Wykonanie
Dziś proponuję Wam pyszną tartę z
kurczakiem i
brokułami. Pikantna, wyrazista i całkiem prosta w przygotowaniu. Ma też inną zaletę: wszystko można naszykować wcześniej. Gdy mąż wraca z pracy o 20 to szczerze mówiąc nie jest dla mnie
pora na gotowanie. Swoje obowiązki wolę wykonać wcześniej a wieczorem tylko wstawić do piekarnika i
mieć świeżo przygotowany obiad. Ta
tarta mi to umożliwia. Wszystko przygotowuję sobie w ciągu dnia, a wieczorem mam tylko ciasto do rozwałkowania i - obiad gotowy!
Potrzebujesz: (na tortownicę 26 cm średnicy)Ciasto:1 szklanka
mąki pszennej1 łyżka
oliwy60g
masła3 łyżki
wodypół płaskiej łyżeczki
soliszczypta
pieprzuSos:150g startego
żółtego sera3
jajka200 ml
śmietany 18%ostra papryka3 ząbki
czosnkuW rolach głównych:0,5kg
piersi kurczakapół
brokuła (jeśli szalejesz na punkcie tego warzywa użyj 3/4)
przyprawa złocista do kurczakaostra paprykaPrzygotowanie:Składniki
ciastaa zagniatamy. Przykrywamy i odstawiamy do lodówki
Kurczaka kroimy w kostkę. Doprawiamy obficie
przyprawą złocistą i łyżeczką
ostrej papryki. podlewamy 5 łyżkami
oliwy, dokładnie mieszamy i wstawiamy do lodówki.
Brokuła dzielimy na różyczki i wrzucamy do osolonego wrzątku na 3 minuty. odcedzamy.Ciasto rozwałkowujemy na placek. Wykładamy nim formę do tarty lub tak jak ja tortownicę. Nakłuwamy widelcem.
Mięso smażymy. Gdy będzie gotowe przekładamy na ciasto. Dodajemy
brokuła i wyrównujemy. Wszystko równomiernie zalewamy sosem.Tartę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 25 minut. Wyjmujemy, gdy
ser zacznie się rumienić. To zależy od piekarnika, więc samemu trzeba pilnować.Smacznego!
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxPozwolę sobie na odejście od tematu gotowania. Mam nadzieję, że nikt się o to nie pogniewa ale uważam, że jeśli choć jedna osoba z tego skorzysta to zdecydowanie warto temu chwilkę poświęcić. Nie
będę dla jednej wypowiedzi osobnego bloga zakładała przecież :)Dziś mąż mi uświadomił, że mija pół roku odkąd nie palę. On mi to uświadomił, bo sama zdażyłam juz zapomnieć i w życiu by mi nie przyszło do głowy, że akurat jakaś niby-rocznica wypada. Dla mnie temat papierosów jest już dożywotnio zakończony. Już nigdy więcej nie sięgnę po papierosa.Przez te pół roku miałam sporo pytań : jak? Jakieś
leki, cuda, wianki, modlitwy, egzorcyzmy? Po krótce spróbuję wyjaśnić i podać Wam moją metodę. Bez cudów,
leków i modlitw. To wszystko jest zbędne, bo nałóg
siedzi tylko i wyłącznie w naszych nawykach. A nasze nawyki zależą od nas.Kilka zasad, którymi się kierowałam:1.Unikałam sytuacji, które kojarzyły mi się z paleniem.Przykład? poranna
kawa. Poranna
kawa i papieros to rytuał, który mi towarzyszył każdego dnia przez 15 lat. Wiedziałam od początku, że nie zniosę tego poranka bez papierosa. Więc kompletnie go sobie przeorganizowałam.
Kawę wypiłam w pośpiechu, bo zaplanowałam, że zakupy spożywcze zrobię rano, a nie po południu. Tym sposobem 7 rano byłam przy otwarciu sklepu. Zamiast otrzeźwiać się
kawą zrobiłam to spacerem. Wybrałam dalszy sklep, by cały zabieg zajął mi więcej czasu i na dłużej odciągnął moje myśli o papierosach.2. Unikałam
alkoholu.Wie to każdy palacz. przy
alkoholu chce się palić i koniec i kropka.
Póki nie poczułam się wystarczająco pewnie - nie wypiłam nawet łyka, żeby mnie nie ciągnęło do palenia. Już po miesiącu od rzucenia palenia wypiłam
drinka - i nic. Nie chciało mi się palić. Odzwyczaiłam się i po problemie.3. Unikałam palących osób.Tym, których unikać nie możecie zwyczajnie powiedzcie: rzucam, nie pal przy mnie, proszę. Jeśli ktoś tego nie uszanuje to zerwijcie z nim wszelkie kontakty. Aż zadzwoni do Was i powiadomi, że już szanuje Wasz wybór i więcej przy Was nie zapali,
póki nie wyrazicie na to zgody. Przy mnie już od dawna można palić, ale na początku byłam słaba i drażliwa pod tym względem. Musiałam jasno postawić granicę bo niektórzy podśmiewali się ze mnie że "a na pewno nie
dasz rady!". To bardzo pomaga... ;/ Zignorujcie ich i zerwijcie kontakt, i tyle. Dziś nie tęsknię ani za tymi ludźmi, ani za papierosami.4. Wykorzystywałam każdą sytuację która uniemożliwia palenie.Tak jest! Miejsca, w których nie można palić? Pełno mnie tam było. Kino, basen, restauracja. Bardzo fajne spędzenie czasu, a z basenu nikt na papierosa nie wychodzi :) Nie myślisz o tym. Wykorzystuj każdą okazję, w której nie myślisz o papierosach. Jeśli masz babcię, która nie lubi Twojego palenia a Ty z szacunku do niej nie palisz, gdy ją odwiedzasz - wpadaj do niej 7
razy w tygodniu. babcia będzie wniebowzięta a Ty ułatwisz sobie rzucanie palenia! Szukaj takich okazji, stwarzaj je i wykorzystuj.Już po tygodniu przestaje sie myśleć o papierosach. Po 2 tygodniach przychodzi myśl: wygrałam! Po miesiącu można przebywać z palaczami i im współczuć.Wszystko rozchodzi się o ten pierwszy tydzień. A tydzień to potrafimy wytrzymać bez jedzenia i przeżyjemy, więc tym bardziej potrafimy przeżyć tydzień bez papierosów.
potem jest już z górki.Nie odkładajcie decyzji na "od jutra, od poniedziałku, od marca" bo to jedno wielkie oszukiwanie samego siebie. od teraz i już.Z całego
serca życzę Wam powodzenia i wytrwałości. To tylko jeden tydzień!
Potem obrośniecie w piórka z dumy i zaczniecie zapominać o papierosach.