Wykonanie
Jakoś mi w tym tygodniu brakuje weny. To chyba
wina zbliżającej się jesieni - wieczorami muszę się opatulać szalem, gdy wychodzimy na spacer z psą. Codziennie wypijam kilka kubków gorącej
herbaty, a przechodząc obok lodziarni nawet nie zerkam w jej stronę. Wszędzie widać oznaki kończącego się lata - coraz mniej kwiatów, za to więcej kałuż, przez które nawet nie da się przeskoczyć.I powoli znów przychodzi ten melancholijno-sentymentalny nastrój, który trochę lubię, a trochę nie.Lubię, bo to czas na wspominki, te miłe i te smutne, ale w jakiś sposób znaczące. Bo uśmiecham się do siebie na widok wirującego na wietrze liścia, powoli spadającego na ziemię. Bo wszystko jest powleczone delikatną mgiełką, która sprawia, że potrafię się zdystansować.Nie lubię, bo czasami jest mi smutno, sama nie wiem
czemu. Bo ciągle mi zimno, a lodowatych dłoni nie
daje się ogrzać. Bo tak szybko robi się ciemno, ja robię się senna, a jeszcze tyle rzeczy chciałabym zrobić. A mi się nie chce. Dopada mnie totalne rozleniwienie; takie, którego nijak nie
daje się zwalczyć. I wiem, że te wahania nastrojów potrwają, aż spadnie pierwszy śnieg. A wtedy w głowie już tylko Święta, a w domu zapach
cynamonu...Dzisiaj mam dla Was muffiny, które były totalnym eksperymentem. Wypatrzyłam je na blogu Sweet days, gdy szukałam przepisu na bezglutenowe słodkości dla siostry C.
Mąka z
ciecierzycy intrygowała mnie już od jakiegoś czasu, zdecydowałam więc, że to dobry moment na jej przetestowanie.Można ją oczywiście po prostu kupić w sklepie. Ja jednak nigdzie nie mogłam znaleźć, więc kupiłam
ciecierzycę, taką suchą, nie w puszce. Zmieliłam ją w młynku do
kawy, po czym przesiałam, żeby pozbyć się większych kawałeczków. Nie wiem, jaka jest różnica
między tą, którą sobie przygotowałam, a taką gotową ze sklepu. Wiem za to, że moja spisała się doskonale. Muffiny wyszły miękkie i dość puszyste, a jednocześnie zwarte i bardzo sycące. Słodkie w ten charakterystyczny,
bananowy sposób, przyjemnie
kakaowe, z lekkim posmakiem
ciecierzycy. Jeśli jej nie lubicie, mogą nie przypaść Wam do gustu. Jeśli macie stosunek neutralny lub ją lubicie, myślę, że takie muffinki Wam zasmakują. Bez
mleka, bez glutenu - idealne dla alergików. Choć i wszystko jedzący zjadali je z apetytem.

Składniki:(na 10 sztuk)2
jajka100 g
cukru4 łyżki
oleju1
banan2 łyżki letniej
wody1 łyżka
soku z cytryny170 g
mąki z
ciecierzycy3 łyżki
kakao1 łyżeczka
proszku do pieczenia5 g świeżych
drożdżyDrożdże pokruszyć do miseczki. Dodać 1 łyżeczkę
cukru i 2 łyżki
wody, dokładnie wymieszać. Odsatwić na 15 minut.
Mąkę przesiać, wymieszać z proszkie do pieczenia i
kakao.
Jajka utrzeć z
cukrem na puszystą, jasną masę. Dodać
olej, rozgnieconego widelcem
banana i
sok z cytryny; zmiksować. Partiami dodawać
mąkę, miksując na najniższych obrotach miksera. Na końcu dodać rozczyn, połączyć.Ciasto przelać do formy na muffiny wyłożonej papilotkami.Piec w 180 st. C. przez 25 minut, do suchego patyczka.Ostudzić na kratce.Smacznego!No, a teraz już czas najwyższy zebrać się w sobie i zrobić coś pożytecznego.Może muffiny...?