Wykonanie
Owoc pitahaya z
sezamem i
daktylami!
Zamarzy ł y mi si ę
owoce pitahaya. Zamierza ł am poda ć je w formie sa ł
atki owocowej czy raczej wykwintnego deseru na pi ą tkow ą imprez ę dla przyjació ł i go ś ci z Kanady. W sosie
miodowym, przybrane
bakaliami i
sezamkami zrobi ł y prawdziw ą furor ę ! Monika, znawczyni i koneserka egzotycznych smaków, przyzna ł a, ż e naprawd ę uda ł o mi si ę j ą zaskoczy ć ! A reszta naszych znajomych uzna ł a, ż e jest to najpiękniejsza sa ł
atka owocowa, jak ą kiedykolwiek w ż yciu jedli ....
Owoc pitahaya, zwany inaczej
pitaya albo dragon fruit, jest
owocem kaktusa i pochodzi oryginalnie z po ł udniowej Ameryki, ma sporo warto ś ci od ż ywczych, jak ż elazo, wap ń, karoten, w 80% sk ł ada si ę z
wody, wi ę c spokojnie mog ą go nawet je ść osoby, które dbaj ą o
szczup łą sylwetk ę i s ą na diecie. Kusząco piękny i dekoracyjny, ma delikatną w smaku,
malinowo-r ó żową sk órk ę i fantastyczny, przypominający trochę
kiwi, a trochę
truskawki, kwaskowy, orzeźwiający miąższ, w kolorze śnieżnej bieli z czarnymi pestkami wielkości
maku.Ponieważ
owoc jest mało słodki, postanowiłam go trochę dosłodzić, ale oczywiście nie
cukrem, tylko
sezamkami,
miodem i
suszonymi owocami. To zdecydowanie zdrowsze, niż dodatek
cukru! Przygotowanie tego pysznego deseru nie zajmie Ci więcej niż piętnaście minut, a powstanie doskonała, artystyczna,
barwna kompozycja smak ów, kolorów i zapachów, idealna na specjalne okazje, na przyj ęcie, randkę, itp.

***Wszystko zacz ęło się poprzedniego dnia wieczorem, kiedy odebrałam telefon. Dzwoniła Agata, moja daleka kuzynka, obecnie mieszkająca w Berlinie, że nasza ciotka Monika z Kanady ląduje wkr ótce na lotnisku Chopina w Warszawie, przywozi z sob ą trzeciego
męża i mn óstwo baga żu, a ona czyli Agata, nie zdąży wr óci ć na czas, z Berlina może się wyrwać dopiero za kilka dni. Wobec czego padło na mnie, że ja ciotkę z mężem odbieram na lotnisku i zajmuję się nimi przez pierwsze dwa-trzy dni i co ja na to? - zapytała zawieszając głos. Kompletnie zaskoczyła mnie tym pytaniem, ciotki Moniki nie pamiętam, widziałam ją raz czy dwa jako dziecko. Wiedziałam tylko, że ciotka od dawna mieszka za oceanem, i że od dawna zapowiadała wizytę w
kraju, ale ciągle ją odkładała z jakichś ważnych przyczyn. Wyjechała jeszcze w czasach, kiedy polska rzeczywistość przypominała tę z kultowych film ów Barei o latach 80-tych.Ciekawie zapowiada si ę konfrontacji jej wyobrażeń o
kraju ze stanem obecnym - pomyślałam. Natomiast jej kanadyjski mąż - poinformowała mnie Agata - będzie pierwszy raz w Warszawie, odwiedzał wcześniej Europę, odbył
podr ó ż po Francji, był na wycieczce we Włoszech, ale wyobraźni wystarczyło mu jedynie na
podr ó że do Paryża czy Rzymu, o istnieniu Warszawy jako atrakcji turystycznej jakoś nigdy nie pomyślał. Teraz Monika i Paul mają zostać w Polsce jakieś trzy-cztery tygodnie - kontynuowała wątek - planują odbyć coś w rodzaju Tour de Pologne (oczywiście nie rowerem, tylko samochodem) i pozwiedzać, co się da. To ma być coś w rodzaju
podr ó ży sentymentalnej, ciotka, zanim wyjechała zdążyła tu ukończyć liceum i rozpocząć studia. Nic więc
dziwnego, że na jej liście miejsc do odwiedzenia na pierwszym miejscu widniała Warszawa.Wszystko już zaplanowane, a tu taki klops, taka niezręczna sytuacja - denerwowała się Agata, bo to ona miała odebrać ciotkę Monikę z lotniska i zabawiać ją przez kilka pierwszych dni w Warszawie. Ale ciotka ciągle odwlekała
podr ó ż, a tu nagle zawiadamia, że właśnie przyjeżdża - Agata nie przestawała się tłumaczyć. I wyobraź sobie, co za pech, obdzwoniłam całą rodzinę, wszyscy w tym terminie zajęci, tylko ty mi zostałaś - powiedziała błagalnym głosem, już dogłębnie zdesperowana - no więc, zgadzasz się? - Tak, oczywiście, to dla mnie żaden problem, zrobię to z wielką przyjemnością - odpowiedziałam z udawaną radością, nie zdradzając, że kompletnie pokrzyżowało mi to
plany. W pierwszym momencie byłam zła na siebie za m ój kompletny brak asertywno ści, ale chwilę p ó źniej pomyślałam sobie, że to może być ciekawe doświadczenie, przygoda w Warszawie. A więc, przygodo, witaj!Ciotka z Kanady okazała się
młodą fajną i energiczną osobą. W wąskich spodniach i modnym płaszczu, z długimi, rozpuszczonymi włosami, roześmiana i gadatliwa, wyglądała najwyżej na trzydziestolatkę, a z pewnością musi już
mieć około pięćdziesiątki. Czy to kwestia zdrowego stylu życia w Kanadzie czy zabieg ów chirurgii plastycznej, nie odgad łam. Jej mąż, Paul, r ównie m łodzieżowy, co elegancki. Oboje okazali się bardzo bezpośrednimi ludźmi, szybko złapaliśmy kontakt. Wszystkiego ciekawi, wszystko chcą zobaczyć, obejrzeć, przeżyć i dobrze się przy tym bawić. Co za pozytywni ludzie, wszystko ich zachwycało, wszystko się podobało, apartament w hotelu i widok z okna na panoramę miasta, nowoczesne
city z biurowcami, "żaglem", galerią i stara część miasta z Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem i
Zamkiem Kr ólewskim. Wielki świat na Nowym Świecie w Warszawie! Widzia łam prawdziwy zachwyt w oczach gości z zagranicy, kiedy nie spiesząc się, delektując się urodą mijanych kamienic, spacerowaliśmy traktem kr ólewskim w kierunku Placu Zamkowego.

