Wykonanie
O tej
porze roku w dalekim szwedzkim Norrlandzie jest dużo jaśniej. Tak, jaśniej, chociaż słońce w Umeå nigdy nie podnosi się powyżej linii lasu. Ale za to jest śnieg. Od horyzontu po horyzont - biel. Wątłe promienie słońca odbijają się od tej bieli, zwielokrotniają i rozświetlają subpolarną noc.Tu, na pięćdziesiątym równoleżniku, nie ma ani grama śniegu, jest za to smog, przez który resztkowe światło ledwo się przebija. Z okna nie widać linii lasu, bo deweloper wkomponował w nasze okna kolejny blok - rzecz jasna, wszystko zgodnie z normami budowlanymi. Dlatego w zimie spoglądam w stronę Skandynawii.Joanna, nasza kuzynka, która już dawno temu przeprowadziła się na północ, opowiada nam o śniegu sięgającym okien domu zbudowanego z drewna. Zamiast zimnego betonu, jest drzewo i powietrze
między jego warstwami, zapewniające w środku przytulne ciepło. Kaflowy piec dopełnia efektu. I niech sobie temperatura spada do minus dwudziestu.Szwecja to dla mnie ważne miejsce na Ziemi. Spędziłem tam pół roku na studiach,
potem podróżowałem. Przez Jokkmokk i Kirunę aż na norweskie Lofoty, i z powrotem przez południową Laponię. Próbowałem surströmminga, wyskakiwałem z sauny prosto do przerębla a innym razem do cieśniny Kattegat, byłem w miejscach, gdzie klucz do drzwi wiesza się na wbitym w te drzwi gwoździu, na wypadek gdyby ktoś przyszedł, patrzyłem z Zatoki Botnickiej na Bałtyk, który wygląda tam zupełnie inaczej, poznawałem ludzi, którzy doceniają umiejętne milczenie nawet bardziej niż umiejętne wysławianie się. Moje pierwsze skojarzenie ze Szwecją brzmi - spokój.Ale jeszcze nigdy nie byłem tam zimą. Gdy dzięki połaciom śniegu jest tam dużo jaśniej niż tutaj, i gdy czasami, jeśli ma się szczęście, niebo rozpala zorza polarna. Na pewno kiedyś - niebawem? - tam w zimie
wrócę. Już zbyt długo mnie tam nie było.Na dobry początek jednak zrobię gravlaxa.Gravad lax znaczy "pogrzebany
łosoś" i stanowi fascynujący i smakowity relikt pradawnych metod konserwacji żywności. Świeżą
rybę nacierano
solą i zakopywano, dociążając kamieniami, żeby
sól dobrze wniknęła w
mięso. Dziś gravad lax - a w
skrócie gravlax - to skandynawski rarytas, który zrobił międzynarodową karierę i stanowi obowiązkowy chyba składnik smörgåsbord, czyli, a jakże, szwedzkiego stołu. Dlatego właśnie jest idealny moment na jego przygotowanie: będzie gwiazdą każdej karnawałowej imprezy.Powiada się, że kto raz spróbował gravlaxa, ten już nigdy nie
obejrzy się za
łososiem wędzonym. Zrobiłem eksperyment w te święta, przygotowując go na wigilię. Zadziałało.Powstały różne wersje gravlaxa, taki na przykład Jamie Oliver, skądinąd na łamach jednej z moich ulubionych jego książek, wydziwia z doprawianiem go
chrzanem i
burakami. Tu będzie wersja absolutnie podstawowa i kanoniczna. Koniecznie podawana z
sosem musztardowym. Bo ze Szwedami nie należy się spierać: gravlaxowi musi towarzyszyć
sos musztardowy i już.Nie obawiaj się
ryby na surowo. Przygotuj dużo miejsca w lodówce i namierz miejsce, gdzie możesz kupić
rybę tak świeżą, jak to tylko możliwe. Zaplanuj przygotowanie przynajmniej dwie doby wcześniej. I jeszcze jedno - nie mów, że nie lubisz
kopru. Gravlax potrzebuje
kopru. Szwecja potrzebuje
kopru.
