Wykonanie
Hej hej!Jeśli
śledzicie nas na portalach społecznościowych, pewnie wiecie, że pojechałyśmy w weekend na zawody do Warszawy. Nie chcemy Wam tu opowiadać o zmaganiach Moni w tańcu, tylko pokażemy miejsca warte/nie warte obejrzenia.A więc...Zapraszamy!

1. ZapiecekChciałyśmy w końcu pójść gdzieś indziej, ale znowu wylądowałyśmy w tym samym miejscu... Niestety (albo i stety) tamtejsze pierogi są tak pyszne, że za każdym razem przyjeżdżając do Warszawy głodne biegniemy na starówkę do Zapiecka.Mimi wzięła pierogi zapiekane z
mięsem, a Moni gotowane z
mięsem i
kapustą. Raczej nie musimy mówić, czy są dobre, czy złe... ;)

2. Petit appetitOczywiście po obiadku obowiązkowy deserek. Przechodząc obok tej kawiarenki, od razu czuć zapach świeżego
pieczywa,
croissantów, jednym słowem - zapach Francji.Mimi wzięła sernik z
czekoladą, a Moni ciepłe brownie. Przepyszne!Siedziałyśmy na dworzu pod kocykiem, jadłyśmy ciasto - żyć nie umierać!Obsługa zawsze uśmiechnięta i życzliwa.Polecamy!



3.
Mąka i
wodaWłoska restauracja, położona w zaułku. Chodziłyśmy w tą i z powrotem szukając jej na Chmielnej, a tu okazuje się, że trzeba wejść jeszcze w bramę. Mimo nieoczywistego położenia, było tam bardzo dużo ludzi.Zamówiłyśmy focaccię i margharitę..Nie zawiodłyśmy się! Kolejny lokal z przepysznym jedzeniem i dobrą obsługą. Pizza zniknęła w 5 minut, a my zauważyłyśmy, że sos był robiony na miejscu ze świeżych
pomidorów. A co do focacci, też pyszna.




4. Dr. DonutTutaj mamy Wam do opowiedzenia jedną z licznych i wstrząsających przygód M&M .18:40 - stoimy sobie na przystanku i czekamy na autobus. Wsiadłyśmy do niego i sobie jedziemy. Miałyśmy podjechać tylko 3 przystanki, a tu mija piąty, szósty, a dalej nie nasz cel... Patrzymy na tablicę, a tam "trasa zmieniona z powodu meczu Legii"... No dobra, chyba wysiądziemy w końcu w pobliżu tego
Mostu Poniatowskiego. Przejeżdżamy pierwszy raz obok Placu
Trzech Krzyży, później drugi raz. Stwierdziłyśmy, że chyba
pora wysiąść.Przesiadłyśmy się w jakiś autobus, który ma jechać w stronę tego
Mostu. Oczywiście znowu "trasa zmieniona...". Po raz trzeci przejeżdżamy przez Plac
Trzech Krzyży, jedziemy przez Łazienki, Torwar... Dobija godzina 20, a my nadal krążymy dookoła Warszawy. Chciałyśmy przejechać tylko 2 kilometry, a wyszło miliony, (przy okazji czwarty raz przejeżdżamy przez Plac
Trzech Krzyży).W końcu wysiadłyśmy w punkcie wyjścia i poszłyśmy do:

5. Cheesecake cornerJedno słowo - obłęd!Mimi miała sernik z
ciastkiem w środku (nie wiem, jak się nazywa), a Moni z
białą czekoladą i
truskawką. Takie słodkie, że nie dotrwałyśmy do końca, a takie pyszne, że nie chciałyśmy przestać jeść.

Wszystko to przy widoku pokazu multimedialnych fontann. Pierwszy raz uczestniczyłyśmy w takim wydarzeniu. Na początku były reklamy - tak, reklamy wyświetlane na fontannie. To było takie głupie, że aż śmieszne i jako jedyne tam pękałyśmy ze śmiechu oglądając reklamę loterii.Po pokazie cały tłum w pogoni za złapaniem jedynego autobusu. W końcu przyjechał i wszyscy się rzucili na drzwi tak, że nie mogły się domknąć... Skończyło się awarią busa i byliśmy skazani na czekanie na następny.


6.
Bułkę przez bibułkęŚniadanie Mistrzów godne każdego smakosza. Jajeczniczka ze
szczypiorkiem zagryziona chrupiącym
pieczywem niczego sobie.
Jajka na miękko z wolnego wybiegu, rónież zagryzione chrupiącym
pieczywem i popite lemoniadką - pycha!

7. ManekinI ostatni punkt naszej kulinarnej podróży - kultowy Manekin. Miałyśmy szczęście, że długo nie musiałyśmy czekać na stolik, bo to, co się tam później działo... Nie przychodźcie tam w godzinach szczytu, bo prędzej umrzecie z głodu. Ale ludzie czekają nie bez powodu - aby zaznać smaku nieskończonej
słodyczy...W karcie możecie znaleźć naleśniki w każdej postaci - na słono. na słodko, jako pancakes'y, zapieczone z
serem...My oczywiście wybrałyśmy opcję z
czekoladą, bo jakby inaczej ;)Mimi wzięła pancakes'y z nutellą i
truskawkami, a Moni
czekoladowe pancales'y z
białą czekoladą i
jagodami. Nie wzięłyśmy nic do picia...Pancakes'y puszyste i słodkie, podobne do tych w mr. Pancake'u.W lokalu jest bardzo głośno, ale to wszystko zagłusza dobra muzyka.Polecamy!

Nie pierwszy i mamy nadzieję, że nie ostatni raz byłyśmy w naszej stolycy (wcześniejsza relacja oczami "jedzeniocholika - kliknij TU). Za każdym razem jak jesteśmy w Warszawie, to odkrywamy coraz to lepsze miejsca, do zjedzenia czegoś smacznego i nie tylko.

~M&M