Wykonanie
Letnie popołudnie i skończyłam właśnie dzisiejszą zleconą robótkę. Nic mi się nie chce, no może tylko w spokoju poczytać jakąś dobrą książkę, ale na to nie pozwalają panowie budujący nowy blok na sąsiedniej posesji . . . Wiercą, burczą, stukają, pukają, rzucają żelastwem i ogólnie hałas od 6-stej rano do 10-tej wieczorem więc mam ich coraz bardziej dość. Na dodatek tak jest już czwarty miesiąc a końca nie widać, ale takie życie i co
mogę poradzić ? Niby taką mają pracę a jak skończą to może osiedle będzie jeszcze ładniejsze - tylko czy ja nie zwariuję wcześniej ?Czytać się nie bardzo da no to ja też potłukę się trochę - garami w kuchni :) Robotnicy za karę deseru nie dostaną, ale Żarłoczki i owszem, grzeczni byli.
Kasza wpadła mi w ręce jakoś przypadkiem to niech będzie
kasza - na smutki, na upał, na "niechcemisięnic" . . .
Kasza dobra na wszystko :)Kiedy będziecie to czytać mnie tutaj nie będzie - popędzę od rana walczyć ze światem i życiem, panowie na budowie będą sobie hałasować w najlepsze a po deserze pewnie pozostanie tylko wspomnienie.
Czemu ten czas tak gna ? Czasami chciałabym zatrzymać go chociaż na kilka dni . . .

składniki :250 ml
mleka sojowego waniliowego3 łyżki
kaszki manny2 łyżki
cukru trzcinowego200 ml
śmietanki kremówki 30 %kilka łyżek
jogurtu naturalnegook. 3/4 szkl.
owoców - u mnie
jagody,
maliny,
truskawki1 łyżka
soku z cytrynycukier do smaku - u mnie 1 łyżka1/2 łyżeczki
mąki ziemniaczanej80 g małych
ciasteczek arachidowych

sposób przygotowania:
kaszę i
cukier wsypałam do zimnego
mleka, garnek postawiłam na ogniu i cały czas mieszając rózgą gotowałam aż masa porządnie zgęstniała. Przełożyłam ją do miseczki, przykryłam szczelnie folią spożywczą i odstawiłam do zupełnego wystudzenia.
Owoce opłukałam i dobrze osączyłam.
Jagody i
maliny wsypałam do rondelka w całości,
truskawki pokroiłam na kawałki. Dodałam
sok z cytryny i
cukier, podgrzałam aż puściły sok.
Mąkę rozmieszałam w kilku łyżkach zimnej
wody i dolałam do
owoców - mieszając doprowadziłam do wrzenia. Mieszałam delikatnie żeby
owoce nie rozpadły się zupełnie. Odstawiłam do ostudzenia.Zimną
śmietankę ubiłam na sztywno. Wystudzoną
kaszkę zmiksowałam, ale przyznam, że lubię jak są małe grudki. Partiami dodawałam ubitą
śmietanę i mieszałam łyżką. Na koniec dodałam 5 łyżek
jogurtu naturalnego - jeśli dla kogoś masa będzie za mało słodka może ją nieco dosłodzić
cukrem pudrem, ale według mnie nie ma takiej potrzeby.
Ciasteczka lekko pokruszyłam i złożyłam deser. Na dno szklanek wsypałam po łyżce kawałków
ciastek, na to 2 czubate łyżki
kaszy,
potem sprawiedliwie rozdzieliłam na wszystkie naczynia
owoce. Kolejną warstwą była reszta
ciasteczek i na niej reszta
kaszy. Całość przybrałam świeżymi
owocami,
miętą i całymi
ciasteczkami.