Wykonanie
Margot vel Alcię z Kuchni Alicji poznałam wirtualnie już dawno, przy okazji udziału w Weekendowej Piekarni z początków Durszlaka. Oj, to były dobre czasy… Margot jest wegetarianką , a mnie na jej blogu podobają się przede wszystkim pyszne wypieki oraz
bułki i
chleby.O tym, że jest zakręcona na punkcie kotów dowiedziałam się przy komentarzach we wpisie o kotach Majany . Zaprosiłam ją więc do swojego cyklu , oddaję głos :Jak koty pojawiły się w Twoim życiu?Kiedyś jako malec mieszkałam kilka lat na wsi, dziadek miał gospodarstwo i pełno zwierzaków z którymi się przyjaźniłam. Koty i psy to tylko część, były ukochane
krówki i gąski z którymi ,, gawędziłam”, po przeprowadzce, ciągle znajdowaliśmy jakieś psy które potrzebowały domu. Po odejściu ostatniej ukochanej Elzy postanowiłam, że nie chcę żadnych zwierzaków w domu, bo tak boli jak odchodzą…. Ale one czyli koty miały inne
plany. I tak ktoś czyli siostra przygarnął kotkę i ona się okociła i Alcia się wzbogaciła o Mikusię ( niestety w wieku 7 lat po ciężkiej chorobie odeszła od nas na zawsze, zostawiając tyle wspaniałych wspomnień) i Stokrotkę, prawie już 17-letnią. Urodziny mamy w ten sam dzień, tylko liczba świeczek na torcie różna, niestety.Był króciutko u nas znaleziony przez moją siostrzenicę Krecik, taki noworodek koci, podrósł karmiony mleczkiem dla niemowląt strzykaweczką, ale niestety po pierwszym szczepieniu, odszedł do kociego nieba.Po roku siostrzeniec przytachał pudełko z znalezionymi czterema kociakami, na oko nie starszymi niż 14 dni, w tym z jednym co był bardzo chory i nic nie mógł jeść.
Upór mojej siostry oraz codzienne gotowanie miksturek z
mięsa ,
ryżu i
marchewki, karmienie na siłę najmniejsza strzykawką przez 2 miesiące, noszenie kociaka na piersiach( by nie marzło tzw. kangurowanie), że kociątko postanowiło żyć . Wyrosło na Pyzę dziś ponad 9 letnią, ja oprócz Pyzy dostałam z tego pudełka jeszcze Kizię. Minęło trochę czasu i dziewczyna mojego siostrzeńca zaopiekowała się wyrzuconymi malutkimi ( tak z 4 tygodniowe) czterema kociakami i po miesiącu do mojego stada dołączyła Margotka , aktualnie mająca rok z dobrym hakiem.
Co w nich lubisz najbardziej?Za to, że po prostu są . Fakt każda jest inna, Stokrotka mimo dostojnego wieku kociego, nadal w fajnej formie fizycznej i charakter od kociaka się jej nie zmienił, wymusza to co chce po prostu drapiąc po sprzętach lub przeraźliwie krzycząc. Ale też potrafi okazywać współczucie tym co cierpią, nie ważne fizycznie czy psychicznie , ma przeogromne pokłady empatii, pewnie mogłaby prowadzić nawet takie
kursy jak okazywać współczucie.Pyza, po chudym dzieciństwie jest teraz bardzo puszystym kotem i w tym puszystym ciałku jest tyle miłości, że starczyłoby jej na cały
pułk. Ma też takie usposobienie , że najlepiej żyć dniem dzisiejszym i wszystko
mieć w nosie. Po co się denerwować czymś na co nie mamy wpływu ?Kizia to ślicznotka, która bardzo dobrze pamięta czasy strzykawkowe i z strzykawki wypije wszystko, choćby to było kwaśne czy gorzkie. Jest też kotem, który stresuje się wieloma sytuacjami, w przeciwieństwie do Pyzy . Strach potrafi ja tak paraliżować, że dałaby zrobić ze sobą praktycznie wszystko. Tak ma do ludzi – 100% poddaństwo i podporządkowanie, bo kotom to nie
daje w
kaszę dmuchać i potrafi się postawić, nawet sama zaczyna sprzeczki.I Margotka – takie kocie ADHD, jak nie śpi to biega, wszystko ją interesuje, wszędzie musi wejść, wszystko zobaczyć I uczy się od innych kotów w mig . Od Stokrotki, że
woda najlepsza do picia świeża z kranu ,a przy okazji można się umyć, maczając łapkę w wodzie , a
potem wmasować w futerko. Z wełny można zrobić pajęczynę , motając ja o wszystkie nogi stołu i krzeseł, to pokazała dzieciaczynie Pyza, a Kizia nauczyła Margotke jak można ,,chodzić” plecami zaczepiając się o łóżka czy foteleCo jadają Twoje koty?Hm , różnie, w różnych okresach ich życia. Stokrotka długo była karmiona przez swoją mamę ,
potem jadła byle jakie karmy u mnie bo takie tylko były na rynku lata temu, a ja nie miałam jeszcze internetu i nie wiedziałam, że to źle. Na szczęście zawsze lubiła
mięso i
żółtka jajek. Pyza i Kizia jako niemowlaki , a później do około roku jadały gotowane
mięso z małym dodatkiem
marchewki ryżu, starsze dostawały też różne warzywa, oraz często zamiast odrobiny
ryżu trochę
