Wykonanie
Suszone
mięso w formie
wędliny to już u nas nie nowinka. Od czasu do czasu wieszam
schab w pończosze . Kilka dni marynowania w kolejnych dodatkach a
potem kilka czy kilkanaście dni wiszenia na sznurku i można cieszyć się bogatym smakiem takiego
mięsa.Samo przygotowanie nie zajmuje wiele czasu, czasochłonne jest oczekiwanie. Ale zapewniam Was, że warto. Jeśli macie w kuchni miejsce żeby powiesić taką
wędlinę w jakimś przewiewnym, suchym a jednocześnie ciepłym miejscu to nie zastanawiajcie się długo tylko zaopatrzcie się w kawałek dobrej jakości świeżego
mięsa i
róbcie! Możecie tak przyrządzić wymieniony wcześniej
schab albo
wieprzową karkówkę . Nadają się też wieprzowe
polędwiczki i właśnie taka
wołowina jaką pokazuję dzisiaj.Ja przyznaję - za surowymi
wędlinami nie przepadam i małe znaczenie ma czy pochodzą z mojej kuchni czy są to zagraniczne szyneczki. Robię je dla Żarłoczka, który się nimi po prostu delektuje. Cieniutko "strugana"
wołowina zdobyła w minione święta jego
serce i rozpływał się w zachwytach.

czas przygotowania: 10 minut + 3 doby marynowania + kilka dni suszeniaskładniki:ok. 1 kg ligawy wołowej1/3 szkl.
cukru1/3 szkl.
soli kamiennej, niejodowanej5-7 dużych ząbków
czosnku2 łyżeczki
pieprzu czarnego w ziarenkach1 łyżeczka ziaren
kolendry2 gałązki świeżego
rozmarynu


Jak zrobić ligawę suszoną?
Mięso umyłam i osuszyłam dokładnie ręcznikami papierowymi. Pomagając sobie
ostrym nożem usunęłam błonki i żyłki z wierzchu. Ligawę włożyłam do szklanego podłużnego naczynia i natarłam a raczej obsypałam dokładnie
cukrem. Naczynie z
mięsem wstawiłam do lodówki i zostawiłam na 24 godziny.Po tym czasie
mięso opłukałam zimną
wodą i osuszyłam ręcznikami papierowymi. Umyłam i
wytarłam do sucha także naczynie, w którym leżało. Ligawę ponownie ułożyłam w suchym naczyniu. Obsypałam grubą
solą - ważne żeby była niejodowana i ja kupuję taką
sól kamienną specjalną do
przetworów.
Mięso w
soli odstawiłam do lodówki na 24 godziny.Następnego dnia
mięso oraz naczynie umyłam i osuszyłam, tak jak poprzednio. Przygotowałam mieszankę
ziołową. Ząbki
czosnku obrałam i pokroiłam na mniejsze kawałki. Z gałązek
rozmarynu oderwałam same listki.
Czosnek,
rozmaryn,
pieprz i
kolendrę przełożyłam do moździerza i rozdrobniłam całość na mokry proszek. Taką mieszaniną natarłam dokładnie
mięso.Przyprawioną ligawę włożyłam w kawałek czystej, suchej pończochy, najlepiej w kolorze cielistym. Może być też kawałek nogawki cieniutkich rajstop. Zawiązałam oba końce a do jednego przywiązałam sznurek z pętelką żeby móc całość powiesić. I powiesiłam - u mnie takie
mięso wisi i suszy się blisko małego kaloryfera umieszczonego nad blatem kuchennym
między szafką a prawie zawsze uchylonym oknem. Miejsce jest suche, ciepłe i przewiewne co
daje mi pewność, że
wędlina będzie powoli obsychać i nie zepsuje się.Moja ligawa wisiała ok. tygodnia. Po zdjęciu i odpakowaniu z pończochy
wędlinę przechowuję w lodówce, zawiniętą w pergamin. Ważne żeby kroić ją
ostrym noże w jak najcieńsze plasterki, prawie przeźroczyste - tak strugać w wiórki jak to określił mój mąż bo taka smakuje najlepiej.Jeśli przyjrzycie się zdjęciom zapewne zauważycie, że
mięso na dwóch fotach pod listą składników różni się kolorem od tego widocznego na pozostałych. To jest to samo
mięso, ten sam kawałek, chociaż zdjęcia robione innego dnia.
Winą lub zasługą odmienności jest nie tylko inne światło w ciągu dnia, ale też sposób krojenia
wołowiny - grubsze plasterki wyglądają na ciemniejsze, cieńsze na bardziej krwiste. Ja polecam kroić właśnie jak najcieniej tylko Wam się uda a wtedy
mięso jest smaczniejsze i łatwiej się je zjada.