ßßß
Święto niepodległości musi mieć swój pochód. W Krakowie wszystko musi mieć swój pochód: partie polityczne: nowe, stare, z okazji założenia, rozwiązania i uchwalenie ustawy. Jak coś jest otwierane, to też jest pochód, może się kończyć w dowolnym punkcie miasta, ale obowiązkowo wędruje z wawelu. Smoki mają swój pochód. I jamniki mają swój pochód (na koniec wybiera się najlepiej przebranego jamnika). Jak idą homoseksualiści, to za nimi latają wszechpolacy. Jak jest marsz przeciwko homofobii - to jest na bank pewne, że w tym samym czasie wbija się gdzieś z boku homofobi. Zakonnice robią sobie minipochody, chodząc w grupkach z jednego końca rynku na drugi. Konkurencją są młodzi księża z seminarium: mieszkają na Piłsudksiego na plantach, kościoły w Krakowie rozsiane są wszędzie, na każdej ulicy, więc seminarzyści krążą grupką (bo nie mogą pojedynczo - przynajmniej na pierwszych latach jest taki wymóg, że muszą wychodzić w minimum 2 osoby) do któregoś z kościołów. Do tego dochodzą pochody niezliczonej ilości wycieczek z takimi samymi paniami przewodniczkami na czele, które wszystkie trzymają na wpół złożone parasolki na długim kikucie, różniące się tylko kolorami: w zależności od grupki, czasami bardzo niezorganizowanej. Co lepsze wycieczki mają mikrofon i głośnik, który ciągnie ktoś z tyłu wycieczki: z kablem lub bez.Kraków jest stworzony do pochodowania.W święto niepodległości na Floriańskiej, Szewskiej, Grodzkiej obowiązkowo flagi. Nie dwie, trzy - ba, co 5 metrów. Nad głowami, na ścianach. Szłam na rynek i wpakowałam się w sam środek pochodu. Czołowe. Usunęłam się w bok, minęła mnie orkiestra, żołnierze, policjanci, strażnicy miejscy, strażacy, strażacy ochotnicy, krakowskie pogotowanie ratunkowe, wreszcie, myślę sobie, koniec. No ale nie. Ludzie ciągle idą. Trochę mi ich za dużo. Patrzę, kukam, co to takie długie, a tu tam, gdzie myślałam, że jest koniec pochodu: Oddajcie nasze mieszkania! Nie zgadzamy się na przejmowanie mieszkań. Stop zmianom właścicieli kamienic. O, dobrze się zapowiada. Nauczona, że pochody w Krakowie ciągną się jak guma do żucia, czekam co śmiesznego będzie dalej. Idzie pan z tabliczką: Żądamy inkwizycji Matki Boskiej na królową Polski! (nie wiem kto żądamy, bo szedł sam i nikogo dookoła). Ło kurde, a inkwizycja to nie takie, śledztwo, przesłuchanie? Czekam sobie dalej. Idzie PiS, potem PLS, potem jacyś zwolennicy kandydatów na nowego prezydenta, do sejmiku i wszelkich możliwych władz, które można obsadzić. Potem tradycyjnie wszechpolacy, w końcu krakowianie, z których co najmniej połowa wyglądała, jakby chciała minąć to wszystko i dostać się jak najszybciej na początek Floriańskiej, tylko nie ma którędy ominąć. A na końcu szła pani z dwójką chłopców, niosąca dwa topory, z których w pewnym momencie odleciała jej ta kwintesencja toporu - to metalowe z ostrzem.Wolność, niepodległość, pokój i toporek.A potem Kraków wymyślił jeszcze fajniejszą rzecz: przez dwie godziny autobusy i tramwaje musiały jeździć naokoło, bo zamkniętą ulica puszczono pochód na koniach.
A muffinki? To jeden z najlepszych przepisów, na jaki trafiłam. Są mięciutkie, nie wysuszają się łatwo, nie twardnieją szybko, po upieczeniu są jak sprężynki. Nie są za słodkie, a słodzone tylko miodem. Mają mnóstwo migdałów w środku. I najlepsza jest bezowa chmurka - to nawet nie beza, nie taka sztywna i krucha, tylko pianka z białek, taka sama jak w placku pani Z . Posypana jeszcze większa ilością migdałów, zapieczona, zrumieniona. Niebo! Nie żałować sobie pianki. Zrobić wysoką, z czubkiem (na czubku). Przepis znalazłam o tu, zmieniłam tylko proporcje na bardziej moje - robię tak z każdym przepisem :)
Składniki na 15 sztuk:Na muffiny:280g mąki pszennej2,5 łyżeczki proszku do pieczenia100g migdałów posiekanych - ze skórką1 jajko120g płynnego miodu80ml dobrego masła/margaryny lub oleju220g jogurtu naturalnegoNa bezę:3 białkaszczypta soli100g cukru pudruok. 30 g posiekanych migdałów - albo prościej: 20 sztuk ze skórką, posiekanych
Leopold Staff, *** z tomiku Wiosna w zimie
Jakie to ładne. Ot, takie. Proste. Zrymowane. Najprostsze z możliwych, i o to chodzi. A jaka reszta wierszy jest ładna. Tak, że tylko siedzieć i raz po raz: och!, ach! A więc i ja: och! Jak ja lubię poezję! A jak mi się Staff spodobał!