kaszy jaglanej . Jedzonko wzbogacałam odrobiną zmielonego
siemienia lnianego, zmielonymi skorupkami
jajek oraz
tranem. Koty alergiki nie mogły żadnych karm dla kociąt bo takowe zawierały
soję, czasami
mleko i jeszcze inne składniki , które doprowadzały je do choroby. Później cała trójka jadała karmy typu Eukanuba (Pyza kilka lat taką na odchudzenie , na której nie schudła ani grama , a raczej przybrała) czy Hills. Dwa lata temu przeszliśmy na karmy bezzbożowe, kupuję różne, ale ulubione moich kotów to Purizon oraz Taste of the Wild . I takie karmy
jada od początku pobytu u mnie Margotka. Stokrotka zaś od roku zaczęła mi grymasić przy jedzeniu i najbardziej lubi teraz surowe
mięso, ale takie jak kacze , gęsie lub
wołowina. Czasami woli jakieś puszki( niestety niezbyt dobre jakościowo, lub niemowlęcy Gerber z
kurczaka lub
indyka).Zawsze zaś ma ochotę na
żółtko rozbite na mleczko z
wodą i przecedzone przez sitko, a co? Reszta
mięsa nie chce jeść, nie wiem dlaczego tak mają , toć koty to mięsożerne stworzenia. Strasznie jakoś nie płaczę bo dla wegetarianki z stażem pond 25-letnim łatwiej jest nasypać karmy niż latać po sklepach
mięsnych, a następnie to co się kupoło kroić. Mimo to trochę polatać muszę i nakroić dla Stokrotki. Myślałam o diecie typu BARF, ale koty
mięsa nie chcą jeść, to pewnie z dietą tą miałaby większy problem, dodatkowo dochodzą moje zwyczaje żywieniowe , przekonania i jest jak jest.
Koty w kuchniStokrotka do kuchni chadza jak chce jeść (
jada na żądanie , ma tyle lat ,że ufam jej instynktowi tym bardziej, że koty starsze chudną i takie od 16 roku życia często wyglądają jak sucharki, jak to określi nasz weterynarz. Stokroć wygląda jak
młody kot i tak się zachowuje), czasami też sypia w kuchni na najwyższej szafce.Kizia raz na ruski rok sypia w kuchni, ale reszta kuchennych czynności ją nie interesuje-Pyza i Kizia to koty, które nie interesują się ludzkim jedzenie i nie wchodzą praktycznie na stoły.Pyza też ma kuchnię w nosie, no chyba , że wyciągam świeżutkie
bezy z piekarnika , ma w tym względzie jakiś szósty zmysł i biegiem leci po swoje należne porcje. Ale na co dzień to je swoje karmy i do kuchni nie zaglądaI Margotka, o ta nadrabia za wszystkie inne koty i jest zdecydowanie , aż za bardzo kulinarnym kotem. Pomaga mi w każdej kuchennej pracy , a już jak robię pierogi to Margotka dostaje kota i muszę być czujna, bo sekunda nie uwagi i już kawałek ciasta ukradziony , albo pierożek podziurkowany , czasami ma lot na podłogę. Margotka uwielbia bawić się
ciastem pierogowym, lubi też je zjadać. Uwielbia też
kaszę jaglaną i
ryż, jak gotuje to nie ma zmiłuj , muszę jej dać z dwie łyżeczki .Najzabawniejsza historiaPrzy tylu kotach takie zabawne sytuacje to
chleb powszechni , jest ich tyle, że nawet nie wiem co opisać i może zamiast tego napiszę, że moje koty to bardzo mi bliskie stworzenia i min. z miłości je wysterylizowałam, żeby nigdy one, ani ich potencjalne potomstwo nie zaznało głodu, bezdomności czy życia w najlepszym nawet schronisku. Za moment będzie wiosna, przepiękna
pora roku , niestety z nastaniem wiosny zaczną się rodzić tysiące małych kociąt, które od samego początku będą niechciane, będą kłopotem lub będą bezdomne. Będą umierać jako kocie noworodki lub niemowlęta z chorób , głodu, zimna czy z pomocą ludzi bardziej czy mniej humanitarnie (tylko czy śmierć ślepego kociątka podanego eutanazji tylko dlatego, że jest niepotrzebne, kłopotem to jest humanitarne?) czy wręcz okrutnie( niestety topienie i zasypywanie w dołach żywych czy okrutnie zabitych nie należy do średniowiecza) .Ktoś napisał, że chcesz uratować 100 kotów (psów też się to tyczy) , wysterylizuj jednego.Nie wiem czy moje koty są bardzo szczęśliwe żyjąc ze mną , ale wiem, że naprawdę choć to same kocicie i żadna z nich nie miała ani razu ani jednego kociaka to z tego powodu nie czuje się nieszczęśliwa. Ich zdrowie też na tym nie cierpi, że w wieku kilku miesięcy zostały pozbawione możliwości posiadania potomstwa. Pewnie narażę się niejednej osobie, ale ja nawet rozmnażanie prześlicznych z rodowodem kotów uważam za niezbyt moralne kiedy w schroniskach i na ulicach pełno jest zwierząt niczyich.A koty to najpiękniejsze stworzenia na naszej
planecie i nie zasługują na taki los, zresztą nikt nie zasługuje na taki los.Dziękuję za rozmowęCały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .