Wykonanie
" MELTEMI to pogodny, letni wiatr, na który czekają wszyscy żeglarze na Cykladach. Te greckie wyspy pełne są przygód, słońca i przyjaznych ludzi. Łatwo ich znaleźć w każdym porcie.
Siedzą przy szklaneczce ouzo lub retsiny albo grają leniwie w tavli. Jeżeli choć raz opanowała Cię tęsknota za takim przeżyciem koniecznie przyjdź do tawerny " - jednej z restauracji Agnieszki Kręglickiej w Warszawie - bo o niej
mowa - nieopodal Parku Szczęśliwickiego w Warszawie.
W tavernie grała grecka muzyka, muzyka pachnąca słońcem... ...klik na strzałeczce... i jeszcze raz ...klik na strzałeczce...Gdy mieszkaliśmy jeszcze w stolicy, czasami wybieraliśmy się na rowerową wycieczkę z dziećmi i dzieciatymi znajomymi na Szczęśliwice, na duży plac zabaw nieopodal zjeżdżalni narciarskiej. Często "rowerowy" lunch jadaliśmy w Meltemi . Jasne, klimatyczne wnętrze, naprawdę dobra kuchnia i nienarzucająca się obsługa. To właśnie temu miejscu zawdzięczam miłość moich dzieci do
czosnku i "wynalazków". Uwielbiam kuchnię grecką, śródziemnomorską, ale dla pociech często zamawialiśmy po prostu coś a'la pizzę albo
makaron w
sosie pomidorowym. Zamówienia złożone, dzieciaki układają duże kościane domino, a kelnerka wraz z
napojami przynosi małe grzanki z
bagietki z czymś ciemnym i smakowicie pachnącym - tapenadą z czarnych
oliwek - dla każdego po kromeczce. Tylko gwoli przyzwoitości pytamy dzieci, czy spróbują (a wiadomo, że będą kaprysić
hurra! sami wszystko zjemy!). Ale maluchy zgłodniałe po długiej jeździe rowerem mówią splubujemy . Ciepła chrupiąca
bagietka, na niej wilgotna, aromatyczna
oliwkowo-czosnkowa tapenada, w której cudnie chrupią dość grube kawałki
migdałów - każdy to pokocha! Tak się zaczęła nasza miłość do tej wersji pasty oliwkowej - bez
kaparów i
anchois - składników chyba obowiązkowych w prowansalskiej, oryginalnej tapenade . Dzieciaki wkrótce postanowiły zjadać również nasze porcje ;) No nie, nie myślcie sobie, że ot po prostu na zadane przeze mnie pytanie "a jak ją Państwo robicie" kelnerka pospieszyła z wykaligrafowaną na czerpanym papierze recepturą. Każda kolejna wizyta w Meltemi to było najpierw rozkoszowanie się grzankami z tapenadą, pod warunkiem, że zdążyliśmy je zjeść zanim nadciągnęła dzieciarnia, a zaraz
potem rozgryzanie "co masz kotku w środku" . Poniższy przepis jest zatem mocno zbliżony do oryginału. Dla nas wystarczająco mocno. Tapenada a'la Meltemi (almost by A. Kręglicka), od kilku lat stanowi obowiązkowy dodatek na
stole z przekąskami na niemal każdym przyjęciu w naszym domu. W Meltemi jadamy nieco rzadziej, ale zawsze z ogromną przyjemnością i rozpoczynając grzankami z tapenadą.
Tapenada z czarnych
oliwek150g czarnych
oliwek bez pestek15g
czosnku - ok 3-4 ząbki30g
migdałów blanszowanychgarść świeżego lub 2 łyżeczki
suszonego oregano50g
oliwy extra virgin
sól,
pieprzPokrusz
migdały w malakserze na grubość drobnej
kaszy i odłóż do miseczki. Do malaksera wrzuć
oliwki,
czosnek,
oregano i wlej
oliwę. Zmiksuj razem - my lubimy dość ziarnistą strukturę
oliwek, ale możesz zmiksować na krem. Dodaj pokruszone
migdały, wymieszaj łyżką i ewentualnie dolej
oliwy, jeśli masa jest zbyt sucha. Dopraw
solą i
pieprzem. Podawaj na ciepłych grzankach z
bagietki lub ciabatty. Mmmmmmm