Wykonanie

Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia, czy ten typ ciasta ma polską nazwę. Trochę przypomina
biszkopt, ale tylko trochę - jest od niego dużo bardziej wilgotny i delikatny. To najlżejsze ciasto jakie w życiu
jadłam, znika w ustach zanim porządnie zdąży się je ugryźć. W smaku jak chlebek
bananowy, ale dużo delikatniejsze, puszyste. Jedno z najlepszych ciast
bananowych jakie
jadłam.Nie, nie pomyliłam się w ilości składników, tam tego naprawdę jest tak mało ;) piekłam w tortownicy 21cm, ale polecam jednak trochę mniejszą, ciasto wyjdzie wyższe. W oryginalnym przepisie po wyjęciu ciasta należy je obrócić do góry nogami - moje nie wyrosło aż do brzegów tortownicy, ale żeby zapewnić mu puszystość zastosowałam inny trick - rąbnęłam tortownicą o ziemię ;) upuszcza się ją płasko z wysokości ok. 50cm. Wiem, że brzmi drastycznie, ale działa :)Składniki:80g
mąki3
żółtka4
białka14g
cukru40g
cukru pudru35g
oleju45g
mlekaszczypta
soli2 mocno dojrzałe
banany1 płaska łyżeczka
proszku do pieczenia (w oryginale - 1/2 łyżeczki cream of
tartar, ale nie miałam)2 łyżeczki
cynamonu (w oryginale było pół, ale z późniejszą uwagą, że lepiej więcej, więc się dostosowałam :))Koszt: 6-7złCzas wykonania : 1,5hWykonanie:
Banany miksujemy na papkę, najlepiej blenderem. Dodajemy
żółtka,
olej,
mleko, zwykły
cukier, miksujemy. Dodajemy
sól,
mąkę,
cynamon, miksujemy. W osobnej miseczce
białka ubijamy na sztywno, pod koniec miksowania dodając
proszek do pieczenia i
cukier-puder. Dodajemy do bananowej masy
białka. Dużą łyżką/silikonową szpatułką mieszamy wszystko bardzo delikatnie, aż do połączenia. Staramy się nie mieszać zbyt długo, żeby ciasto wciąż było lekkie i puszyste od
białek. Wylewamy całość do tortownicy (wyłożyłam spód papierem). Nagrzewamy piekarnik do 165 stopni, i pieczemy ok. 50 minut, aż po dziabnięciu ciasta patyczek szaszłykowy będzie wychodził czysty. Po wyjęciu z piekarnika rzucamy tortownicą o ziemię. Warto przejechać
ostrym nożem, żeby odciąć ciasto od krawędzi tortownicy. Jeszcze lekko ciepłe kroimy i zajadamy się puchatą,
bananową mgiełką...

A tak, a co można zrobić z pestką od awokado? Zasadzić :)) zgodnie z instrukcjami z mojego ulubionego bloga o hodowli roślin egzotycznych wbiłam trzy wykałaczki w szerszy koniec pestki
awokado, po czym zanurzyłam go ostrą częścią do ok. 1/3 w naczyniu z
wodą. Naczynie stawiamy w nasłonecznionym miejscu. Po około 2-6 tygodni można spodziewać się kiełkowania ;) Kota można pominąć.