ßßß Cookit - przepis na Akademia Pana Szyca

Akademia Pana Szyca

nazwa

Wykonanie

Dzięki uprzejmości portalu Uroda i zdrowie ,
jeden ze styczniowych wieczorów spędziłam w warszawskiej restauracji Akademia.
Muszę przyznać, że początki mojej znajomości z Akademią nie były łatwe. Szwankowała komunikacja i miałam spore problemy, by umówić się na wizytę. Był nawet taki moment, kiedy straciłam już nadzieję... Na szczęście, zły los odwrócił się na pięcie i poszedł sobie w siną dal, a wraz nim zniknęły wszelkie komplikacje. Moja kolacja odbyła się, o czym za chwilę, ze szczegółami Wam opowiem.
Akademia to stosunkowo młode miejsce na kulinarnej mapie Warszawy. Istnieje od niespełna roku i od samego początku budziło wiele emocji, za sprawą swojego domniemanego właściciela - Borysa Szyca. Nie zamierzam dochodzić - prawda to, czy tylko chwyt marketingowy, bo i tak wszyscy przychodzą tu "do Szyca", a mi udało się to właściwie dosłownie, gdyż podczas mojej wizyty aktor siedział przy sąsiednim stoliku.
Idąc dalej ludzkim tropem, należałoby wspomnieć, że oprócz w/w znanej twarzy, restauracja ma jeszcze 2 solidne filary: szefa kuchni Grzegorza Nowakowskiego oraz Andrzeja Pągowskiego, który sprawuje nad całością opiekę artystyczną.
Akademię odwiedzamy w piątkowy wczesny wieczór. Mimo atrakcyjnej pory, w lokalu jest nie więcej niż 10 gości. Dla mnie to wymarzona sytuacja, gdyż nie cierpię tłumu, a poza tym zakładam, że w takich okolicznościach łatwiej mi będzie robić fotki. Na wstępnych założeniach jednak się kończy, gdyż rodzaj oświetlenia w restauracji choć sprzyja biesiadowaniu, to przy fotografowaniu z pewnością nie pomaga.
Wizualnie lokal robi wrażenie. Jest bardzo przestronny, dwupoziomowy. Na parterze znajduje się część restauracyjna, a na antresoli strefa do pokonsumpcyjnego chillout'u. We wnętrzu dominuje ciepła biel, ożywiona elementami z jasnego drewna oraz kolorem grafik Andrzeja Pągowskiego, które zdobią ściany.Trzeba przyznać, że taka stylistyka tworzy szalenie przyjemną atmosferę, choć elementów pozytywnie na nią wpływających spotkaliśmy na miejscu znacznie więcej.
Od pierwszej do ostatniej sekundy pobytu byliśmy otoczeni troskliwą, dyskretną opieką Pana Pawła - menedżera Akademii. Pojawiał się dokładnie wtedy, gdy było to potrzebne, po czym niepostrzeżenie znikał, by pojawić się znowu, gdy sytuacja tego wymagała. Nieczęsto spotyka się taki takt i wyczucie wśród przedstawicieli tej grupy zawodowej.
Przejdźmy teraz do części najważniejszej czyli.. do jedzenia. Najpierw rzut oka na kartę. Nie jest specjalnie rozbudowana, ale każde z nas szybko znalazło pozycje dla siebie interesujące. Ja marzyłam o przegrzebkach. Niestety, Pan Paweł wylał na mnie kubeł zimnej wody, gdyż okazało się, że tego dnia są niedostępne. Zamówiliśmy zatem tylko jedną przystawkę: carpaccio wołowe z rukolą i pudrem truflowym (47 zł). Muszę przyznać, że było to danie zachwycające, idealnie skomponowane, po prostu znakomite. Mariaż wołowiny z truflami to jedno z cudowniejszych połączeń, jakie można sobie wyobrazić.
Następnie na nasz stół wjechały 3 dania główne:
Sezonowana polędwica wołowa z pieczonymi ziemniakami, szpinakiem i sosem z sera pleśniowego (86 zł) - mięso bez wątpienia świetne jakościowo, natomiast całość kompozycji umiarkowanie w moim guście. Współbiesiadnicy byli jednak innego zdania i nie mieli do potrawy żadnych zastrzeżeń.
Dorsz na włoskiej kapuście z puree pietruszkowym (60 zł) - być może z opisu danie nie zapowiada się zachęcająco (mi od razu przywodzi na myśl kapuściane aromaty), ale w rzeczywistości jest kwintesencją delikatności. Ryba świetna! Zachwyciło mnie również puree z pietruszki. Pozycja z pewnością godna polecenia.
Spaghetti alla carbonara (35 zł) - mój syn jest miłośnikiem i koneserem tej potrawy. Jadł ją w wielu miejscach, w różnych odsłonach i autorytatywnie stwierdził, iż ta w Akademii była zdecydowanie najlepsza ze wszystkich, z którymi miał do czynienia, a jego zdanie, uwierzcie, w tym temacie naprawdę wiele znaczy.
Po tak znakomitej uczcie zapragnęliśmy słodkiej kontynuacji. Spośród krótkiej listy deserów wybraliśmy sobie:
lody waniliowe (8 zł/gałka) - niby zwykle lody waniliowe z truskawkami, ale jakościowo znakomite i po prostu pyszne,
crème brûlée (20 zł) - delikatny, śmietankowo-cynamonowy, bardzo smakowity,
fondat czekoladowy z nitro pudrem z białej czekolady, podawany z lekko wytrawną frużeliną wiśniową (22 zł) - to mój faworyt w stawce - idealny dobór składników, niebo w gębie i gęba w niebie, przynajmniej moja :-).
Po tych wszystkich dobrociach opuszczałam Akademię z poczuciem bycia dopieszczoną kulinarnie oraz z wielką chęcią, by za jakiś czas pojawić się tu ponownie. Z czystym jak łza sumieniem, Was również do tego zachęcam. :-)
Restauracja AKADEMIA
ul. Różana 2, 02-548 Warszawa
tel.: 22 828 99 11
tel.kom.: 784 902 902
Godziny otwarcia:
Poniedziałek - Sobota od 12:00 do 22:00
Niedziela od 12 . 00 do 20 . 00
Źródło:http://swiatpachnieszarlotka.blogspot.com/2014/02/akademia-pana-szyca.html