Wykonanie

Dzień pod tytułem nie da rady bez
czekolady. Międzynarodowy, światowy, według czego i przez kogo ustanowiony nie wiem, ale fakt - mamy Dzień
Czekolady :)Absolutnie zakochałam się w tym cieście. Każdy ma swoje ukochane wypieki, swoje "najlepsze na świecie". To to jest właśnie moje. Puszyste, szybkie, megaczekoladowe, z dużymi kawałkami
czekolady i dwoma wielkimi łyżkami
kakao. Do tego małe kawałki
orzechów, dobra, parzona w ekspresie
kawa i aaach... Czekorozpusta. Ciasto robi się dosłownie w 5 minut, dodając do tego czas na upieczenie - godzina.

I jeszcze mały trik na puszystość. Zamiast zwykłego
jogurtu naturalnego, dodałam grecki. Oprócz całych
jajek - jeszcze 3
żółtka. W efekcie ciasto jest puchate, wyrośnięte i lekkie.
Kawa nie robi ciasta gorzkim -
daje tylko swój aromat. Kawałki
czekolady rozpuszczają się na
języku. Witaj
czekoladowe siódme niebo.Przepis dostałam od K. (dziękuję! :) ) Trochę go zmieniłam po mojemu i oto jest:Składniki (na większą babkową formę):130 g
cukru2
jajka3
żółtka60 g stopionego
masła240 g
mąki3/4 szklanki
jogurtu greckiego1 łyżeczka
proszku do pieczenia2 duże łyżki dobrego
kakao3 łyżki
kawy, już zaparzonej (ja dałam
espresso)1 tabliczka
gorzkiej czekoladypół tabliczki
mlecznej czekolady4 garście drobno posiekanych
orzeszków włoskich
Przygotowanie:Wrzuć wszystkie składniki oprócz
czekolady i orzeszków do dużej miski, na końcu przesiej do niej
mąkę. (
Kawę najpierw zaparz - potrzebna jest
kawa "płynna", nie granulki rozpuszczalnej). Zmiksuj wszystko dobrze mikserem na gładką masę. Dodaj
orzechy i
czekoladę. Wymieszaj szeroką
łopatką albo drewnianą łyżką. Formę do pieczenia wysmaruj
masłem i wysyp
bułką tartą. Piecz 50-55 minut w 180 stopniach C, aż włożony w ciasto patyczek będzie suchy (możesz zacząć sprawdzać patyczkiem już po 30 minutach - jeśli nie, piecz dalej).


(to o piórze)Raymond Queneau, Ćwiczenia stylistyczne

O co chodzi? Pan o bardzo francuskim nazwisku stworzył małą rozmiarem wielką treścią książkę. Książeczkę. Napisał tę samą historyjkę 99
razy, za każdym razem innym stylem. Zaczyna się od fragmentu napisanego sprawozdawczo, żeby w ogóle wiedzieć o co chodzi. A
potem zaczyna się zabawa. Onirycznie (Wszystko, zda się, było wokół mnie mglistoperłowe, pełne wielorakich, nieokreślonych zjaw - to o wnętrzu autobusu w szczycie komunikacyjnym), słowołownie (
Młody człowiek coraz to obruszał się na swego wroga: stojącego za nim jegomościa. Zagęściwszy tym sposobem atmosferę, pętak pognał usiąść), zagmatwanie (Ten albowiem wchodził jakoby ostatni), odsiebnie (W życiu bywa różnie, już ja wam
powiem, i nie tylko góra z góra się zejdzie). Pierwszoosobowo i pierwszoinnoosobowo. Anglofilskość
miesza się z
włoszczyzną. Jest nawet kulinarnie - zeszklony w upale niczym
cebulka, jak
śliwka w kompot wpadłem dusić się pod przykryciem w
pistacjowym autobusie.I ma fajną okładkę, w autobusy.