Wykonanie
Nie umiem (wcale zresztą nie próbuję...) się powstrzymać przed wyszukiwaniem nowych przepisów na pierniczki, a później ich wypróbowywaniem. Te maleńkie, korzenne
ciasteczka mają niesamowitą właściwość - znikają z puszek szybciutko, w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach, a Rodzina i znajomi ciągle domagają się kolejnych porcji. Naprawdę ciężko jest uchować jakieś do Świąt... Trzeba je chować głęboko, gdzie nikt nie spodziewałby się ich znaleźć. Albo przygotowywać te, na których można sobie zęby połamać zaraz po upieczeniu. Wtedy jest szansa, że konsumenci, zrażeni i nieusatysfakcjonowani, dadzą im poleżeć i w spokoju doczekać Wigilii...Cóż, pierniczki, które chcę Wam dzisiaj zaproponować, mają być chrupkie, więc zbyt długie leżakowanie im nie grozi. Przepis znalazłam w książce Scandilicious baking Signe Johansen i muszę uczciwie przyznać, że marzyłam o nich już od dawna. Kupiłam nawet specjalne foremki w Ikei! Ale tak jakoś... Lata mijały, a ja nadal
jadłam tylko kupne pepperkaker . Jest to ich szwedzka nazwa; po polsku byłyby to po prostu
pieprzne ciasteczka. Nazwa pochodzi z dawnych czasów, gdy
czarny pieprz był ich nieodzownym składnikiem; dzisiaj wiele receptur go pomija, ale za Signe, postanowiłam z niego nie rezygnować. Dzięki temu
ciasteczka mają charakter!Wbrew pozorom, nie są aż tak pikantne, ale pięknie pachną
korzennymi przyprawami. Są chrupiące i nie przypominają za bardzo tradycyjnych
polskich pierniczków. Są jednak pyszne, i zdecydowanie warto je sobie upiec!Zabawa z
ciastem może być nieco uciążliwa; jest ono dość miękkie i lepkie, bez podsypywania
mąką się nie obejdzie. Najlepiej wałkować je już na blasze, inaczej ciężko może być przenieść cieniutkie
ciasteczka z blatu. A im cieńsze, tym lepsze i bardziej chrupiące! Moja pierwsza partia wyszła zbyt pulchna, później opanowałam system i każda blaszka wyglądała lepiej.Pierniczki nieco rosną, należy więc zachować odstępy.I jeszcze jedno - użyłam foremek z Ikei różnej wielkości: od malutkich ślimaczków, jeży i wiewiórek, przez średniej wielkości niedźwiadki i lisy, aż do całkiem pokaźnych
łosi (tudzież reniferów). Nie wiem więc, ile pierniczków wyjdzie, jeśli - tak jak Signe - postawicie na bardziej tradycyjne kształty.Pepperkaker

Składniki:(na 60-65 sztuk)150 g miękkiego
masła150 g
cukru70 ml melasy50 ml złotego
syropu75 ml
mleka1
żółtko450 g
mąki pszennej2 łyżeczki mielonego
imbiru2 łyżeczki mielonego
cynamonu1 łyżeczka mielonego
kardamonu1/2 łyżeczki mielonych
goździków1/4 łyżeczki mielonego
czarnego pieprzu1.2 łyżeczki
soli1 łyżeczka
sody oczyszczonejUtrzeć
masło z
cukrem na puszystą, jasną masę.Melasę,
syrop,
mleko i
żółtko dokładnie ze sobą wymieszać. Do drugiej miski przesiać 400 g
mąki, dodać
przyprawy,
sól i
sodę. Wymieszać. Na zmianę dodawać do masy
maślanej, miksując na najniższych obrotach miksera. Jeśli ciasto będzie zbyt luźne, dodać pozostałą
mąkę.Ciasto podzielić na pół, z każdej części uformować kulę, a następnie spłaszczyć, formując dysk o średnicy 10 cm.Zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez noc.Ciasto wyjąć z lodówki 15-20 minut przed wałkowaniem.Wałkować ciasto na grubość 2-3 mm (im cieniej, tym
ciasteczka będą bardziej chrupiące), układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Najlepiej jednak wałkować od razu na papierze, wycinać kształty a następnie usunąć pozostałe ciasto spomiędzy
ciastek.Piec w 170 st. C. przez 8-10 minut.Ostudzić.Smacznego!

Czy zdajecie sobie sprawę, że zostało raptem dziewięć dni do Wigilii...?Ach, już się nie
mogę doczekać!