Wykonanie
Lody robiłam już kilka
razy, choć na blogu są tylko raz . Wszystkie do tej
pory były na
mleku krowim lub takiej
śmietance.Dzisiejsze są na
śmietance kokosowej.Co do
mleka kokosowego, to robiłam je jakiś czas temu domowym sposobem: z wiórków i całego
kokosa i niestety, to moje
mleko domowe nie ma konsystencji
mleka kupnego. I nie jest wytłumaczeniem, że kupne jest zagęszczone sztucznie, bo wybieram produkty czyste, czyli
kokos plus
woda.W każdym razie przestałam robić w domu, bo widocznie są jakieś tajemne receptury, które powodują, że
mleko gotowe jest gęste i ma rzeczywiście konsystencję
śmietanki.Takie kupowałam do tej
pory.Jakiś czas temu kupiłam pierwszy raz
mleko kokosowe w kartoniku i ze zdziwieniem odkryłam, że to jest płynne. Nie wiedziałam, że są i takie i takie, czyli jest
mleko i jest
śmietanka kokosowa. Wychodzi na to, że puszkowa jest
śmietanka, a kartonowe
mleko, ale nie wiem, czy ja dobrze kombinuję i tak jest zawsze.To
mleko kartonowe też ma przewagę w konsystencji nad moim i doszło do tego, że zaczęłam pić
kawę z jego dodatkiem i pierwszy raz
kawa z mlekiem innym niż krowie mi smakuje! Niestety, nie wychodzi to tanio, więc
piję tylko od czasu do czasu.To była kokosowa dygresja, a teraz wracam do
lodów. Nie jestem fanką, jem rzadko i najczęściej jest to cały deser
lodowy, z
bakaliami i dodatkami. Do domu nie kupuję i w wafelkach do konsumowania "w drodze" też nie lub raz na rok.Od dawna miałam ochotę na
lody wegańskie, ale jakoś nie stanęły mi na drodze, więc zrobiłam sobie sama.W końcu prosta rzecz, nawet bez maszynki.Najpierw zrobiłam
czekoladowe (bo takie najbardziej lubię) z dodatkiem
suszonej śliwki, a teraz powstały
lody z dodatkiem tahini.Wersja ISkładniki:* puszka
mleka kokosowego*
gorzka czekolada - u mnie 80 %* 10
daktyli* kilka suszonych
śliwek*
kokosPołowę
czekolady stopiłam na parze, a połowę posiekałam drobno. Odkąd mam nóż szefa jest to bajecznie proste, wcześniej męczyłam się okrutnie, choć może i bez noża jest jakiś sposób na siekanie
gorzkiej czekolady, ale ja nie
doszłam do niego.
Śliwki drobno pokroiłam.
Daktyle namoczyłam w wodzie. O namoczeniu przypomniałam sobie w ostatniej chwili, więc moczyły się krótko, toteż żeby nie
mieć problemu z ich zmiksowaniem miksowałam z częścią
śmietanki. Wyszedł pyszny krem
kokosowo-
daktylowy i mało brakowało a na tym skończyłoby się robienie
lodów. Ale przystopowałam z kosztowaniem kremu i zmiksowałam go z resztą
śmietanki i
czekoladą. Dodałam posiekaną
czekoladę, podzieliłam na dwie części i do mniejszej dodałam pokrojone
śliwki.Przełożyłam do małych pojemników, włożyłam do zamrażalnika i po 2-3 godzinach
lody już były zamrożone na amen.
Lody dzielę zawsze na mniejsze pojemniki, bo przed konsumpcją muszą odtajać w temp. pokojowej, a w związku z tym muszą być zużyte w całości.Nie udało mi się do tej
pory wyprodukować
lodów na tyle elastycznych, żeby dało się od razu z wyjętych z zamrażalnika utoczyć kulki,a resztę schować z powrotem do zjedzenia na następny raz.Po przełożeniu do pucharków
lody posypałam
kokosem i pokrojoną
śliwką.

Wersja IISkładniki:* 2 dojrzałe
banany* puszka
mleka kokosowego* łyżeczka
kakao (nie wiem czy potrzebne)* kilka łyżek tahini (ja dałam moją ulubioną Jasmeen)* łyżka
miodu* 2 łyżki
czekoladowego advocata (opcjonalnie)
Banany pokroiłam na kawałki, wrzuciłam do miksera, dodałam pozostałe składniki i zmiksowałam. Tahini trzeba dodać tyle, żeby wyczuwalny był smak, u mnie to było ok. 5-6 łyżek.Poprzednie moje
lody zamarzały na kość, trzeba je było sporo wcześniej przed podaniem wyciągać z zamrażalnika i zużywać w całości. Doczytałam się, że radą na to jest dodatek
oleju, który czyni
lody bardziej plastycznymi. I tak miałam zamiar zrobić, ale zanim zdążyłam to zastosować trafiłam na informację, że podobne działanie ma dodatek
alkoholu, więc dodałam mojego domowego advocata.Wyszło na to, że albo nie jest to prawda, albo
alkohol musi być bardziej
alkoholowy, bo moje
lody dalej miały strukturę kościstą i nijak elastyczności nie wykazały. Takiej przynajmniej, żeby z nich zrobić bez problemu gałki od razu po wyjęciu z zamrażalnika. Następne więc będą na pewno z
olejem.Zjadłam obie wersje z przyjemnością i miłą świadomością, że jem takie zdrowe
lody;)
Lody dodałam też do deseru z zapiekanych
śliwek, przepis wkrótce.
Lody posypałam przez pomyłkę zamiast
sezamem, to
siemieniem lnianym złocistym;)


"Ideał postępu zastąpił dzisiaj ideał innowacji. Nie chodzi o to, żeby było lepiej, ale żeby było po nowemu - nawet jeśli jest to w oczywisty sposób gorsze niż dawniej."Henri Millon Montherlant