Wykonanie
Nie wiem czy duszki bardziej straszą, czy się boją. Czy krzyczą "buu!", czy "aaa!". A może jedno i drugie? Takie rozdarte
ciasteczka.Pierwszy raz robiłam kuchenne Halloween, przynajmniej w słodkiej wersji. Właściwie nie wiem
czemu wcześniej nie obchodziłam straszącego święta, jest z nim tak dużo zabawy, że to aż żal nie bawić się w straszenie. Tym bardziej, jeśli jest kolorowe,
czekoladowe i słodkie.Nie chciałam dodawać do
ciastek gotowych
barwników spożywczych. Ale czym tu je w takim razie zabarwić? Nic prostszego -
przyprawy! W ruch poszło
kakao (brązowe),
kurkuma (żółta) i
słodka papryka (czerwona, a po połączeniu z
kurkumą -
daje intensywny halloweenowy
pomarańcz). Powycinałam grubsze niż zwykle
ciasteczka, poczekałam, aż się upieką i wymalowałam duszkom oczy i rozdarte buzie.I już, można straszyć!
(
Ciasteczka-duszki I)Składniki:240 g
mąki pszennej + odrobina do podsypywania150 g
masła, miękkiego, posiekanego na małe kawałki110 g drobnego
cukru1 łyżka
mlekaNa zabarwienie
ciasteczek:1 kopiata łyżka dobrego
kakaosproszkowana
kurkuma (max 1 łyżeczka)sproszkowana
słodka papryka (max 1/2 łyżeczki)Na duszkowe buzie:pół tabliczki stopionej
gorzkiej czekoladypół tabliczki stopionej
białej czekoladyPrzygotowanie:1. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni C. Blachę wyłóż papierem do pieczenia.2. Do dużej miski przesiej
mąkę, dodaj
masło i rozetrzyj palcami tak jak na kruszonkę. Dosyp
cukier,
kakao, wlej
mleko i wymieszaj wszystko dokładnie. Wyrób gładkie ciasto. Nie schładzaj go w lodówce.3. Rozwałkuj ciasto na blacie podsypanym
mąką (żeby ciasto się nie przyklejało). Jeśli ciasto nie da się gładko rozwałkować, np. rozwarstwia się, należy przełożyć ciasto do miski, dolać odrobinę
mleka (niepełną łyżkę) i odrobinę
mąki (mniej niż jedną łyżkę - tylko tyle, żeby ciasto przestało się kleić do rąk), wtedy można rozwałkować już bez obaw, że ciasto nie będzie trzymać się razem przy wycinaniu
ciasteczek.4. Żeby zrobić
ciasteczka w kolorach Halloween, podziel ciasto na trzy części. Do jednej dosyp
kakao i wyrób jak plastelinę - żeby
kakao "wgniotło" się w kulkę ciasta i nadało jej jednolity brązowy kolor. Do drugiej części ciasta dodaj
kurkumę (tylko tutaj ostrożnie, nie od razu całą porcję, tylko po trochę - lepiej dodać mniej niż za dużo, bo może zmienić smak
ciastek), do trzeciej części -
paprykę i
kurkumę (tak samo jak przy
kurkumie - stopniowo, do uzyskania
pomarańczowego koloru).5. Powycinaj
ciasteczka foremkami. Niezbyt cienko, mniej więcej na grubość pierniczków, czyli 4-5 mm. Ułóż je na blasze do pieczenia, wstaw do piekarnika i piecz ok. 12-15 minut, aż ładnie się zarumienią. Przed pieczeniem nie musisz ich smarować
jajkiem ani
mlekiem.6. Po wyciągnięciu gorących
ciasteczek z piekarnika, daj im ostygnąć, rozpuść
czekoladę w kąpieli
wodnej i przełóż do rękawa cukierniczego. Ja mam znacznie lepszą opcję - przekładam
czekoladę do małego woreczka, takiego, w jaki pakuje się kanapki, odcinam mały rożek i mam najbardziej precyzyjne narzędzie do dekorowania
czekoladą - wychodzą małe strużki, którymi można malować jak cienkim pędzelkiem.
Czekoladą narysuj duszkom oczy i buzie.
Mario Vargas Llosa - Marzenie Celta
Ta książka nie jest łatwa. Czyta się ją ciężko, opornie, nawet z lekkim wysiłkiem. Czy warto? Zakończenie jest świetne. Ale biorąc pod uwagę cały środek, nie jestem już taka pewna. Bo książka (każda, generalizuję) to nie jest tylko pierwsza złota myśl i ostatnie zdanie, ale głównie to, co w środku. Pierwszy i ostatni fragment może podkręcać książkę na plus, pod warunkiem, że cała reszta też jest fantastyczna. A Marzenie Celta nie było dla mnie spektakularnym przeżyciem. Ot, dobrze napisane, ale w czytaniu ciężkie. Nie chodzi nawet o to, że porusza trudne tematy (oczekiwanie Rogera, głównego bohatera, na wykonanie wyroku w celi śmierci, poprzetykane jego wspomnieniami i refleksjami, do których dochodzi nierozwiązana zagadka, czy rzeczywiście został skazany słusznie, czy padł ofiarą zagmatwanego spisku).Myślałam (nawet miałam nadzieję, naprawdę dużą), już w trakcie czytania, że może to, że noblista, że lubię kilka innych jego książek, może to sprawi, że Marzenie... wyda mi się wciągające. Ale tu klops. Nie potrafię się wciągnąć w coś, przy czytaniu czego myśli uciekają mi na prawo i lewo. Czytam, czytam, czytam i... orientuję się, że ciągle patrzę na jedną i tą samą linijkę, zupełnie bezrefleksyjnie.Nie rzuciłam książki w połowie. Doczytałam do końca, bo zawsze doczytuję, choć w tym przypadku przeżycie to nie było najłatwiejsze i najprzyjemniejsze.W
trzech słowach: szału nie ma.