Wykonanie
*Zimowe kurtki, swetry i szaliki nareszcie wróciły w najodleglejsze zakamarki szafy. Coraz więcej mamy słońca, wiosennego ciepła oraz kwitnących wszędzie drzew i krzewów. A w lesie i na straganach rozgościł się już jeden z pierwszych (również kulinarnych) zwiastunów wiosny –
czosnek niedźwiedzi(Allium ursinum).Jak wspominam co roku – uważajmy jeśli wybieramy się po
czosnek niedźwiedzi do lasu, gdyż jego liście są bardzo podobne do liści konwalii i zimowita jesiennego, które to – w przeciwieństwie do
czosnku niedźwiedziego – są trujące (dla zainteresowanych : tutaj zdjęcie ‘podglądowe’, które znalazłam w
sieci – klik). Na szczęście łatwo przekonamy się, iż mamy z
czosnkiem niedźwiedzim do czynienia, gdyż pocierając listki w palcach od razu poczujemy charakterystyczny, delikatny zapach
czosnku :)Tak jak sam
czosnek, tak i jego ‘niedźwiedzi’ kuzyn ma wiele cennych dla naszego organizmu właściwości : przede wszystkim zawiera sporo witaminy C, działa przeciwmiażdżycowo, obniża ciśnienie
krwi, wspomaga układ trawienny i działa bakteriobójczo.*
*To świeże listki są najzdrowsze, a im młodsze – tym delikatniejsze w smaku i smaczniejsze. Pojawiają się one na przełomie lutego i marca i zbiera się je najczęściej do maja, choć można w zasadzie aż do jesieni. Przy okazji warto dodać, iż spożywać można nie tylko liście, ale i
cebulki (tak jak ząbki
czosnku zwyczajnego), pąki kwiatowe (marynowane smakuja prawie jak
kapary!) jak i same kwiaty .Oprócz kulinarnego ich zastosowania – z liści przygotowuje się też zdrowotne tynktury,
nalewki * lub
wina. I tak np. posiekanymi liśćmi
czosnku (można też dodać kilka
cebulek) wypełniamy słoik (nie uciskamy zbytnio), a następnie zalewamy je
alkoholem i pozostawiamy w
słonecznym miejscu na ok. 2 tygodnie. Następnie filtrujemy, przelewamy do ciemnych buteleczek i zażywamy po kilkanaście kropli dziennie.*informacje o nalewkach pochodzą z książki ‚Ail des ours’ autorstwa Barnarda Bertrand*
*
Czosnku niedźwiedziego możemy używać praktycznie do wszystkiego : jako dodatek do
sosów, do wszelakich farszy z kremowym
serkiem, do past, zup czy zapiekanek. Nadmiar świeżych liści można również ewentualnie zamrozić (mrozimy dokładnie umyte i osuszone liście) lub zrobić ‘niedźwiedzie’ pesto : tak jak w przypadku tego klasycznego pesto – liście siekamy i miksujemy z
oliwą, orzeszkami piniowymi i
parmezanem; przygotowane w ten sposób pesto można dość długo przechowywać w zamkniętym słoiku, pamiętając jedynie by warstwa
oliwy dokładnie pokrywała pesto (zapobiega to utlenianiu, ponieważ chroni przed dostępem powietrza). Ja często przechowuję również same zmiksowane z
oliwą listki (z dodatkiem odrobiny
soku cytrynowego, otartej
skórki z cytryny i
soli), takiej mikstury
mogę bowiem później używać również do innych dań.*
*Teraz w sezonie staram się jak najczęściej spożywać świeże listki ; często mieszam je również z innymi
ziołami, by złagodzić nieco
czosnkowy smak, szczególnie wtedy, gdy nie wszyscy za nim przepadają. Wiosną i latem, gdy świeżych
ziół mamy pod dostatkiem, możemy bardzo łatwo przygotować np. takie oto
ziołowe serki :*
*- wystarczy wziąć wasz ulubiony biały
serek(u mnie są to
serki kozie) oraz mieszankę ulubionych, posiekanych
ziół (w dzisiejszej wersji :
czosnek niedźwiedzi,
natka pietruszki i
szczypiorek *); jeśli
serki są dosyć suche, smarujemy je najpierw odrobiną
oliwy z oliwek, a następnie dokładnie obtaczamy w posiekanych ziołach (lekko dociskamy, by
zioła dobrze ‘przykleiły’ się do
serka). Do tego odrobina
soli,
pieprzu i ewentualnie kilka jadalnych kwiatów do dekoracji, et voilà ! :)*możemy użyć też np.
trybuli,
oregano,
tymianku, cząbru, czy nawet
kiełków rukoli czy
rzeżuchy, co akurat macie i co lubicie :)*
*Miłośnikom
czosnku niedźwiedziego polecam również wcześniejsze przepisy :- wiosenną tartę oraz zupę- zapiekane
jajka (œuf cocotte)*Na koniec przypomnę jeszcze tylko, iż w Polsce
czosnek niedźwiedzi objęty jest częściową ochroną, nie wszędzie więc można go zbierać (na szczęście tutaj nie mam tego problemu ;) )*Pozdrawiam serdecznie !*PS. Wybaczcie proszę, iż niektóre zdjęcia są dziś nieco prześwietlone, jednak robienie ich aktualnie jest nadal uciążliwe (udaje mi się zrobić zaledwie jedno lub dwa…), muszę więc zadowalać się tym, co mi w danej chwili ‘wyjdzie’ ;)*