Wykonanie
Mikołaj w tym roku porozrzucał moje prezenty po całym
mieście! Po całej Polsce (podobno jedną paczuszkę zgubił w Katowicach)! Jeden prezent znalazłam oczywiście w domu, pod poduszką, ale zostawił też coś dla mnie u babci, u cioci, u przyjaciółki jednej i drugiej. Ale sprawił mi tym ogromną przyjemność, to była trochę taka zabawa w chowanego z prezentami! Ach, ten Mikołaj, zadbał o to, abym poczuła wczoraj magiczną atmosferę. Dzięki Niemu jestem bogatsza o tonę uśmiechu, całusów i przytulań. O ciepłe, zimowe leginsy w renifery, foremki (będą kolejne pierniczki i
ciasteczka we wspaniałych kształtach!), misia pod kolor moich srebrnych paznokci, szarlotkowy balsam do ciała, perfumy i .... co najważniejsze! Mogłam w końcu otworzyć wczoraj paczkę od mojego osobistego blogowego Mikołaja! Co w niej znalazłam? Mój blogowy Mikołaj podarował mi domowy
sok malinowy (uwielbiam domowe
soki!), własnej roboty
ciasteczka lawendowe (od dawna już marzyłam, aby sobie takie upiec, Mikołaju - czytasz mi w myślach!), foremki - Pan
Ciastek rządzi oczywiście!, porcelanową podobiznę samego siebie i jeszcze uroczą kartkę, na której znalazłam i przeczytałam bardzo życzliwe i ciepłe życzenia i pozdrowienia. Sylwia, Sylwia, Sylwia ! Mój Ty Mikołaju, DZIĘKUJĘ! Sprawiłaś mi ogrooooomną radość prezentem, buzia mi się cieszy do tej
pory i pewnie jeszcze długo cieszyć się będzie!
Herbata z
syropem malinowym wypita,
ciasteczka w połowie (no, dobra, przyznaję się, w większej połowie!) już zjedzone, a na dniach
będę wykrawać
ciasteczka nowymi foremkami! Lubię te chwile, gdy po raz kolejny przekonuję się, że blog to nie tylko gotowanie i moja pasja. To ludzie. Wspaniali ludzie. Dziękuję, że mogłam z
Wami przeżyć wczorajszy dzień pełen prezentów, uśmiechu i
magii!
Wszyscy, co roku, czekają z utęsknieniem na Świętego Mikołaja. Wypatrują na niebie Jego sani, reniferów, elfów, szukają po całym domu prezentów. A czy ktoś pomyśli o Nim samym? W tym roku postanowiłam sprawić mu przyjemność i tym samym podziękować za prezenty, które od Niego dostałam! Tym bardziej, że naprawdę mój Mikołaj spisał się na medal i chyba naprawdę byłam grzeczna przez ostatnie dwanaście miesięcy! Każdy wie - Święty Mikołaj jest łasy na
słodycze! Dlatego też upiekłam mu
ciasteczka. Duuuuużo
ciasteczek. Są (a raczej były!) kruche i mocno
czekoladowe. Chyba posmakowały, ponieważ po ciasteczkach zostały tylko okruszki, gdy wczoraj rano się przebudziłam. Pusty talerzyk i prezenty. Dziękuuuuję Mikołaju!
/Przygotowane w Speedcook'u/Przepis (około 20-30
ciasteczek):500g
mąki pszennej tortowej1 łyżeczka
proszku do pieczenia2 łyżki gorzkiego
kakaoszczypta
soli1/2 tabliczki
gorzkiej czekolady1/2szkl
wody1/2szkl
oleju roślinnego1/2szkl
cukru drobnego do wypiekówPiekarnik nagrzać do 180 stopni (opcja grzania: góra i dół).
Czekoladę rozpuścić w kąpieli
wodnej. Do naczynia miksującego wsypać
mąkę,
proszek do pieczenia,
sól,
kakao. Dolać rozpuszczoną
czekoladę,
olej oraz
wodę. Zamknąć pokrywę. Nastawić maszynę: obroty 4, czas 3 minuty. Włączyć. Po tym czasie wyciągnąć ciasto z naczynia miksującego, zagnieść jeszcze na blacie podsypanym
mąką. Z ciasta formować kuleczki, delikatnie spłaszczyć i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika. Piec przez około 20-30 minut, aż do "suchego patyczka". Gotowe
ciasteczka wyjąć i ostudzić.Kochani! Przypominam i jednocześnie w dalszym ciągu bardzo, bardzo, bardzo, bardzo Was proszę o wsparcie mnie oraz mojej owsianki w Finale Konkursu Kulinarny Blog Roku 2013! Głosować możecie TUTAJ, wystarczy że zalogujecie się na stronie www.kulinarni.pl za pomocą facebook'a i klikniecie "głosuj" przy PIECZONEJ
JOGURTOWO-TRUSKAWKOWEJ OWSIANCE! Oprócz tego, że przyczyniacie się do spełnienia mojego marzenia to sami macie szansę wygrać świetne nagrody - sprzęt kuchenny!