Wykonanie
Odkąd powiedzieliśmy Zuzi o tym, że w tym roku większą część wakacji spędzimy w podróży, zwiedzając Francję, Włochy oraz kilka innych
krajów po drodze, o niczym innym nie
mówi.
Spędza czas przy swojej
mapie zaznaczając miejsca, które odwiedzimy, dopytuje o to, co tam zobaczymy i zaciera ręce na myśl o tych wszystkich bagietkach oraz pizzy, które zamierza tego lata zjeść :) Nasza mała księżniczka ma zdecydowanie duszę podróżniczki ;)
Rodzinne wakacje z prawdziwego zdarzenia to coś, co planowaliśmy już od dawna, ale z roku na rok przekładaliśmy z takich, czy innych względów. Tym razem jednak postanowiliśmy się nie poddawać i, mimo i tak już napiętego grafiku, wpisaliśmy w kalendarz daty, kupiliśmy bilety i zarezerwowaliśmy noclegi. Teraz pozostaje nam tylko czekać na nadejście lata.
…. Taaak, czekać…
Ja wiem, że oczekiwanie na coś to połowa przyjemności, ale naprawdę nie miałabym nic przeciwko temu, żeby lipiec nadszedł w tym roku chociaż troszkę szybciej. Tak miło byłoby już popijać
kawę w ogródku jakiejś uroczej francuskiej kawiarenki, wygrzewając twarz w słoneczku.. :)
Tymczasem mamy zaledwie luty – zimny i ponury, jak na tą
porę roku przystało. I, gdy patrzę na chmury za oknem oraz uginające się pod
naporem wiatru drzewa, mam wrażenie, że wakacje to jeszcze bardzo, bardzo odległa perspektywa.
Całe szczęście mam na pocieszenie całą półkę książek kucharskich. Z przyjemnością wyszukuję w nich przepisy, mogące choć na chwilę przenieść nas w miejsca, które za kilka miesięcy będziemy oglądać własnymi oczami. A ponieważ najbardziej odpowiadają mi włoskie smaki, to od kuchni włoskiej zaczęłam swoją przedwakacyjną kulinarną podróż po Europie :)
Jeżeli jeszcze nie
mieliście okazji ich jeść, gnocchi to takie włoskie kopytka. Możecie je przygotować sami w domu lub, jak ja, pójść na łatwiznę i kupić opakowanie w supermarkecie. Są dosyć popularne, więc z pewnością uda się Wam wyszukać takie z dobrym składem.
Przepis na to danie znalazłam w „Italian
home baking”
Gino D’Acampo i od razu wiedziałam, że to coś dla mnie. Kilka składników, minimum wysiłku i obiad gotowy, czyli, jeśli o mnie chodzi, kulinarny ideał :)
Robiłam to danie już kilka
razy i za każdym razem się nim zachwycam; włosi naprawdę potrafią wyczarować coś z niczego. Danie jest po prostu przepyszne i, jak dotąd, smakuje każdemu, kogo nim częstuję. Nawet Zuzia, bardzo bądź co bądź wybredna, zjada za każdym razem całkiem przyzwoitą porcję, ani razu nie narzekając. Wedle mojej miary, lepszej rekomendacji nie potrzeba ;)
Przyznam jednak, że ostatecznie zmieniłam nieco oryginalny przepis. Całość wydawała mi się zbyt rzadka, przez co przypominała bardziej zupę z kluseczkami, niż zapiekankę. Dałam zatem mniej passaty do sosu i zmniejszyłam ilość
sera, dzięki
czemu całość jest bardziej treściwa, a jednocześnie nie straciła ani trochę na smaku.
Gdybyście
mieli kłopot ze znalezieniem passaty pomidorowej, może zastąpić ją zblendowanymi
pomidorami w puszce. Próbowałam i (poza nieco gęstszym sosem, który zawsze możecie rozrzedzić odrobiną
wody), nie zauważyłam różnicy – zapiekanka smakuje tak samo dobrze.
Polecam :)
Składniki (porcja dla 4 osób):
3 łyżki
oliwy1 duża
czerwona cebula500ml passaty pomidorowej (lub puszka
pomidorów)
10 świeżych liści
bazyliisól i
pieprz do smaku
500g gniocchi
2 kulki
sera mozzarella50g świeżo startego
parmezanuDodatkowo:
1 – 2 łyżki
oliwy oraz kilka listków
bazylii do dekoracji
bagietka lub inne
pieczywo do podania (opcjonalnie)
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzej do temperatury 190ºC.
Oliwę rozgrzej w sporym rondlu. Dodaj
cebulę i podsmażaj przez 4 – 5 minut. Dodaj passatę i gotuj, nieprzykrytą, przez około 10 minut, aż część płynu odparuje. Dodaj liście
bazylii, dopraw
solą oraz
pieprzem i odstaw na bok.
Gnocchi wrzuć na osolony wrzątek i gotuj, do czasu, aż zaczną wypływać na wierzch. Odcedź i przełóż do garnka z
sosem pomidorowym. Wymieszaj.
Mozzarellę pokrój w sporą kostkę, wrzuć do garnka z kluskami w sosie i wymieszaj szybko.
Całość przełóż do naczynia żaroodpornego, posyp startym
parmezanem i wstaw do piekarnika. Piecz przez około 10 – 12 minut, aż
ser na wierzchu się roztopi i wszystko zacznie delikatnie bulgotać.
Podawaj gorące ze świeżym
pieczywem (np.
bagietką), polane dodatkową łyżką lub dwiema
oliwy i udekorowane świeżą
bazylią.
Smacznego :)
Reklamy