Wykonanie
Ostatnich kilka dni spędziliśmy w Wiśle. Szukaliśmy miejsca, gdzie będziemy mogli zjeść wegetariańsko /wegańsko. W internecie znaleźliśmy Ośrodek ORION w Wiśle . W sobotę wieczorem wysłaliśmy maila z zapytaniem, czy są jeszcze wolne miejsca i we wtorek byliśmy w górach. Mieliśmy szczęście, bo jeszcze 2 tygodnie wcześniej zostalibyśmy odesłani z kwitkiem, ale ponieważ grupa, która miała zarezerwowany Ośrodek dla siebie przyjechała w mniejszym składzie, znalazło się miejsce dla nas :)Przed wyjazdem miałam (jak zwykle) obawy co do jedzenia, ale zostaliśmy miło zaskoczeni - wszystkie przygotowane dla nas potrawy były bardzo smaczne (no, z jednym małym wyjątkiem, ale go przemilczymy ;)). Byliśmy jedynymi wegetarianami w ośrodku, ale nie czuliśmy się w żaden sposób gorzej traktowani od mięsożerców. Dieta została specjalnie do nas dostosowana - kiedy powiedziałam, że nie używamy
krowiego mleka na śniadanie zawsze czekało na nas
sojowe; dostawaliśmy również do śniadań i kolacji
herbatki ziołowe, bo zawiadomiliśmy, że za czarną nie przepadamy. Każdego dnia jedliśmy w ośrodkowej stołówce dwa dania - śniadanie i obiadokolację. Tylko w dniu przyjazdu jedliśmy obiad i kolację.Śniadania w Ośrodku były podawane jako szwedzki stół. Oprócz tradycyjnych
serów (i
wędlin dla jedzących
mięso),
pieczywa,
sałaty,
pomidorów,
ogórków, papryczki, podano nam też:
sałatkę z
brokuła z
serem feta i prażonymi
migdałami (przepyszna!), jajecznicę,
parówki sojowe,
oliwki, pasztet z
soczewicy, kilka past - ze
słonecznika (bardzo mi smakowała), z
awokado i jeszcze jedną, której skład pozostał dla mnie tajemnicą ;) Można było też zjeść kilka rzeczy, których my akurat na śniadanie nie jemy:
płatki (kukurydziane, jakieś kuleczki
czekoladowe i jeszcze inne z małymi dziurkami) z
mlekiem, kremy
orzechowo-
czekoladowe,
masło orzechowe.Obiady przygotowywane przez kucharkę, p. Elę i kierowniczkę Ośrodka, p. Ewę były naprawdę bardzo smaczne. Codziennie dostawaliśmy wegetariańską zupę i drugie danie. Najbardziej smakowały nam wegańskie gołąbki (z
ryżem i proteiną
sojową oraz sosem warzywno-
pomidorowym) i kotleciki z
kaszy jaglanej i
migdałów (ponoć są smaczniejsze w wersji z
orzechami włoskimi, ale na stanie były akurat
migdały; może popełnię takie w domu - wtedy się przekonamy). Pyszne były też kluski na parze z sosem
jagodowym.Do tego codziennie dostawaliśmy deser - najczęściej
jagody (które bardzo lubimy); raz trafiło się nam też pieczone w kuchni ciasto z
wiśniami.Ośrodek jest bardzo fajnie usytuowany - blisko
rzeki, nieco dalej od głównej ulicy. Jest miejscem przyjaznym dla dzieci - zarówno nasza pięciolatka jak i 17-miesięczna pociecha miały się tam gdzie bawić. Oprócz
rzeki Wisły (gdzie obie moczyły nóżki) i huśtawki, starsza polubiła trampolinę, a dla młodszej znalazła się piaskownica.Żeby nie było tak kolorowo - kilka drobnych rzeczy wymagałoby naprawy (np. uszkodzona ławeczka w piaskownicy, czy skrzypiące drzwi do pokoju; wiem, że niektórym by to nie przeszkadzało, ale nam akurat tak). Same pokoje nie są nowocześnie urządzone, ale dla nas najważniejsze, że w Ośrodku jest czysto i schludnie - nie potrzebujemy 5-cio gwiazdkowego hotelu ;)Ogólnie wyjazd bardzo nam się udał - mieliśmy ładną pogodę, miłe towarzystwo i na dodatek smacznie jedliśmy! Jeśli szukacie miejsca na wakacyjny wypoczynek, polecamy Ośrodek ORION w Wiśle :)PS. Wpis nie jest sponsorowany ;)