Koper musi być.Potrzebujesz:Duży filet
łososia ze skórą. Użyłem fileta prawie dwukilogramowego. Jedną z przyjemniejszych cech gravlaxa jest rozmiar. Frajda skrawania cieniutkich plasterków z olbrzymiego rybska jest nie do opisania. Ale jeśli używasz kilogramowego filetu, podziel ilość kolejnych składników przez pół. Ważne -
łosoś musi być maksymalnie świeży!200 g
brązowego cukru demerara (może być zwykły biały)240 g
soli morskiej2 wiązki
kopru1/2 saszetki
białego pieprzuokoło kieliszek
wódkiDwie duże blachy do ciasta tego samego rozmiaru, folię aluminiową i dwie półtoralitrowe butelki
wody mineralnej. I tyle miejsca w lodówce, żeby blacha się tam zmieściła.Na
sos musztardowy:2 łyżki
musztardy - użyłem
musztardy francuskiej, tej z całymi ziarnami
gorczycy. Najlepiej jednak, jeśli użyjesz szwedzkiej
musztardy ze sklepu na "I".
Musztarda nazywa się po szwedzku senap i najbliżej jej chyba do
musztardy angielskiej, której też możesz użyć jako substytutu.1 łyżeczka
musztardy Dijon2 łyżeczki
cukru1-2 łyżki
octu winnego200 ml
oleju - szwedzkie przepisy zastrzegają - nie
oliwy z oliwek! Wybierz taki
olej, jaki lubisz. Pięknie będzie użyć np.
oleju rzepakowego tłoczonego na zimno albo
oleju lnianego, wtedy sos wzbogacisz o niesamowite aromaty świeżego ziarna (rzepakowy) albo
cebuli (lniany)
sól i
biały pieprzłyżkę - dwie poszatkowanego
kopruŁososia oczyść dokładnie z łusek (golisz go pod włos - pod łuskę? -
ostrym nożem, jednak ostrożnie, żeby nie poprzecinać skóry. I żeby
potem nie zbierać łusek po całej kuchni).
Ostrym i elastycznym nożem zetnij tuż przy
mięsie nadmiar tłuszczu z brzucha. Przejedź palcem wzdłuż środka fileta, żeby się upewnić, że w
mięsie nie została żadna ość. Jeśli jakąś znajdziesz, wyjmij ją pęsetą.Wymieszaj
sól,
cukier,
pieprz i poszatkowany
koper. Około połowę mieszanki ułóż na dnie blachy (możesz ją wyłożyć papierem do pieczenia) i połóż na niej
łososia skórą do dołu. (No dobra - jeśli dwukilowy płat nie zmieści ci się na długość blachy ani nawet na skos, przetnij go w dwóch trzecich długości i zakombinuj z ułożeniem tak, żeby całość wypełniła blachę).Teraz
skrop mięso wódką. Następnie resztą mieszanki dokładnie i szczelnie obłóż
rybę od góry.
Tak potraktowaną
rybę przyciśnij dnem drugiej blachy, na której połóż dwie butelki
wody mineralnej jako obciążenie. Całość zawiń folią aluminiową i wstaw do lodówki na 48 godzin (mogą być nawet trzy dni).Po tym czasie wyjmij pakunek z lodówki i wylej cały płyn, który się zbierze. To
woda, którą
sól wyciągnęła z
ryby. Oczyść filet z
soli, wypłucz pod bardzo zimną bieżącą
wodą i osusz papierowymi ręcznikami.Zobacz -
mięso stało się nieco jaśniejsze, intensywne w kolorze, prawie
pomarańczowe, fantastycznie zwarte i jędrne. A co najważniejsze - soczyste i intensywne w smaku. Przyjemnie tłuste, łososiowe po prostu. Ułóż je na desce do krojenia.I przygotuj sos:
musztardy,
cukier,
ocet,
przyprawy i
koper wymieszaj, a następnie zacznij powoli dolewać
olej, intensywnie mieszając trzepaczką. Ma powstać mikstura o gładkiej i lśniącej - "aksamitnej", jak to mówią w programach kulinarnych - konsystencji.Gravlaxa bardzo
ostrym nożem tnij na jak najcieńsze plasterki lekko na skos - tak, żeby brązowa warstwa
mięsa, smakująca
tranem, została na skórze. Najfajniej położyć go w całości na
stole i niech każdy biesiadnik skrawa sobie plastry dla siebie. Koniecznie z sosem. Klasyczny zestaw przewiduje też
jajko na twardo.
Całość należałoby zaserwować na szwedzkim knäckebröd, czyli "
pieczywie chrupkim". Ale jeśli tak jak ja uważasz, że ma ono wspólnego więcej z kartonem, w który się je pakuje, niż z
pieczywem - jedz z czym wolisz.
Białe pieczywo nada się w sam raz (wspaniały byłby też polarbröd, czyli płaski jak naleśnik podpłomyk przyprawiony nasionami
kopru włoskiego).