Wykonanie
Szpinak. Większość z was pewnie się w tym momencie skrzywiła. Bo to niby niesmaczne, paskudne i, o zgrozo, zielone! 'Jak można jeść trawę', no nie? A właśnie, że można. I to nawet się zajadać ze smakiem.Bo, moi
drodzy,
szpinak to nie tylko źródło wielu witamin (żelazo!), ale przede wszystkim świetny składnik - idealnie pasuje do
makaronu, genialnie kompunuje się z
jajkami, nie wspominając już o tym, że zapiekanki ze
szpinakiem to niebo w gębie. Jedyne, co trzeba zrobić to przekonać się, przemóc i spróbować! Nic wielkiego ;)Podobnie jak to się ma w przypadku
kiełków i mieszanki
sałat, najtaniej można
szpinak dostać w Biedronce (z tego, co pamiętam - 3,99 zł za paczkę, także argument, że drogie toto, upadł). Poza świeżym, mamy do dyspozycji także mrożony (tutaj ceny wyglądają różnie, tak jak i forma w jakiej
szpinak dostajemy - kulki, sprasowany, liście), ale nie oszukujmy się, różnica w smaku jest.Sos, który zrobiłam nadaje się zarówno do
makaronu, jak i
ryżu, a w domu
jadłam go z kopytkami (teoretycznie
dziwne połączenie, a jednak). Wersja wegetariańska? Proszę bardzo. Wersja dla panów, z mięsem? Żaden problem. Co kto lubi, na co ma ochotę.Dobrze, wystarczy już tych peanów na cześć roślinki. Czas na przepis.Przepis- paczka
szpinaku,- 3 ząbki
czosnku,-
ser (
feta,
mozarella - u mnie, zwykły topiony w plasterkach...),-
śmietana 18% lub
kefir,-
piersi z kurczaka (opcjonalnie),
Szpinak myjemy (powinno się go zblanszować, ale trochę się spieszyłam...), kroimy (lub nie) i smażymy. Dodajemy
czosnek (przepuszczony przez praskę najlepiej, można też drobno pokroić), mieszamy. Następnie dodajemy 2 łyżki
śmietany, ponownie mieszamy. Dodajemy
ser i mieszamy aż się roztopi (jeśli użyjecie jak ja
mozarelli - spokojnie, wiem, że można dostać z tym nerwicy natręctw, ale w końcu się też roztapia, a genialnie się ciągnie
potem). Dolewamy
wody (najlepiej ciepłej, szybciej się zagotuje wszystko) w zależności od tego, jak dużo sosu planujemy
mieć. Próbujemy zgodnie ze swoimi kubkami smakowymi solimy, dodajemy
pieprzu (w moim przypadku
ziołowy i czarny),
bazylii. Kiedy stwierdzimy, że wszystko się zgadza, bierzemy się za zagęszczanie. Tym się stresuję zawsze.Do kubka bądź czegokolwiek innego wygodnego, dodajemy łyżkę
mąki pszennej. Zalewamy to zimną (od ciepłej robi się klucha!)
wodą i mieszamy, żeby nie było grudek. Można dodać troszkę
śmietany. Na zmniejszonym gazie dodajemy do sosu, mieszając. Jeśli po pierwszym podejściu nie osiągniecie planowanej gęstości, powtórzcie czynność. Po zagęszczeniu skontrolujcie czy smak się nie zmienił (
mąka co do zasady wciąga
sól, ale jak się przekonałam, różnie to bywa).Gotujemy
makaron (u mnie tagliatelle=wstążki, ale każdy inny jest równie dobry),
ryż, cokolwiek.Jeśli preferujecie wersję z
mięsem -
piersi z kurczaka doprawiłam
pieprzem ziołowym i
cytrynowym,
bazylią,
ziołami prowansalskimi,
solą i
czosnkiem granulowanym :) Można je wymieszać z sosem, można nałożyć tak jak u mnie. A - no i nie trzeba ich osobno smażyć, jeśli wam się nie chce - można je razem z liśćmi
szpinaku przyrządzić.Smacznego :)PS Pamiętajcie, że jeśli użyjecie
fety, niepotrzebna jest
sól.
Feta załatwia tę kwestię.