ßßß Cookit - przepis na Boston port - warszawskie rybne niebo!

Boston port - warszawskie rybne niebo!

nazwa

Wykonanie

Maciej Nowak w swojej recenzji opisywał to miejsce jako najlepszy rybny punkt w Warszawie. Z całym moim szacunkiem do tego pana wiele tego typu recenzji przepuszczam przez palce bo ile ludzi – tyle opinii. Postanowiłam więc zabrać ze sobą rodzinę i wypróbować tę najlepszą zupę rybną w mieście oraz słynny talerz ryb zwany zestawem bałtyckim.
Restauracja położona jest na mokotowie w okolicy parku Dreszera oraz słynnego basenu Warszawianka. Okolica, co tu dużo mówić – słaba. Ta część mokotowa jest po prostu brzydka a na okolicznych skwerach próżno szukać rodzin z dziećmi. Natomiast język jakim się posługują stali bywalcy tamtejszych terenów zielonych zdecydowanie dla rodzin z dziećmi (nawet i bez) się nie nadaje. Więc co tu się dużo dziwić. Niemniej jednak za sprawką Groupona do tej restauracji się wybrałam a po przeczytaniu recenzji Nowaka – pojawiła się ogromna ciekawość tego miejsca.
Styl tej restauracji przyrównałabym raczej do baru szybkiej obsługi czy chińczyka u mnie na osiedlu. Boston port położony jest w małym pawilonie z dobudowanym i oszklonym patio (atrium?). W środku znajduje się nie więcej niż 10 stolików z czego tylko 3 są 4-osobowe. Lokal jest mały ale dzięki oszkleniu części jadalnej nie odnosi się wrażenia klaustrofobii. Na plus zdecydowanie przemawia jego wręcz sterylna czystość oraz pani kelnerka co chwilkę biegająca z jakimś środkiem czyszczącym i przecierająca zwalniające się stoliki. To co mnie zdziwiło na wejściu to to, że pomimo mojej wcześniejszej rezerwacji nie było dla nas przygotowanego stolika. Na szczęście po chwili jeden się zwolnił i bez przeszkód mogliśmy rozpocząć testowanie.
W ofercie mieliśmy zupę (do wyboru chyba z 6 różnych) oraz zestaw bałtycki z dodatkami (frytki, ziemniaki, ryż) oraz zestaw surówek. Mój mąż zamówił sobie żurek natomiast ja – słynną zupę rybną. To co ukazało się moim oczom chwilę potem spowodowało, że w mojej głowie pojawiła się myśl – masakra!
Szczególną moją uwagę zwróciła czerwona papryka na wierzchu. Pomyślałam sobie „kurcze, Nowak chyba był w tej restauracji bardzo dawno temu i od tego czasu pewnie spoczęli na laurach”. No nic… dali to zjem. Wymieszałam, spróbowałam i… trafiłam do nieba! Serio. Jadłam już zupy rybne zarówno nad Bałtykiem, jak i za granicą ale ta była po prostu nieziemska. Właściwie była to zupa krem – bardzo gęsta z bardzo dużą ilością kawałków ryb (również ości – co dowodzi jej prawdziwości), ze świeżymi ziołami, fajnie słonawa ale nie za bardzo. Smak jej w ustach miałam jeszcze długo po tym jak wyszliśmy z restauracji.
Do zamówionego przez męża żurku dodaje były grzanki czosnkowe z pełnoziarnistego chleba tostowego. Nie wyglądały dobrze ale były pyszne. Sama zupa natomiast nic szczególnego nie miała poza tym, że smakowała jak u mojej mamy z dużą ilością dodatków (grzyby, mięso i jajko).
Drugiego dania nie mieliśmy do wyboru. Narzucono nam zestaw bałtycki składający się ze smażonych flądry, dorsza i śledzi. Podane z sałatką, dekoracją oraz masłem ziołowym. Dodatkiem były ziemniaki oraz frytki. Na uwagę zasługiwały jeszcze zestawy surówek w których obok standardowej „rybnej” sałatki z kapusty pekińskiej podano surówkę z marchwi z dodatkiem ananasa. Bardzo po domowemu w polskim stylu czyli tak jak uwielbiam.
Podobno oprócz zupy rybnej ten lokal słynie właśnie z tego zestawu. I słusznie! Nawet nad morzem nie jadłam lepszych smażonych dorszy. O flądrze już nie wspomnę. Śledzie nie są moim ulubionym gatunkiem szczególnie konsumpcyjnym i one po prostu mi nie smakowały. Dodatkiem na tym talerzu była sałatka i przyznam się bez bicia nie wiem z czego była zrobiona. Idealnie pasowała do dorsza i podkreślała jego smak wręcz podręcznikowo. Po prostu niebo! W trakcie jedzenia można było odnieść wrażenie, że jest się nad Bałtykiem w jednym z wakacyjnych kurortów. Ryby były świeże, nie mrożone, pachnące rybą a nie rybnym odorem. Dodatki w ilości odpowiedniej – nie za dużo i nie za mało.
Reasumując. Odkryłam moje miejsce na wypady na rybkę!
Za cały obiad zapłaciliśmy 89zł (oszczędzając ponad 30%) kupując kolację przez groupon w trakcie trwania Tygodnia Restauracji. To już druga edycja tej akcji i szczerze powiem – druga w której biorę udział. Rewelacyjny moment na wypróbowanie wspaniałych restauracji które wcześniej znaliśmy tylko ze słyszenia lub z recenzji słynnych krytyków (tak jak ja Boston port).
Akcja potrwa do 24-go lutego i bierze w niej udział 70 najlepszych restauracji z sześciu miast: Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Poznania, Trójmiasta oraz Śląska.
Źródło:http://kulinarnapiniata.pl/boston-port-warszawskie-rybne-niebo