Wykonanie

Kiedy na rekrutacjach pytam kandydatów na czym im najbardziej zależy, co ich motywuje, kiedy łatwiej odnoszą sukcesy, jak sobie radzą ze stresem i pada odpowiedź, że odpowiednia atmosfera, bez wahania wybieram takich ludzi. To od nas zależy jaka będzie i czy stworzymy sobie odpowiednie warunki na większą część doby, jaką spędzamy w pracy.Wszyscy musimy się starać, żeby atmosfera była znośna, bo tylko wtedy możemy stworzyć coś wspólnie. Nie chcę nikogo pouczać, bo to jest mój przepis na sukces, ale tym początkiem chciałam teoretycznie wprowadzić w praktyczny dowód na to, że tak właśnie się zachowujemy.Zespołowo podchodzimy do biznesu i zespołowo świętujemy okoliczności.Zrzuta na składniki i bez specjalnego wysiłku przygotowaliśmy urodzinowe ciasto dla jednego z nas. Właściwie ja przygotowałam i za pieczenie nie
brałam tantiemów ;)
Tarta była wyborem jubilata, którego umiejętnie podpytalismy o preferencje na ciasta, ale przepis, który zachwycił nie tylko jego, ale i pozostałych kolegów, był "narzucony" pięknym zdjciem KUKBUKowej okładki z numeru 3.Spód:250 g
mąki pszennej50 g zmielonych
migdałów200 g
masła2
żółtkaKrem:opakowanie budyniu
waniliowego400 ml
mleka300 g
serka mascarpone2 łyżki lemon
curd1 łyżeczka pasty waniliowej2 opakowania
malin2 plastry świeżego
ananasa2 łyżki
konfitury malinowej
Mąkę wymieszałam z
migdałami i
cukrem pudrem. Dodałam pokrojone w drobną kostkę
masło i posiekałam zimnym nożem razem z
mąką. Dodałam
żółtka, które wbiłam do wgłębienia i zagniotłam bardzo szybko ciasto, które chłodziłam dwie godziny w lodówce owinięte folią spożywczą.Po tym czasie rozwałkowałam ciasto na grubość pół centymetra i wyłożyłam nim, wysmarowaną
masłem, formę na tartę. Dokładnie docisnęłam ciasto, odcięłam nadmiar, wyłożylam dno papierem i wysypałam
jasia fasolę. Piekłam 20 minut, po czym zdjęłam papier z jasiem i dopiekałam jeszcze 15 minut, cały czas w 180 stopniach.Ugotowałam
budyń z
waniliową pastą w mniejszej ilości
mleka, niz zaleca producent. Kiedy był już zimny zmiksowałam go z
serkiem i lemon
curd. Na zimny spód przełożyłam masę budyniową, a na niej
owoce.
Maliny posmarowałam już wystudzoną, przetartą przez sito
konfiturą malinową, którą wcześniej podgrzałam. Ciasto posypałam
cukrem pudrem i włożyłam na noc do lodówki.Następnego dnia, włożyliśmy dwie race w tartę, żeby przez chwilę "robiła" za tort i odśpiewaliśmy chóralne "sto lat" :)