Wykonanie
Ostatnio wszystkie rzeczy, które zaczęłam robić, leżą w
kącie. Wstyd przyznać, ale gdy wracam do domu przed dwudziestą drugą, nie mam cierpliwości ani siły do frywolitki ani innych zaczętych prac. Sporo czasu za to spędzam w kuchni, stąd chwilowo na blogu pojawi się więcej postów kulinarnych. Aaa i starałam się też podszkolić w kwestii robienia nieco lepszych zdjęć niż do tej
pory-efekty można zobaczyć poniżej.Nie wymyśliłam poniższego przepisu sama, podobne znalazłam w internecie na kilku blogach i stronach,
między innymi u
Klementynki . Zależało mi jednak, aby świeży aromat był bardziej wyczuwalny, więc dodatkowo w
mleku, na którym gotowałam
budyń zaparzyłam torebkę
mięty. Robiąc krem budyniowy, zawsze
masło lub
margarynę ucieram z pudrem- w przeciwnym wypadku mam bonus w postaci kryształków nierozpuszczonego
cukru. Nie dodaję wtedy
cukru do budyniu. No i główna zmiana- inne ilości składników- moja blaszka ma nieco mniejsze wymiary coś koło 25x30.Co to będzie, co to będzie...

Składniki:Ciasto:3
jajka1/2 szklanki
cukru1/2 szklanki
mąki pszennej1 łyżka
kakao1 łyżeczka
proszku do pieczeniaKrem
miętowy:półtora szklanki
mleka1/2 szklanki
wody180g landrynek
miętowych2 łyżki
cukru pudru1 opakowanie budyniu
śmietankowego1/2 kostki
margarynytorebka
herbatki miętowejPianka:250ml
śmietanki kremówki1
galaretka agrestowa1 szklanka
wodyDodatkowo:20
herbatników30g
gorzkiej czekoladyWykonanie zajęło mi w
sumie jakieś dwie godziny, łącznie z pieczeniem, studzeniem ciasta, budyniu i
galaretki. Do rzeczy: gotujemy szklankę
mleka na krem i zaparzamy w niej torebkę
mięty. W osobnym garnuszku
cukierki zalewamy
wodą i rozpuszczamy na wolnym ogniu. Po rozpuszczeniu łączymy je z
miętą zaparzoną w
mleku. Zagotowujemy całość i dodajemy
budyń rozmieszany w połowie szklanki pozostałego
mleka. Ugotowany
budyń zostawiamy do ostygnięcia. W tym czasie przygotowujemy
biszkopt-
białka ubijamy na sztywno, pod koniec dodając
cukier. Do piany z
cukrem dodajemy
żółtka oraz przesiane i dobrze wymieszane suche składniki (to ważne, jeśli chce się
mieć biszkopt bez żadnych "gór i dolin"). Całość dokładnie mieszamy przy użyciu miksera (końcówka haki- takie jak do wyrabiania ciasta, najwyższe obroty, ale ponoć można zrobić to łyżką, przynajmniej tak twierdzi moja mama).
Biszkopt wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 20 minut. Po upieczeniu studzimy. W czasie pieczenia ciasta rozpuszczamy
galaretkę w szklance gorącej
wody. Studzimy.
Margarynę przeznaczoną na krem ucieramy z
cukrem. Stopniowo dodajemy zimny
budyń miętowy. Gotowy krem przekładamy na
biszkopt kakaowy. Kolejna warstwa to
herbatniki- na moją blaszkę
mieści się dokładnie dwadzieścia
ciasteczek. Należy je ułożyć na kremie
miętowym. Zrobienie następnej warstwy to ubicie
śmietany kremówki i połączenie jej z tężejącą
galaretką. W moim przypadku masa była dość rzadka, więc dla pewności, żeby nic nie wypłynęło schłodziłam ją jeszcze trochę. Gdy zgęstniała, rozprowadziłam ją na warstwie
herbatników i udekorowałam całość startą drobno
czekoladą. Ciasto lepiej smakuje na drugi dzień, kiedy krem i pianka dobrze stężeją a
herbatniki zmiękną.Smacznego!