g
masła90 g ciemnego
cukru trzcinowego60 ml
śmietany (25-35% tłuszczu)3
jajka35 g
mąkiok. 200 g
malin (poza sezonem mrożonych)opcjonalnie :
malinowy sos / coulisPiekarnik nagrzać do 150°-160°C.
Czekoladę,
śmietanę,
masło i
cukier umieścić w rondlu i podgrzewać na bardzo wolnym ogniu, aż wszystkie składniki się roztopią i połączą (mieszamy od czasu do czasu, aż otrzymamy jednolitą, gładką masę).
Jajka rozbełtać i wymieszać z
mąką. Lekko przestudzoną masę
czekoladową połączyć z masą jajeczną i dokładnie wymieszać, a następnie przelać do natłuszczonych / wyłożonych papierem foremek i na wierzchu ułożyć
maliny (zamrożone). Piec ok. 35 minut (lub do otrzymania naszej ulubionej konsystencji). Najlepiej smakują na ciepło.Wersja IIJa osobiście preferuję nieco inny sposób wykonania tego typu deserów, poniżej więc druga wersja :
Śmietanę mocno podgrzać z
cukrem (jednak nie doprowadzić do zagotowania) i gdy
cukier się rozpuści – wlać ją na posiekaną
czekoladę i pozostawić na chwilę. Gdy
czekolada zaczyna się rozpuszczać – mieszać aż do całkowitego rozpuszczenia; dodać kawałki miękkiego
masła, ponownie wymieszać, następnie dodawać po jednym
jajku, a na koniec –
mąkę. Reszta jak wyżej.‚
Uwagi :- Donna Hay podaje te mini-brownies z
czekoladowym ganache, jednak dla mnie to trochę za dużo
czekoladowego szczęścia, podaję więc tego typu wypieki z
malinowym coulis oraz – ewentualnie – z crème fraîche (choć najlepiej smakują z gałką
lodów waniliowych :))- przygotowując
malinowy sos / coulis, gotuję mrożone
maliny z dodatkiem 2-3 łyżek
miodu (na 250-300 g
malin) i odrobiny
soku z cytryny, a następnie przecieram przez sito- jeśli chcemy otrzymać wypiek o nieco lżejszej konsystencji, mniej zwartej niż typowe brownies, polecam ubicie
białek na pianę i delikatne dodanie ich do masy czekoladowej (tak jak np. w przypadku tego ciasta – klik)- w wersji bezglutenowej możemy zamiast
mąki użyć
skrobi ziemniaczanej / kukurydzianej czy bardzo drobno zmielonych
migdałów- jeśli pieczemy browies w nieco wyższej teperaturze, należy oczywiście odpowiednio skrócić czas ich pieczenia‚
‚Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanego tygodnia!A Atinie raz jeszcze dziękuję za pieczę nad tegorocznym
Czekoladowym Weekendem :)