Wykonanie
No i po weekendzie majowym - nie
szykowałam się jakoś specjalnie na te dni, a okazały się udane :-) i tak chyba najlepiej :-) A od dziś szara codzienność... ale za to znowu można czekać na kolejny "długi weekend" i nie planować go i
mieć nadzieję, że się uda ;-) Tylko moja córcia jak zwykle pełna energii i zapału do działania :-) Maksymalna radość życia!!! :-) Czas by wziąć przykład :-)Kilka dni temu były urodziny mojego taty - niby nie obchodził, ale ja nie wyobrażam sobie, że mogłabym go pozostawić w takim dniu bez
tortu... Tort
czekoladowy chodził za mną już jakiś czas, czekałam tylko na odpowiednią okazję, bo zwykle nie robię go tak po prostu... Pierwszy raz zrobiłam go gdy próbowałam stworzyć bomboladę - oczywiście nie wyszła, ale kolejna w
serii próba zaowocowała tą właśnie masą... Cóż, podobno największe dzieła zwykle są efektem przypadku ;-) ale tak całkiem poważnie to byłam mocno zaskoczona, że z
czekolady gotowanej ze
śmietaną można otrzymać tak fantastyczną masę :-) Tata był zachwycony, ci którzy
mieli okazję jeść - chwalili :-) Ale najlepiej spróbujcie i oceńcie sami :-)SKŁADNIKINa
biszkopt:6
jajek6 łyżek
cukru3 łyżki
mąki pszennej1 łyżka
mąki ziemniaczanej2 łyżki
kakao1 łyżeczka
proszku do pieczeniaNa
krem czekoladowy:300 g
czekolady mlecznej500 ml
śmietanki 30%Na poncz:300 ml przegotowanej zimnej
wody2 łyżki
spirytusukilka kropel
aromatu arakowegoDodatkowo:6 łyżek
dżemu wiśniowego100 g
białej czekoladyozdoby z opłatka
Białka oddzielamy od
żółtek i ubijamy na sztywną pianę na najwyższych obrotach miksera, a następnie dodajemy
cukier i ubijamy jeszcze przez chwilę. Teraz zmniejszamy obroty do najwolniejszych i dodajemy po jednym
żółtku. Obie
mąki,
kakao i proszek mieszamy razem, a następnie stopniowo dodajemy do masy jajecznej cały czas miksując na wolnych obrotach. Gotową masę przekładamy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy przez 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Pamiętajcie, że do
biszkoptu nie wolno zaglądać podczas pieczenia, bo opadnie :-( Stara szkoła mojej babci
mówi też, że podczas pieczenia
biszkoptu nie można skakać w kuchni, bo podobno ciasto też opadnie - dla mnie szarlataneria, ale wszak o czarach tu
mowa ;-) Upieczony
biszkopt wyjmujemy z tortownicy, studzimy, a następnie kroimy na trzy krążki. Studząc podłóżcie pod ciasto kratkę, dzięki której pod
ciastem będzie przewiew i nie będzie parowało od
spodu.
Śmietankę wlewamy do rondelka i zagotowujemy, a następnie dodajemy
czekoladę i gotujemy aż całkiem się rozpuści i masa lekko zgęstnieje. Teraz masę studzimy, a następnie wstawiamy do lodówki - masa musi osiągnąć konsystencję budyniu (ale nie tę po zastygnięciu tylko tę, którą
budyń ma zaraz po ugotowaniu). Następnie miksujemy na najwyższych obrotach miksera ok. 5 minut. Najważniejsze jest to, by masa stała się sztywna, miksowana zbyt długo podzieli się :-( I gotowe - najprostszy krem jaki można sobie wymyślić :-)
Wodę łączymy ze
spirytusem i aromatem.
Białą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli
wodnej.
Pierwszy krążek
biszkoptu sączymy 1/3 przygotowanego ponczu, smarujemy połową
dżemu, a następnie 1/3 masy czekoladowej. Teraz przykładamy drugim krążkiem i znów poncz,
dżem i krem, trzeci krążek, poncz i krem - część pozostawiamy i smarujemy tort dookoła. Wierzch ozdabiamy rozpuszczoną
białą czekoladą - musi być płynna, ale nie gorąca, by nie rozpuściła
kremu czekoladowego.Tort jest przepyszny!!! Najlepszy oczywiście następnego dnia po przygotowaniu i wymaga przechowywania w lodówce - w przeciwnym razie będzie zbyt miękki i będzie się rozmazywał przy krojeniu.