Wykonanie
Całe lata Żarłoczek uporczywie twierdził, że nie lubi ryb w galarecie - no to nie robiłam bo nie
będę chłopa katować.
Młody też nie
rybny a dla siebie samej to rzadko mi się chciało. Na rodzinnej Wigilii czasami jakaś mała ilość się pojawiała, ale była to
ryba przyniesiona przez kogoś. Kiedy jakiś czas temu naszła mnie ochota na
łososia w galarecie zrobiłam go niedużo a i tak w perspektywie miałam jedzenie go przynajmniej 2 dni. Dam radę, myślałam :)I tutaj mój Żarłoczek wkroczył do akcji. Patrząc jak nakładam sobie na kolację kawałek
ryby zapytał czy mógłby spróbować bo wygląda tak apetycznie. Dobra jestem więc pozwoliłam i to był mój błąd...
Łosoś zasmakował i tylem go widziała ! Został zjedzony razem z galaretą i tylko
jarmuż tym razem kłuł z dziąsła :DBardzo mnie taki obrót spraw ucieszył i wkrótce jakaś inna
ryba w galarecie na pewno się u nas pojawi.

czas przygotowania : ok. 60 minut + czas chłodzeniaskładniki :
łosoś świeży, filet ze skórą, kawałek długości ok. 20-25 cm1 nieduża porcja
włoszczyzny bez
kapustyok. 100 g
groszku zielonego mrożonego2 nieduże liście
jarmużuok. 3 łyżeczki
żelatyny - tyle ile zaleca producent na 1/2 l płynu1 łyżka
octu jabłkowego2-3 łyżeczki
soku z cytrynydo smaku -
sól,
pieprz mielony,
cukiersposób przygotowania : z
włoszczyzny ugotowałam
wywar - obrałam ją, umyłam i pokroiłam na nieduże kawałki. Zalałam ok. 650 ml zimnej
wody i gotowałam bez przykrycia 30-40 minut minut na niedużym ogniu. Przecedziłam. Jedną
marchewkę pokroiłam do dekoracji.
Jarmuż opłukałam dokładnie i
porwałam na mniejsze kawałki odrzucając twardy nerw. Te kawałki ugotowałam w wywarze jarzynowym - wystarczyło im ok. 10 minut. Pod koniec wrzuciłam też mrożony
groszek i gotowałam jeszcze 2-3 minuty a
potem wszystko odcedziłam. Do
wywaru dodałam
żelatynę rozmieszaną wcześniej z 3 łyżkami zimnej
wody - potrzeba jej tyle ile producent zaleca na 500 ml płynu więc sprawdźcie na opakowaniu.
Wywar doprawiłam do smaku
octem,
solą i odrobiną
cukru. Zostawiłam do wystudzenia.
Łososia opłukałam i dobrze osuszyłam. Sprawdziłam czy nie ma ości - te co znalazłam usunęłam.
Rybę pokroiłam na paski szer. ok. 3 cm, razem ze skórą. Oprószyłam
solą i mielonym
pieprzem od strony
mięsa,
skropiłam sokiem cytrynowym. Naszykowałam i rozłożyłam na blasze duży arkusz papieru do pieczenia, taki żeby ułożyć kawałki
łososia w odstępach 2-3 cm od siebie i móc zawinąć wszystkie brzegi - trzeba zamknąć
rybę w środku. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 160 st. C i piekłam 15 minut. Wyjęłam blachę i pozwoliłam rybie ostygnąć.Kiedy
wywar z
żelatyną ostygł i nieco zgęstniał wylałam kilka łyżek na dno naczynia, w którym miałam zamiar przygotować danie i odstawiłam je na kilka minut do lodówki.
Potem na zastygniętej cienkiej warstwie ułożyłam kawałki pieczonej
ryby, przy przekładaniu delikatnie oddzielając je od skóry.
Rybę obłożyłam kawałkami
jarmużu,
marchewki i
groszkiem. Całość polałam kilkoma łyżkami lekko płynnej jeszcze
galaretki i znowu odstawiłam naczynie do lodówki na kilka/kilkanaście minut. Zabieg polewania i schładzania powtarzałam kilka
razy aż do wyczerpania całej galarety. Gdybym wlałam od razu całą spłynęłaby i nie pokryła ładnie wszystkich warzyw i kawałków
ryby.Jeśli podczas kilkukrotnego odstawiania
ryby do lodówki
galaretka do polewania za bardzo zastygnie wystarczy ją odrobinę podgrzać a znowu się rozpuści i będzie można dokończyć potrawę.