Wykonanie
Jak widzicie w tytule te smakowite
ciastka mają kilka nazw. Ja znam je od lat jako pączki wiedeńskie i jako takie kupowałam w znakomitej warszawskiej
cukierni. Pamiętam, że trzeba było stać po nie w długiej kolejce a sprzedawano wszystkie zanim jeszcze ostygły. Były pyszne i
cukiernia nie nadążała z ich smażeniem, szczególnie w karnawale. Słyszałam też, że w Poznaniu to gniazdka poznańskie a w Szczecinie krachnale. A może u Was
mówi się na nie jeszcze inaczej ?Dzisiaj podam Wam przepis właśnie na takie domowe pączki z ciasta ptysiowego bo bardzo łatwo je samemu zrobić. Są puszyste, bardzo lekkie i mięciutkie - rozpływają się w ustach więc ostrzegam, że na jednym nie poprzestaniecie ! Przepis pochodzi z Kolekcji Dobrej Kuchni, z której chętnie korzystam bo nie zawiodłam się na żadnym przepisie.
czas przygotowania : 1 godzinaskładniki :GNIAZDKA - 250 ml
wody1 łyżka zwykłego
cukru1 łyżka
cukru waniliowego80 g
masła200 g
mąki pszennej tortowej6 średnich
jajek2 szczypty
solido smażenia - ok. 1 kg tłuszczu - może być
smalec albo
olej roślinnyLUKIER - 1 czubata szkl.
cukru pudrukilka łyżeczek
rumudodatkowo - kilka łyżeczek posiekanych
migdałów bez skórek
sposób przygotowania : do rondla wlałam
wodę. Dodałam
masło pokrojone na kawałki,
sól i oba
cukry. Podgrzewałam aż
masło się rozpuściło a całość zagotowała. Zestawiłam rondel z ognia, dosypałam od razu całą, przesianą wcześniej,
mąkę i natychmiast zaczęłam mieszać drewnianą łyżką żeby połączyć składniki. Rondel z
ciastem postawiłam z powrotem na ogniu. Mieszałam podgrzewając aż ciasto zrobiło się lśniące, gładkie i odchodziło od ścianek garnka tworząc kulę - trwało to ok. 4 minut. Gorące ciasto przełożyłam do miski po pozwoliłam mu trochę ostygnąć, ale tylko trochę.Jeszcze gorące zaczęłam mieszać mikserem na wolnych obrotach. Dodawałam po jednym
jajku i starannie mieszałam żeby dobrze połączyły się z
ciastem. Każde następne
jajko wbijałam dopiero wtedy gdy poprzednie było dobrze wymieszane. Na koniec wymieszane ciasto jest mocno kleiste i zupełnie gładkie. Nie ma potrzeby dodawania żadnego spulchniacza - ciasto doskonale rośnie na samych jajkach.
Naszykowałam duży arkusz papieru do pieczenia rysując sobie na nim dla ułatwienia stykające się kwadraty o
boku 8-9 cm. Ciasto przełożyłam do rękawa cukierniczego zakończonego tylką z dużym gwiaździstym otworem. Wyciskałam
okręgi ciasta na każdy kwadrat na papierze - można wyciskać pojedyncze albo podwójne czyli jeden na drugim. Dopiero po nałożeniu ciasta pocięłam papier wzdłuż linii bo tak jest łatwiej - papier pocięty wcześniej lubi się przesuwać.W szerokim rondlu rozgrzałam dość mocno
smalec. Wkładałam pojedyncze porcje ciasta kładąc je na tłuszcz papierem do góry trzymając za róg kwadratu - po chwili papier sam się odkleja a
ciastko zostaje w tłuszczu. Na jeden raz wrzucałam po 4-5
ciastek pamiętając, że bardzo rosną. Smażyłam aż zrumieniły się od
spodu a wtedy przewracałam na drugą stronę i smażyłam aż całe były rumiane.Wyławiałam łyżką cedzakową i kładłam na ręczniku papierowym żeby osączyć z nadmiaru tłuszczu. Kiedy przestygły smarowałam lukrem utartym z
cukru pudru i białego
rumu, posypywałam posiekanymi
migdałami.