Przechadzali śmy się niczym turyści, zatrzymując się co krok na pamiątkowe zdjęcie. Mijaliśmy kolejne kamienice, pięknie prezentujące się w promieniach słońca kolorowe fasady
budynk ów we wszystkich odcieniach pasteli, wsz ędzie kwiaty w donicach, drzewa, ławki, kolorowy tłum, roześmiane, modnie ubrane grupy student ów w okolicach Uniwersytetu. Da łam się ponieść temu radosnemu nastrojowi. Pędząc w biegu nie dostrzegamy na co dzień, jak piękny jest świat wok ó ł nas. Nagle wszystko zaczęło mnie cieszyć i zachwycać, liczne kafejki i barki z kolorowymi reklamami, uliczne kwiaciarki, nawet rowerzyści pędzących slalomem na swych rowerach wśr ód przechodniów, taksówki i autobusy, gwar i ha łas, po prostu życie w wielkim europejskim
mieście. Po długim spacerze nabraliśmy ochoty na obiad w jednym z modnych lokali stolicy. W karcie same wyszukane potrawy, kuchnia w stylu fusion, ze składnik ów pochodz ących ze wszystkich stron świata, prawdziwie królewska uczta.

Spędziłam niezwykły dzień, pełen przyg ód, wra żeń i nowych inspiracji, oprowadzając po Warszawie parę turyst ów z Kanady. u świadomiłam sobie, jak jesteśmy szczęśliwi, my, pokolenie żyjące w pięknym, nowoczesnym
mieście. Uświadomiłam sobie, jak jesteśmy szczęśliwi, my, pokolenie żyjące w pięknym, nowoczesnym
mieście. A wieczorne przedstawienia w Teatrze Narodowym i
powr ót taksówk ą przez cudownie rozświetlone miasto był pięknym zwieńczeniem dnia w Warszawie ........ o czym ciąg dalszy nastąpi.***Sk ładniki:200 g
suszonych daktyli1 op.
ciasteczek sezamowychkilka
herbatnik ów
imbirowychNa sos
miodowy:2-3 łyżki
miodu plussok z 1/2
cytrynyDo dekoracji:gwiazdki
anyżuPrzygotowanie:
Owoce pitahaya umyj dokładnie pod bieżącą
wodą, osusz ręcznikiem papierowym, przekr ój na pó ł. Wydryluj
daktyle, wymieszaj składniki sosu, polej
daktyle. Pokrusz
ciasteczka sezamowe. Poł ówki
owoców pitahaya u ł ó ż dekoracyjnie na p ó łmisku, posyp pokruszonymi
sezamkami, obok poł ó ż
ciasteczka imbirowe, udekoruj
figami w miodzie i gwiazdkami
anyżu.
