Wykonanie
Weekend minął sama nie wiem kiedy. W sobotę byłam u koleżanki, i muszę powiedzieć, że to było bardzo specjalne doświadczenie. Głównie ze względu na dzieci, które liczebnie miały przewagę nad dorosłymi. O mamuniu, cóż to był za hałas! Chyba jeszcze nigdy nie widziałam tylu maluchów na tak małej powierzchni. Jedyny spokojny moment, to kiedy każde z nich (przedział wiekowy od półtora do dziewięciu lat) usiadło z telefonem. Jedni grali, inni oglądali pociągi albo słuchali muzyki. Każde swojej, każde czego innego. Gdy wróciłam do domu, wydawał mi się niesamowicie cichy...C., przed moim wyjściem wydawał się dość podekscytowany. Stwierdził, że będzie cały dzień grał, a okazało się, że po ciężkim tygodniu był w stanie tylko spać... Chyba trochę było mu szkoda straconego czasu; z drugiej jednak strony, w końcu wypoczął, i w poniedziałek ruszył do pracy z nowymi siłami.W niedzielę wybraliśmy się do brata C. na urodziny. Było pyszne jedzonko, ciasto
czekoladowe z
lodami i tylko dwójka dzieci. Cicho, spokojnie i przyjemnie. Po powrocie do domu spędziliśmy miły wieczór w towarzystwie Pritchettów i Dunphy'ów, za którymi ostatnio przepadamy. (Dla niewtajemniczonych: serial Modern family podbił nasze
serca humorem i świetną grą aktorską.)A
potem znów był poniedziałek...Dzisiaj mam dla Was babeczki, których zdjęcia przypadkiem znalazłam, a które na publikację czekają już czas jakiś. Niemniej, moment wydaje się dobry - mocno
czekoladowe, urocze, lekko pachnące
cynamonem... Można by dodać do ciasta nieco
przyprawy do piernika, i wtedy idealnie wpasują się w klimat.Babeczki z
bezą na wierzchu robiłam już wcześniej, i wszyscy się nimi zachwycali. Te zabrałam do rodziców C. z okazji moich urodzin, i cieszyły się większym powodzeniem niż tort. Głównie ze względu na rozmiar i formę podania - można sięgnąć po takie maleństwo i zjeść na raz lub dwa, nie potrzeba talerzyka, a dowodów w postaci papierka można się pozbyć błyskawicznie. Smakowały wszystkim, małym i dużym, choć bratanek C. namiętnie zlizywał
bezę, a resztę oddawał najbliżej znajdującemu się dorosłemu.Polecam Wam ogromnie te słodkie maleństwa, będą świetnym deserem, a jednocześnie uroczą ozdobą stołu.

Składniki:(na 28 sztuk)140 g
mąki orkiszowej30 g
kakao1 łyżeczka
proszku do pieczenia1/8 łyżeczki
soli60 g ciemnego
brązowego cukru1
jajko150 ml
jogurtu naturalnego45 ml
oleju100 g
czekolady mlecznejbeza włoska:2
białka80 ml
wody220 g
cukru1 łyżeczka
cynamonuMąkę przesiać z
kakao, wymieszać z proszkiem,
solą i
cukrem.
Jajko lekko ubić, wymieszać z
jogurtem i
olejem.Wlać mokre składniki do suchych, wymieszać tylko do połączenia składników. Dodać posiekaną
czekoladą, wymieszać.Ciasto przełożyć do formy na mini muffiny wyłożonej papilotkami.Piec w 180 st. C. przez 20-25 minut, do suchego patyczka.Ostudzić.
Cukier zagotować z
wodą i
cynamonem. Gdy
syrop osiągnie temperaturę 115 st. C. zdjąć z ognia.
Białka ubić niemal na sztywno, pod koniec wąskim strumieniem wlewając gorący
syrop. Ubijać przez około 10 minut, aż
beza ostygnie.
Bezę przełożyć do rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdki, wyciskać dekoracyjnie na muffiny. Wierzch
bezy opalić palnikiem do creme brulee.Smacznego!Mao, Tato, przyjdzie paczka! Tylko proszę się nie denerwować - tym razem to nie książki.Udało mi się wygrać u Beaty zestaw
miodów - akurat by mi się przydały przed Świętami... Nic to,
miody przechowują się dobrze, więc poczekają na mnie tę chwilę.